Pages

24 marca 2013

11 marca 2013

Się Porobiło - cz. 66. Karczochowe jaja.

Dziś więcej zdjęć niż słów.
A już chyba najwięcej szpileczek. :-))) Paradoksalnie, ostatnie ma ich najwięcej pomimo, że jest najmniejsze - 7 cm ale wstążeczka szerokości 1,2 mm Reszta to 9-10 cm jaja i wstążka 2,5 mm.






10 marca 2013

Się Porobiło - cz. 65. Gdzie ta wiosna ?


Śnieg ! Od nocy pada ! W zimę chyba tak długo nie padało, taka drobna kaszka z nieba. Nie wierzyłam w przepowiednie pogody w tv. Gdzie tam. Już było ciepło, już było słońce, już ptaki śpiewały a teraz... Brrrr.... Nie wyrażę dosłownie, jakie emocje wywołuje u mnie ten widok z okna, bo same wulgaryzmy cisną się pod palce.
Kilka dni temu zauważyłam na grudnikach pąki. Zakwitły. Oczywiście to pojedyncze kwiaty, nie, jak w oficjalnym terminie ich kwitnienia, ale dopiero dzisiejszy śnieg mi ten fakt uświadomił. Przyroda jednak wie, co robi ?!? Pewnie tak. Bardzo lubię grudniki, niech kwitną, ale nie śnieg w połowie marca ! Rok temu z kolei, była pierwsza burza, co też wprawiło mnie w osłupienie. Mając do wyboru burzę i śnieżyce, wybieram burzę.

Ptasia stołówka dziś 'pracowała' pełną parą. Największą popularnością cieszy się przez cały okres  stołówkowy słonecznik. Żadna słonina, żadne pszenice, czy kasze. Słonecznik, ewentualnie dynia. Podaję też gotową mieszankę dla ptaków ze sklepu ogrodniczego, ona też w dużej mierze ma słonecznik, ale też i jakieś inne, drobne, czarne nasiona pracowicie wydziobywane przez wróble. Dziś wysypywane było aż 5 razy !

Zima za oknem, a ja nie tak dawno przędąc alpakę na wiosenny szal obawiałam się, że nie zdążę. Ha... Zdążyłam. Wcześniej doprzędłam jeszcze 60 m. Przyznam się, że najpierw postanowiłam przerobić to, co w pierwszej kolejności zwinęłam. Raz, że z ciekawości, jak wybrany wzór będzie wyglądał i czy się sprawdzi. Dwa, że jednak z lenistwa, bo miałam na wrzecionie singiel, dużo krótszy i nie bardzo chciało mi się dalej z alpaką kręcić. Coś mi mówiło, że starczy i ... wystarczyło. Łącznie ok 280m. Wzór wpadł mi w oko wcześniej, jednak przypomniała mi go pewna dyskusja na forum.  Nie wiedziałam, że ma taką nazwę - węzły Salomona - robiony szydełkiem jest sprężysty i blokowania nie wymaga. Przynajmniej tak mi się wydaje. Rzucony na roboczo na płaszczyk.


I na osłodę depresyjnej pogody proponuję konkretny kawałek pawłovej. Zdjęcie ciasta w całości. Beza już pokrojona na porcje, no niestety... nie wygląda pięknie. Tzn bywają piękne i takie powinny być, ale ta  naprawdę wyrosła, podniosła się w piekarniku i opadła. Pianka w środku jest, owszem, ale jednak trochę po cięciu, pozapadało się wewnątrz. ;-) 
A tam, liczy się też i smak, prawda ?

Cały czas, w tzw tle tnę wstążeczki i szpilkuje zawzięcie. Ale o tym będzie już w kolejnym poście. ;-)

5 marca 2013

W końcu słońce

Świeci w ciągu dnia i zaraz jakoś lepiej pomimo, że nie wszystko chodzi należycie w trybikach codzienności. Złudne takie słońce, bo daje poczucie ciepła, a w gruncie rzeczy zimno jeszcze, jak diabli. Rano skrobanie szyb samochodowych dzień w dzień. Na szczęście znika śnieg i prawie już go nie ma.
Czekając na dostawę szpilek (kupiłam kilogram !) chwyciłam za szydełko i w ruch poszła przędzona ostatnio alpaka. Mam pomysł na szal. Zaczęła się realizacja, pewnie trzeba będzie uprząść jeszcze trochę, ale muszę zobaczyć, ile wełny wychodzi. Pomysł zrodził się zupełnie przypadkowo, a takie są najfajniejsze. Ale to później, następny post.


