Pages

25 września 2016

I oto jest bawełna.

Otworzyła owoc w tygodniu. Wniosłam roślinę z balkonu do domu, bo noce zaczęły być chłodne.Myślałam, że kwiatostan musi zbrązowieć, ale nie, otworzył się będąc zielonym i obsycha z dnia na dzień.


 W nadziei patrzę na niewielkie pąki kwiatowe. Czy jeszcze zdążą się otworzyć i przemienić w puchowy 'kwiat' ? Bardzo bym chciała... .

W poprzedni weekend był Dzień Przędzenia w miejscach publicznych. Nie jestem na tyle odważna, by wyjść z kołowrotkiem (!), czy chociaż z wrzecionem na ulice, dlatego też skończyłam cały alpaczy bałagan w domu. Do poprzednich moteczków doszły dwa 'chude'. I tak mam już tego troszeczkę.



Dzięki pomocy Domini Ki mam przyjemność obcować z wełną. Nabyta na aukcji, w cenie stosunkowo niewysokiej, powoli przerabia się w coś większego.




Miłego tygodnia. Przede mną trudny dość się rysuje, więc tym bardziej dobrego wszystkim życzę.








19 września 2016

Storczykowa impresja

I dalej kwitną... Inne, naprzemiennie. Dziś tylko trzy. Ale nie mogłam się oprzeć zdjęciom. ;-)

















14 września 2016

Się Porobiło - cz. 170 - Traktorek - spersonalizowana koszulka.

Kolejna. Jakże mi miło, bo to koszulka dla małego (no, może nie aż tak zupełnie małego :) ) wielbiciela traktorów. Sama koszulka, to gotowiec ze sklepu. Moje dzieło, to oczywiście pastelowy rysunek. 
Wzbraniałam się przed taką tematyką, no ale ... co można zrobić, skoro dziecko ma marzenia ? 

Osobiście nie wiem, czy to na pewno traktor, ale mama wspomnianego, zapewnia, że tak. :)))
Oby się spodobała !

Zdjęcia trochę słabe, ale robiąc je wczoraj wieczorem, wydawało mi się, że są dobre mimo, że z ręki, bez lampy. Tylko jedno zbliżenie (ostatnie zdjęcie) zrobiłam z lampą dla porównania efektu. Ale po ściągnięciu z aparatu, okazało się, że jednak niedowidzę. :))) Jest więc, co jest, bo koszulka już u właściciela.















8 września 2016

Się Porobiło - cz. 169 - Wełniaście - rękawki

Rękawki to dziwny temat.
Lata temu widywałam tshirtowe i wcale mnie nie kręciły. Nawet wydawały mi się dziwne, śmieszne i niewygodne. Dlaczego zmieniłam zdanie ? Nie wiem. Bo tak wyszło. Przypadek.
Długo nie wiedziałam w co przerobić 100 g mieszanki polwarthu z jedwabiem. Chciałam coś krótkiego na ramiona, ale nie typowy szal, czy chustę. Przypadkowo na Pinterest-cie trafiłam na zdjęcie, które nakierowano mnie na sposób wykonania rękawków. Jednak, z racji, że nie znoszę opisów słownych wykonań, dodatkowo w angielskim, toteż zrobiłam po swojemu. Każdy rękawek oddzielnie, od mankietu z kilku rzędów ściegiem francuskim po tył.
Później połączyłam dwie części z sobą niby szyjąc, czyli tak przeciągnęłam nitkę, że wygląda, jak dzierganie. W sumie fajnie wyszło. Na koniec na druty 'pozbierałam' z obwodu oczka i przerobiłam kilka rzędów ściegiem francuskim, po czym zakończyłam elastycznie. Samo barwienie czesanki też rozłożyło się dość fajnie na całości. 

I nawet fajnie się nosi, tylko koszmarnie ściąga. :) Sama dzianina bardzo przyjemna w dotyki. Jedwab robi swoje. ;-)


Między czasie wyczesałam wspominaną wcześniej starą alpakę. Na razie mam tego w 135 gram w 3 moteczkach, w podwójnej nitce 420,2 m.


 Na razie przerwa, bo reszta alpaki została poza miastem. Może w niedzielę przywiozę.





4 września 2016

Przestawienie trybików

Przyszedł niestety czas, że trzeba było wrócić do domu. W ogóle plany były zupełnie inne, ale te uległy wcześniej zmianie. Cóż...  może w przyszłym roku... .

Joszko musiał zamienić taras na balkon.I, ku mojej radości, 'zatrybił' bez problemów w blokowisku.


Tymczasem jeszcze w warunkach polowych zdążyła się narysować kolejna koszulka, tym razem dla chłopca. Tutaj od razu przepraszam za jakość zdjęć, bowiem są z telefonu. Moja lustrzanka z 'cierpiącym' obiektywem jest w serwisie.
Wieczorem, zaraz po wyprasowaniu koszulka prezentowała się tak.  


Tytułem wyjaśnienia, koniecznie miał być ten sam rysunek, co u siostry, jednak broń Boże nie pisać zdrobnienia imienia !!! :)
Za zgodą mamy Weroniki i Jurka pokazuję zadowolonych małych właścicieli (zdjęcia autorstwa ich mamy). Widok uśmiechów szczególnie mi miły. :)


Mozolnie powstał też mały moteczek z alpaki. Szczerze mówiąc, wcale mi tych kłaczków nie ubyło z worka. Naiwnie sądziłam, że dam radę chociaż przebrać runo, ale gdzie tam. Na razie mam kartonik podczesanej alpaki i to poleci na wrzecionko. Ale jeszcze ok połowy nieprzebranej zostało. 
Nitka w sierpniowym słońcu


Szkoda mi przemijającego lata, szkoda powrotu do blokowiska. Jednak gdyby nie te kilkaset m2 w RODzie, to bym kompletnie zwariowała. Pracując zawodowo, nie można poświęcić się tylko i wyłącznie hobby. Podziwiam ludzi, którzy utrzymują się z rękodzieła przy tym nie robi się z ich twórczości pracy zawodowej. Nie wiem, jak to robią i pewnie się tego nie dowiem. Prawda też taka, że chętnie już nie raz, zamknęłabym w pracy za sobą drzwi i tam nie wracała. Towarzysko jest ok, nawet bardzo ok i chyba dzięki temu można jeszcze wytrzymać. No i też ta praca powoduje w dużej mierze, że wracam do blokowiska. I ... tak to się kręci....






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...