Tak mi się chciało deseczki z gwoździkami, tak chciało. Bardzo chciało. Gdy oczywiście już wytłumaczyłam ojcu o co chodzi, gdy onlinowo zakupiłam ściski, bo w stacjonarnych u mnie potrzebnych nie uświadczy, gdy ojciec nadział te gwoździe w deskę stwierdziłam, że to jednak nie to, że za grube gwoździe. A, że niby to były najwyższe i jednocześnie najcieńsze, jakie dało się kupić wstukać w deskę - jest, jak jest. Nie bardzo miałam na czym wypróbować od razu po skończeniu deseczki i jakoś tak zeszło do teraz. Między czasie na blogach rozeszły się wieści, ze można nabyć za granicą, takie ładniutkie, równiutkie, ehhhh. No, ale zanim zacznę wzdychać do nich intensywniej, trzeba spróbować, czy naprawdę potrzebuję, (bo nie narzekam na brak nieplanowanych wydatków, a i te planowane też się rozrastają więc..), gdy już się nadarzyła okazja pomieszać farbowanki orzechowe kolorystycznie, gdy wygniotłam glinkę na diz, poczekałam aż wyschnie, siadłam i ... na próbę poszła wyczesywana wcześniej psim grzebieniem alpaka. Jeju, jak ona mi się plątała na tych gwoździach. Jakby wcześniej nie była ruszana. Zostałam z kupą odpadu - ok 1/4 odpadu z całości, które nie chciały przeleźć przez zęby drutowe. Popaprało się, poplątało, że nie miałam serca z tym walczyć. :-(
Ale w końcu to nie do wyczesywania (chociaż trochę napewno), więc z zapałem ruszyłam nakładać na gwoździe tak, jak to wielokrotne widywałam na zdjęciach, czy wideo, obydwa odcienie orzechowe. Wyciągnęłam kawałek przez diz (jak tylko przyszło co do czego, stwierdziłam, że jest za ciężki i ma zbyt duży otwór). Na tym etapie przeciągania, to kończą się wszystkie widziane przeze mnie zdjęcia i widea. Co dalej ? Jak dokładać ubywającą z gwoździ czesankę tak, by stanowiła jakąś ciągłość. Nie chodzi mi oczywiście o metrowce, ale więcej niż kilka centymetrów. Szczerze, to mi ten diz cały przeszkadzał. Przynajmniej w takim rozumieniu, jaki wówczas prezentowałam. Szybko z niego zrezygnowałam, i wyciągałam sobie małe, wąskie kawałki, nawijałam w małe kłębuszki.
Ale to pozornie tylko dobre rozwiązanie. Niestety, rozwijane kawałki miejscami się na brzegach czepiają i jest niepotrzebne plątanie włókien.
Wniosek prosty, że wszystko musi się odbywać inaczej, niż mi się wydaje. No musi !
Zaczęłam szukać po haśle 'diz' w grafice i poza cała masą rycin z dyskami w kolanie, w stawie kolanowym, nieliczne 'szukane' pokazały coś więcej niż to, co do tej pory widziałam.
Tutaj z drumka fajnie widać pracę krążka.
Bladego pojęcia nie mam, dlaczego mi Blogger nie widzi linka z Youtube i nie wstawia jako wideo. :-( Wie ktoś ? Pomoże ? Może za jakiś czas uda się wstawić jak trzeba.
No tak, ale tutaj jest full czesanki napchanej na igiełki i to fajnie schodzi. Jak sobie poradzić z wersja 'stacjonarną', czyli na gwoździach ?
Może trzeba po prostu napchać na gwoździe tyle, ile się da i ciągnąć porcję. To jakoś zachować do przędzenia. No i znalazłam - tutaj.
Może trzeba po prostu napchać na gwoździe tyle, ile się da i ciągnąć porcję. To jakoś zachować do przędzenia. No i znalazłam - tutaj.
http://www.youtube.com/watch?v=ECx1CwwrbaU
Oczywiście jakoś opacznie zasugerowałam się, że dzięki krążkowi otrzymać należy taśmę już gotową do przędzenia, tzn wąskie pasmo, nie dostępne w sprzedaży, które się dzieli na węższe. Ubzdurałam sobie to na podstawie widywania w necie różnej wielkości otworków w diz-ie.
Czemu wcześniej nie mogłam trafić na takie filmiki ? No diabeł ogonem przykrył i tyle.
Oczywiście jakoś opacznie zasugerowałam się, że dzięki krążkowi otrzymać należy taśmę już gotową do przędzenia, tzn wąskie pasmo, nie dostępne w sprzedaży, które się dzieli na węższe. Ubzdurałam sobie to na podstawie widywania w necie różnej wielkości otworków w diz-ie.
Czemu wcześniej nie mogłam trafić na takie filmiki ? No diabeł ogonem przykrył i tyle.