Na razie, dzięki Finextrze (jejku, czy ja na pewno dobrze odmieniam ten nick ?) mam dżemik z pomarańczy. Wielkie dzięki za przypomnienie ! Nie mam pojęcia, jak ona go robi, bo nie mogłam znaleźć odpowiedniego posta, ale ja zrobiłam po swojemu i smakowo mi to odpowiada. Z ponad 2 kg pomarańczy wyszło trochę więcej niż 5 mniejszych słoiczków. Nie wiem, do jakiego ciasta można to wykorzystać, (liczę, że się dowiem :-) ), ale z bułeczką - boskie.







Na szybko, do kawy poczyniło się ciepnięte ciasto. 


Robiąc mu zdjęcie, nie mogłam pominąć kilku kadrów kwiatowych.  Słońce aż iskrzy się w bieli płatków.

Właściwie, to miałam w zamyśle post z pytaniami o wełny, przędzenie i farbowanie. Tak mi się zbiera stosik praktycznych zapytań, które nieśmiało czasami rodzą się, gdy piszę komentarze na blogach bardziej zaawansowanych prządek, ale nie wiem, cz wywiąże się dyskusja, bo z komentarzami u mnie na blogu różnie bywa.

A... wróciłam z pracy i co... Znowu obrzęk na wysokości łokcia Filona i znowu antybiotyk, bo przy takich stłuczeniach tkanek, to już wewnątrz toczą się stany zapalne. Ze sterydem na razie się wstrzymaliśmy - nasila siusianie, a schodzenie z takim obrzękiem 'na szybko' po schodach z Filonem, to nie jest najlepsze rozwiązanie. Swoją drogą, podziwiam go, jak sprawnie włada tą łapą, twarda opuchlizna przecież utrudnia zginanie i w ogóle ruch kończyny.  A obrzęk wygląda, że hohoh. Na szczęście, do tej pory wszystko wracało po 2-3 dniach do normy. Cóż, sposób składania swego ciała na podłogę zawsze był właśnie taki, ale pies będąc sprawniejszym wcześniej nie zwalał się tak, jak teraz.


2 marca 2013

Się Porobiło - cz. 64 Dalej jaja.

Wciągają mnie te wstążki i szpilki. Z tymi drugimi, to mam niewielki problem - znikają w zastraszającym tempie, muszę koniecznie dokupić. Wszędzie podają, że wstążek wychodzi full, ale nigdzie nie spotkałam się z uwagą, że trzeba szpilki kupować na tony. :-) A te moje, jak wspominałam, mają spory odpad. Nie wiem, patrząc na ilość szpileczek w pudełku, czy uda mi się dzisiaj jeszcze zrobić jakąś, a mam żółto-zieloną wizję wiosennego jaja.
A poniżej pierwsze moje 10 centymetrowe jajo. Tym razem wstążka 2,5 cm szerokości. Fajnie wyszła na zdjęciach w promieniach dzisiejszego słońca.

 

Spróbuje ktoś odgadnąć ile szpileczek pochłonęło małe, 7 cm jajo, które zrobione w nocy doczekało się tylko w pośpiechu nocnych zdjęć ?



 Filon jest na żelazowej diecie. Tzn oprócz żelaza w tabletkach, próbuję przemycać mu w posiłkach dodatkowo buraki i szpinak. Brrr... obu nie znoszę i podziwiam psa, że nie ma oporów. Za to wielki sprzeciw budzi wątroba. Za Chiny ludowe, nie chce wziąć. Przez miesiąc kontrolowaliśmy morfologię. Anemia w cudowny sposób nie zniknęła, ale wyniki na nieco niższym poziomie utrzymują się cały czas oscylując w takich samych przedziałach liczbowych.


Takie same ujęcia, jak z dzisiaj, znajdują się tutaj na blogu, można porównać jak się piesek postarzał. ;-)
 Aaaa, żeby nie było. Wyczesałam trochę alpaki, skręciłam tę porcję w singielka, ale to jeszcze mało, mało, bardzo mało by rozpocząć szalik. Kto wie, czy zdążę....


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...