Obiecałam na blogu, że powróci temat sznureczkowych plątaninek supełkowych. Ciągle nie wiem, jak ta technika się nazywa, bo mówienie o bransoletkowej, czy makramowej, to mi średnio pasuje. Makramę kojarzę zdecydowanie inaczej. Jedyny spójny, czy wspólny ich punkt, to supełek. Ale, jakże to inne w wykonaniu.
Niteczki są pochodzenia Aliexpressowego, zamawiam ciągle u tego samego i ostatnio przybyły w niespełna 10 dni, szok, pewnie wiosną z ptakami. ;-) Różnią się od muliny grubością i łatwiej się rozplątują, to plus, ale bywa też minusem, gdy zapleciony na końcu robótki supeł, sam się rozplątuje. Szczerze, to ja dopiero teraz, robiąc kolorowe bransoletki, odważyłam się opalić końcówkę sznurka. Wcześniej jakoś, pewnie dlatego, że zaczynałam z muliną, w ogóle mi to do głowy nie przyszło.
Więc po nowej obróżce, którą prezentowałam tutaj, przyszedł mi do głowy pomysł, aby tym razem, zrobić trywialny wzór, typowy dla bransoletek, po prostu skośne paski. Zależało mi też, by ostatecznie pasek był szerszy niż do tej pory. I póki co, czeka na realizację.
Jeszcze tym razem podszyłam początkowe i końcowe nitki pod spód. Żeby jeszcze powstałą obroża, muszę wymyślić, co ma być podstawą obroży. To zawsze jest problem, w przypadku rozmiaru Joszka.
Idzie powoli lato, zaczyna się sezon krótszych rękawków, więc sznureczki na nadgarstki mogą powrócić. Na wszelki wypadek, poplątałam po 2 sztuki z kilku kolorów, można będzie mieszać.
Jakoś trzeba je mocować na ręku, są przesuwne supełki i, jak pisałam wyżej, lekko opalone końcówki. Teraz, na zdjęciu widzę, że niektóre zrobiły się ciemne, muszę więc przyciąć i ponownie ogrzać, ale krócej.
I, jakiś czas temu, wymieniłam mulinowe niteczki z karty do samochodu na nowe, robiąc taką oto 'szerszą niteczkę'
Sporo można znaleźć wzorów na bransoletki i paski, jednak naprawdę niewiele jest informacji, jak kończyć dzieła. Najczęściej są to warkoczyki. Teraz mocno się zastanowię, nad tym opalaniem.