Po każdej przerwie trudno się wraca zwłaszcza, jak była ona podyktowana zwykłym lenistwem. A tak prawdopodobnie było w moim przypadku. No, może nie kompletnie lenistwo, ale jakiś marazm, zniechęcenie, nicnierobienie w temacie robótkowym miało swe przełożenie na brak pisania, no ale...
Jestem.
Potrzebuję tego pisania dla samej siebie, jako pamięci, czyli tego, z potrzeby czego (Jesssu... jaki ograniczony język ! haha) zaczęłam pisać.
Muszę poszukać inspiracji do przerobienia mego swetro-płaszcz, w którym coś mi jednak nie leży. Ogólnie jest fajny, ale... Okazał się być dość długi, co niby lubię, ale jednak jest na co dzień, uciążliwe, a swetro-płaszcz ma być codzienny.Jeju, ale mnie powaliło, jak zobaczyłam datę, kiedy swetro-płaszcz powstał ! Myślałam, że w 2017, nie w 2016 ! I to jest właśnie też dobry przykład, dla którego warto mieć uporządkowaną pamięć. Coś, czego nie daje codzienny super kontaktowy FB !
Czeka też ciągle kokonowy jedwab nabyty na chińskim portalu. Część kokonów jest już dawno przerobiona w chusteczki, jednak ciągle nie mogę się zwinąć, by je zabarwić. Sama z sobą się spieram, czy lepiej najpierw zabarwić (a chcę pastelowy, delikatny kolorek), czy lepiej barwić nitkę.
Przy okazji należałoby odświeżyć, a właściwie uzupełnić zapasy czesanki. Muszę zajrzeć do Kariny, jej sklepiku, dawno już nie szperałam w czesankach, a wszędzie głównie merynos, którego coraz bardziej nie lubię. Pewnie inaczej byłoby, gdyby wełenki nie były tylko i wyłącznie na własne potrzeby, wówczas motywacja do pracy byłaby większa.
Jak bumerang wraca też temat ekologicznego podejścia do życia. Przyzwyczajenia, by pójść do sklepu i kupić produkt niestety zwyciężają, bo poszukiwania produktów składowych, by coś w domu zrobić samemu bywają uciążliwe. W grę wchodzi, jak zwykle, zakup internetowy, bo stacjonarnie, to wiadomo... Myślałam, że nieco zmobilizuje mnie książka (prezent).
Jednak prawdę mówiąc, pierwszy zapał się wypalił, jak prawie w każdym przepisie pojawiła się sól Epson, której oczywiście nie potrafiłam znaleźć w promieniu kilku kilometrów, więc wiadomo - internet. Jeju, jak się żyło bez internetu ? :-)))
Śmiem twierdzić, że bez internetu wcale nie żyło się lepiej. Ale Ty przynajmniej wracasz, a ja się zabieram do powrotu jak sójka za morze :-)
OdpowiedzUsuńWróć ze mną ! :) Tak jakoś lepiej. :)
UsuńNo dobra, wracam. Jakąś pamięć trzeba mieć, kiedy własna zaczyna szwankować :-)
UsuńCieszę się, że Cię widzę na blogu - to co piszesz, pokrywa się z moimi przemyśleniami: FB jest super, ale wszystko znika jak iskra. Owszem, można do tego wrócić, ale nawet do własnych polubień i udostępnień z reguły się nie wraca. I po takim wpisiku na fejsie nie zostaje nic. Traci na tym zarówno autor(ka), jak i odbiorcy-czytelnicy, zwłaszcza, jeśli poszukują merytorycznych informacji czy porad. Fajne medium do szybkiego kontaktu, tylko straszliwie miałkie, tak wg mnie.
OdpowiedzUsuńA Twoje refleksje prządkowo-farbiarsko*-ekożyciowe są mi bardzo bliskie. I w zasadzie też zasługują na osobny post na blogu :)
*) Ja tam wolę farbować czesankę - efekty wydają mi się ciekawsze i trudne do uzyskania w gotowej nitce.
Jak miło, że jest nas, z takimi poglądami, jednak więcej. ;-)
UsuńTak, barwienie czesanki, zwłaszcza niejednolite kolorowe ma tę przewagę, że nitka jest tonalna, a w dzianinie wychodzi niepowtarzalny efekt. A już wprowadzanie kilku barw, to hohoh... szaleństwo. :) Barwienie nitki jest z kolei bardziej przewidywalne. Też osobiście wolę efekt pierwszy, jednak nie mając jeszcze wizji na dzianinę, jakoś trudno mi zdecydować się na kolor. Raczej chciałabym pastelowy, lekki. Albo raczej nie tyle pastelowy i lekki, co nieintensywny, taki 'rozwodniowy', cz raczej rozbielony.
Pozdrawiam !
Na pastele i rozbielenia to ja mam właśnie taki sposób, wg mnie najlepszy - farbowanie czesanki. I mieszanie z białą, niestety pracochłonne, bo na szczotkach (nie dorobiłam się do tej pory drumka, zawsze są jakieś priorytety). Ale dla mnie jest to właśnie bardziej przewidywalne, bo mogę dodać tyle koloru, ile zechcę - jak na palecie z farbą. Kolory mieszane w ten sposób są bardziej wyrafinowane, mają niuanse, głębię, a jednocześnie można w ten sposób uzyskać prawie jednolitą nitkę - chusta "Secession' na moim blogu jest na to dobrym przykładem :)
UsuńA wiesz, że tego dnia zanim opublikowałaś post, pomyślałam o Tobie - że dawno nic nie słychać u tak kreatywnej osoby :-) Cieszę się że wracasz, zastoje się zdarzają, ale później powroty są chyba nieuniknione, no bo przecież coś w tym życiu trzeba robić. Co do długiego swetra to trochę żal skracać, uszyty przeze mnie ze swetrówki taki +/- do kolan ma optymalną długość, choć miał być dłuższy ale materii nie wystarczyło. Teraz nie żałuję, kolejny też podobny uszyję.
OdpowiedzUsuńCzekam z ciekawością co tam wymyślisz w kwestii uprzędów i farbowania. Książka - prezent wygląda na fajną, nie porzucaj kierunku. Mnie ostatnio boli ilość plastiku w łazience ze względu na generowane śmieci. Zamiast szamponu odkryłam kostkę myjącą co oznacza pierwszy krok w dobrym kierunku. Info o kostce oczywiście znalazłam w internecie. Bez internetu chyba się nie żyło, nie pamiętam :-D
Pozdrawiam ciepło!