Pages

20 maja 2013

14 maja 2013

Się Porobiło - cz.68. Liliowo, ale nie do końca.

A może ametystowo, cyklamenowo, fiołkowo, fuksjowo, jagodowo, lawendowo, czy może po prostu fioletowo ? Czasami nie zastanawiamy się nad odcieniami, ich mnogością. Ciekawe jest, że ich nazewnictwo (chyba dla ułatwienia pochodzi od 'codzienności', tj. od owoców, roślin, produktów spożywczych, itp). W sumie nazwy bardzo ładne, prawda ? Nooooo ..., może poza' majtkowym różem'. ;-)

Moda na fiolety żyje od pewnego czasu, jednak przyroda wiedziała, co robi stwarzając bajeczne odcienie bzu lilaka. Mój akurat jest taki mało lawendowy, wręcz ... no właśnie, jaki ?

Za to cała gama wyżej wymienionych odnajduje się w uprzędzonej wełnie z owcy kolegi. W sumie 173 g w navajo, czyli potrójna, raczej grubsza, co mnie cieszy, bo z mymi skłonnościami do cienizny, niełatwo było. Single kręcone uprzednio na wrzecionie, później zamienione na kołowrotku w navajo. 


103 gramy jaśniejsze, powiedzmy lawendowe - z dużym przymrużeniem oka.

 I 70 gram fioletowego indygo, czy w zasadzie odwrotnie. Odwrotnie, bo barwiąc, podstawą farby był właśnie granat, do którego wrzucałam trochę biskupiego i czerwieni.

Resztę sierści spożytkuję raczej tylko do filcowania. No szkoda, ale owca ma być niedługo ponownie strzyżona, łudzę się, że tym razem uda się nie zepsuć strzyży.
Tymczasem rozkoszuję się wonią działkowego bzu. Nie jest tak intensywna, jak bzów pojedynczych, ale i tak pachnie w mieszkaniu. :-)




5 maja 2013

Biało-różowo-fioletowo.

W końcu udało mi się upolować na targowisku osiedlowym różowe bluszczolistne pelargonie. U mnie, jak pisałam poprzednio, wszędzie tylko czerwone - wściec się można. Było dokładnie tyle, ile potrzebuję. Dopadłam, kupiłam, wróciłam do domu, posadziłam.
Niestety, nie starczyło mi ziemi (70 litrów, to mało) i jeszcze niektóre tylko stoją w docelowych miejscach. Kupiłam też miniaturowe dwa pomidory. Na zdjęciu, poniżej w sąsiedztwie wschodzącej rzodkiewki.

 Aaaaaa... czerwona dalia docelowo na działkę pojedzie.
 Skoro o czerwonym, to proponuję lody waniliowe z truskawkami. Wyjątkowo lubię to zestawienie lodów z owocami. Inne nie bardzo mi smakują.


Ostatnio nie bardzo mi wychodzą jakieś działania rękodzielnicze. Fakt, pofarbowałam nieco wełny od owieczki kolegi. Wyszukałam te dłuższe kłaczki, wyczesałam i przędę na wrzecionie. Kolory wyszły inne niż poprzednio, ciemniejsze, bardziej nasycone, ale nie szkodzi. Tutaj ukłony do dziewczyn (Basi i Aldony) za dyskusję o praniu alpaki i wełny, bo wymoczyłam porządnie wełnę w płynie do naczyń i jest zdecydowanie lepiej. Dziękuję. :-) Oczywiście będzie jeszcze skręcana podwójnie.


A, że już ciemno za oknem, takie nocne ujęcie balkonowe z lampkami solarnymi. Szkoda, że w tle uliczne lampy sodowe, ale nijak je wyłączyć.







3 maja 2013

Roślinnie

Po tak długiej, śnieżnej zimie trudno się dziwić, że zanudzam kwiatami. :-)
Zdjęcia z pierwszego maja - było słońce i nawet ciepło, a w większości kraju deszczowo, wietrznie i zimno. Wczoraj pogoda już się zmieniała na niekorzyść, dziś zdecydowanie zimno i wiatr. Brrr...

Na działce jeszcze bardzo 'wczesnowiosennie', czyli dopiero odkopuję się spod suszków pozimowych, wczoraj została ścięta trawa (albo raczej coś, co ma nią być), wyczesana, nawieziona i podlana. Rośliny, które przeżyły zimę ostro budzą się do życia. 
To mi przypomina starą prawdę, że ... życia się odradza. Nie zawsze w tej samej formie, ale jednak. ;-)

Na początek cesarska korona - nie pamiętam od ilu lat rośnie i nie pamiętam, kiedy zakwitła. Ciągle tylko łodyga, liście i finał. W tym roku... może nie ogromna, ale... jest. :-)
Poniżej na zdjęciach, w kolejności - szafirek (jeden z dwóch kwitnących :-)))) na ten ogrom cebul, to porażka, ale co tam) i maleńki bratek, kaczeniec, tulipany, migdałek, srebrny świerk i przekwitająca wierzba, czyli, bazie.













Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...