Pages

29 maja 2020

Plątaninki i supełki

Obiecałam na blogu, że powróci temat sznureczkowych plątaninek supełkowych. Ciągle nie wiem, jak ta technika się nazywa, bo mówienie o bransoletkowej, czy makramowej, to mi średnio pasuje. Makramę kojarzę zdecydowanie inaczej. Jedyny spójny, czy wspólny ich punkt, to supełek. Ale, jakże to inne w wykonaniu. 
Niteczki są pochodzenia Aliexpressowego, zamawiam ciągle u tego samego i ostatnio przybyły w niespełna 10 dni, szok, pewnie wiosną z ptakami. ;-) Różnią się od muliny grubością i łatwiej się rozplątują, to plus, ale bywa też minusem, gdy zapleciony na końcu robótki supeł, sam się rozplątuje. Szczerze, to ja dopiero teraz, robiąc kolorowe bransoletki, odważyłam się opalić końcówkę sznurka. Wcześniej jakoś, pewnie dlatego, że zaczynałam z muliną, w ogóle mi to do głowy nie przyszło.
Więc po nowej obróżce, którą prezentowałam tutaj, przyszedł mi do głowy pomysł, aby tym razem, zrobić trywialny wzór, typowy dla bransoletek, po prostu skośne paski. Zależało mi też, by ostatecznie pasek był szerszy niż do tej pory. I póki co, czeka na realizację.



Jeszcze tym razem podszyłam początkowe i końcowe nitki pod spód. Żeby jeszcze powstałą obroża, muszę wymyślić, co ma być podstawą obroży. To zawsze jest problem, w przypadku rozmiaru Joszka. 

Idzie powoli lato, zaczyna się sezon krótszych rękawków, więc sznureczki na nadgarstki mogą powrócić. Na wszelki wypadek, poplątałam po 2 sztuki z kilku kolorów, można będzie mieszać. 



 Jakoś trzeba je mocować na ręku, są przesuwne supełki i, jak pisałam wyżej, lekko opalone końcówki. Teraz, na zdjęciu widzę, że niektóre zrobiły się ciemne, muszę więc przyciąć i ponownie ogrzać, ale krócej.



I, jakiś czas temu, wymieniłam mulinowe niteczki z karty do samochodu na nowe, robiąc taką oto 'szerszą niteczkę'



Sporo można znaleźć wzorów na bransoletki i paski, jednak naprawdę niewiele jest informacji, jak kończyć dzieła. Najczęściej są to warkoczyki. Teraz mocno się zastanowię, nad tym opalaniem.







22 maja 2020

Się Porobiło cz. 149 - Kwiatkowa koszulka

Nie wiem, kto wymyślił tkaniny o szerokości 1,60 m, ale to jest szerokość naprawdę bez sensu. Coś mi chodzi po  głowie, że dawniej tkaniny były szersze. Mylę się ? Owszem, jak ktoś ma małe dzieci, to obskoczy z pozostałości niejedną fajną rzecz, ale jeśli szyje się tylko dorosłe ciuchy, to albo trzeba się nakombinować, gdy wzór pozwala, albo ma się naprawdę duży odpad.
Mnie się tym razem udało z wykroić koszulkę z szerokości, ale to single jersey, więc leciuuuutko elastyczny. Chociaż miałam opory, że rękawy będą za wąskie, okazało się po uszyciu, że są ok.



Początkowo chciałam, by podkrój na szyi był większy, a wykończenie dekoltu szersze, ale ponieważ tkanina aż tak elastyczna nie jest, leciutko się tylko naciągała, dzięki właśnie splotowi jersey, to lamówkę trzeba było zrobić nie za szeroką. Tym razem jestem bardzo zadowolona, bo zarówno prawa strona, jak i lewa wyszły bardzo ładnie, a ścieg udało się poprowadzić dość blisko brzegu wykończenia i równo. Bankowo, że gdyby była to białą tkanina, albo jakaś inna, jasna, to coś by mi nie wyszło. A tutaj... naciapciany wzorek, który ukryłby niedoskonałości, a ścieg równiutki. :)


Brzegi, zwyczajowo podszywam ściegiem elastycznym. Chyba dużo wody w Wiśle upłynie, zanim siądę do maszyny i założę podwójną igłę. Tak, jak kiedyś mnie przyparło mocno, by kupić na próbę, tak zwyczajnie mi się nie chce.
Koszulka jest taliowana, oczywiście na bazie koszulki z książki 'Super T-shirt'. Przyznaję się, że odkąd korzystam z wykrojów od Agnieszki Tylak, bardziej zwracam uwagę na dopasowanie, nawet takiego t-shirta. Fakt, teraz będzie nieskromnie, że ja dużo na oko robię, w sensie, korzystając z wyobraźni, nie muszę mieć wszystkiego opisanego i wyjaśnionego na przykładach, czy wyliczonego. Owszem, liczenie i matematyka jest mi bliska z racji wykształcenia, jednak mocno do głosu dochodzi też ta bardziej artystyczna dusza i wprawne oko krótkowidza.


