Szukając pomysłu na wzór, myślałam o pionowym warkoczu, ale pewnie by w tej włóczce nie wyglądał jakoś okazale. Nie ma więc, jak prostota, a w decyzji utwierdziło mnie jedno z ostatnich wykonań Doroty z blogu Swetry Doroty.
I tak sobie wisi. Pogoda dziś wyjątkowo smętna, trudno o zdjęcia dobrze ukazujące kolor tego akrylu.
A tu widać kilka kawałków nitki-włóczki, która została z tego dokonania. :-)
Pogoda za oknem okropna, jak wspomniałam wyżej, czas pomyśleć o mitenkach, ale póki co, zabrałam się za pierwszą porcję alpaki. Jest wyczesana przez mą osobistą mamę psim grzebieniem, nie szczotką, bo moje czworołapy nadają się tylko do zwykłego grzebienia. Strzyża jest zupełnie inna niż ta, którą miałam poprzednio. Kolor taki, bo ja wiem..., chyba po ludzku mówiąc, ecri.
Kolory w tunice są przepiękne i wzór idealnie do niej pasuje:)
OdpowiedzUsuńTwoja mama wykonuje kawał dobrej roboty:) Też mam taki skarb- koleżankę. Pokochała alpakę i przygotowuje mi ją do przędzenia.
Ja w kwestii alpaki. Inna to znaczy inna czy gorsza?
OdpowiedzUsuńSukienusia bardzo ładna.
Fajnie jest mieć coś od początku do końca swojego:)Wrzeciono wiele już kilometrów widziało :) Sukienusia urocza:)
OdpowiedzUsuńSukienka jest urocza!
OdpowiedzUsuńA zdjecia tych welenek i wrzeciona sa bardzo interesujace,jedno pozwolilam sobie skopiowac i wstawic do swojego albumu !
Sciskam !
Maris - tak, taka pomoc przy wyczesywaniu, to naprawdę nieoceniona jest. Co dziwne, to mamę jakoś uspokaja i jak wpadnie w trans, to mogłaby tak po kilka godzin.
OdpowiedzUsuńViolu - zgadzam się. Niesamowicie cieszy. Ale mogą to docenić to tylko tacy, jak my. :) Teraz dopiero, po Twym wpisie, uzmysłowiłam sobie, że faktycznie mogę już liczyć kilometry przędzy. Szok :)))
A co do alpaki...
Yarn, sama nie wiem, jaka ta alpaka powinna w końcu być. To, jak z lokami, o których teraz na Twoim blogu... . To, co teraz wzięłam na wrzeciono jest taka bardziej połacią. Włókna (to są włókna ?) są dość długie, rozsuwane palcami tworzą delikatnie lepkawą strukturę, jak naciągam przy przędzeniu, to kojarzy mi się to z pajęczyna. Poprzednia była mniej lepka, może bardziej zakurzona, ale była zdecydowanie bardziej puchata i jednak krótsza. I miała jednak, już po skręceniu w singiel odstające kłaki, a tego nie ma. Może wyjdą po wypraniu ?
Alinko, bardzo trudno takiej kupie kłaków zrobić ostre zdjęcie. Nawet automatyka wybiera sobie często dziwne miejsca, zdecydowanie inne od tych, które sama bym chciała wypromować i ustawia ostrość. A światło popołudniami już coraz gorsze, więc tym bardziej niefajnie.