A to sobie na koniec roku powklejam kilka zdjęć zaległych słodkiego jedzonka. Tak ku pamięci, bo warto.
Ciasteczka robię już któryś rok z rzędu. Są godne polecenia, podobnie, jak flan. A torciki, to już jak kto lubi.
Ale, po kolei. Ciasteczka, czyli pierniczki, kruche z pomarańczą i kruche Cranberry Noel.
Flan kokosowy - to słodki deser na zimno, gotowany w kąpieli wodnej. Brzmi może skomplikowanie, ale robi się szybko, prosto, zarówno samą masę na deser, jak i piecze. Najgorsze przy nim, to odczekać na schłodzenie. ;-) Dla lubiących karmel, kokos - doskonałe.
Odkąd kupiłam mała okrągłą tortownicę, polubiłam małe torciki na bazie biszkoptu. Chodził za mną ciemny, czekoladowy. Nie miałam co prawda wiśni, ale przydały się jeżyny. Przełożyłam kremem polecanym na CinCinie (kremówka połączona z gorzką czekoladą), ale mnie to przełożenie nie zachwyciło. Trudno się smarowało, zwłaszcza biszkopt świeżo nasączony. Smakowo dobre zestawienie, ale następnym razem jednak zmieszam gorzką z mleczną.
I na koniec moje ulubione zestawienie, czyli biały biszkopt, nasączony delikatną naleweczką z pomarańczy przełożony masą toffi z orzechami. Białą masa, to nic innego, jak kremówka i serek mascarpone. Mniam. ;-)
Edit: Dołaczam linki na Chochelkę. ;-)