Covid19 i częstośc mycia rąk, prania maseczek i dezynfekcja spowodowały, że szybciutko wygrzebałam upchane po kątach specyfiki do produkcji kosmetyków i bazy mydlane. Na szybko powstały 3 mydełka na bazie czarnego mydła afrykańskiego.  Nieszczęśliwie poniosło mnie w barwniki. Sama baza taka trochę... herbaciana, wiec nie mając pomysłu, jak je dowartościować wizualnie by zyskały jeszcze bardziej naturalny wygląd, po dodaniu oleju migdałowego i kokosowego... nakapałam czerwonego barwnika. Gdybym całość zabarwiła jednakowo poprzestając na uzyskanym takim niby pomarańczowym, byłoby dobrze, ale nie... pociągnęło mnie, y dorobić spód mydła w intensywniejszej, wiśniowej barwie. Niestety, nie bardzo się dało. Może i dobrze, bo tego barwnika w tej części mydła nadto, początkowo nawet wyłaziło z mydła przy myciu, ale na szczęście niczego nie barwiło na stałe. Ufff...




17 maja 2020

Się Porobiło - cz. 148 - Jedwab raz, jedwab dwa...

Szukałam na blogu historię tej nitki, ale znalazłam jedynie opis etapu barwienia. Aż dziwnie, że między czasie ani słowa. A może i coś jest, tyle tylko, że nie ma dobrej etykiety i umyka. Tak więc rozwarstwianie kokonów miało miejsce około roku temu, barwienie i suszenie opisane tutaj. Nie pamiętam, kiedy z chusteczek jedwabnych powstałą nitka. Byłam pewna, że wiem, ile metrów mam, bo zawsze wpisywałam na blogu, a tutaj... brak. Wniosek prosty, że trzeba naprawdę zorganizować się i uzupełniać notatki. :)
Nitka przewinięta w moteczek wyglądała fajnie. Jednak zdjęcie z lampą przekłamuje kolor. 


Miało być zwiewnie i powiewnie (jakaś narzutka na ramiona, lepsza niż poprzednio), a jednak nie wyszło. Poleciałam w klasykę bliżej ciała, bo szczerze mówiąc, stwierdziłam, że jeśli zrobię tylko narzutkę, to zostanie nitki i co z nią wówczas ? A jeśli będzie za mało, to po prostu zacznę ponownie, coś wymagającego mniej metrów.


Tuniczka czekała i czekała, czekała i czekała na zdjęcia i swój post na blogu. Na sobie mierzyłam ją w innym zestawieniu, niż na Idealnej (manekinie). Mianowicie wymyśliłam sobie, że będę ją nosić na koszulce z długim rękawem. Jednak dopiero na Idealnej pokazała ukrytą w jedwabiu zwiewność. Niestety, powielokroć pisałam, że Idealna i ja wyglądamy inaczej pomimo, podobnych cm. A to ma znaczenie. 

Żeby zakończyć jedwabny temat rozprostowałam ostatnie już kokony. W sumie do farbowania poszło 80 chusteczek. Ponieważ ja taką chusteczkę, to mam z różnej ilości kokonów, wiec prawdę mówiąc, nie wiem, ile ich miałam, bo niektóre chusteczki były z dawien dawna. 


Nie wiem, co we mnie siedzi, ale kolory miały być bardziej blade i bardziej... szare, a znowu poszło prawie w tym samym kierunku. Tzn ostatecznie nitka, tj. kolor tak 'ciągnie', same chusteczki były biało, szaro, fioletowe, przez oczywiście odcienia delikatnego fioletu. Oczywiście w zależności od światła, kolor wypada różnie. Światło lampy bardzo przekłamuje. 


Tym razem policzyłam, ale nie jestem do końca pewna, czy nie machnęłam się w ilości okręgów nitkowych na motowidle. Powiem wiec zachowawczo, że mam tego około 600 m. 

Czy tym razem będzie zwiewnie i powiewnie w dzianinie ? Bardzo bym chciała taka mocno dziurawą dzianinę do zarzucenia latem na ramiona, ale jakoś mi nie wychodzą próby wzoru tak, jakbym chciała. Na razie uff, bo przerobiłam kokony. ;-)











Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...