Pages

31 lipca 2012

Ale jestem... .

No przecież jestem. Już 9 rok minął, jak jestem z tobą.
Posiwiałem, trochę zesztywniałem, ale jakoś się trzymam. Staram się, ale miewam gorsze dni. Grzbiet mi jeszcze dobrze nie zarósł po zabiegu, a i łokieć jeszcze też nie do końca zdrowy, (noszę te dziwne rękawki, by nie zbrudzić skóry i nie narobić bałaganu), ale jestem.








29 lipca 2012

Życia nić

Dziękuję za wsparcie w tym trudnym czasie. Będę go jeszcze potrzebować, bo trochę do załatwiania przede mną. Formalności potrafią być koszmarnie trudne, ale jakoś to będzie. Po prostu musi. 
W pierwszej chwili, miałam potrzebę wygadania się, bo bardzo dużo złych emocji dowalił nam ksiądz w parafii, ale myślę, że i na to przyjdzie odpowiednia pora. Na razie, temat ostateczności, przejścia na drugą stronę mam zamknięty. Pozostają realia, które muszę poogarniać. A będzie tego trochę, bo jeśli osoba żyje aktywnie, to korzysta z różnych dobrodziejstw tego świata. A trudno tak nie żyć, gdy się ma 63 lata i zdrowie dopisuje, prawda... .

Jestem póki co, na działce. Jak długo, nie wiem. Póki są sąsiedzi w koło, tak mi wygodnie. Żyję z dnia na dzień, bo po co dalej. Nie piszę tego w duchu jakiś depresyjnych emocji, ale realnie. Mam do ogarnięcia teraz oprócz działki dwa domy i psa. No, jest i praca. Najbardziej zżera się teraz mój tata w sobie, bo nie może być ze mną tutaj. (Moi rodzice byli w separacji, ostatnio się dogadywali i planowali wspólnie dalsze życie... to jest ironia losu, prawda ?!), ale są inni ludzie. Czas pokaże, którzy staną na wysokości zadania i będą ze mną, a którzy wygłaszali tylko rutynową formułkę, że pomogą. 

W sumie jestem realna i spokojna. Pewnie dlatego, że na co dzień nie mieszkałam z mamą, jednak naprawdę nie dotarło do mnie, że jej naprawdę już tutaj nie ma. Jeszcze nie przeryczałam tego. Poszłam po pogrzebie, jednego dnia, po pracy, na cmentarz. Stałam nad grobem i ... w zasadzie tylko stałam.
Uśmiecham się, cieszę się, że sąsiad przyciął mi monstrualne iglaki, wkurzam się, że mi muchy wleciały do altany i brzęczą teraz nade mną. Więc jestem wśród żywych. Mama bała się samej śmierci, cierpienia, jednak oczytana była w temacie życia 'po...', więc może dlatego, podchodzę do tego właśnie w taki sposób. A może to reakcja obronna mego organizmu, taka właśnie postawa. Mimo wszystko pozytywna. 

Prząść swe życie trzeba dalej. Jak ten pająk, któremu wielokrotnie przerywają misterną nitkę. 



20 lipca 2012

Trudny czas

Dziś rano, nagle, niespodziewanie dla wszystkich zmarła moja mama.
Nie cierpiała.

(*)

17 lipca 2012

Południe-Północ

Kilka dni temu, przypadkiem natrafiłam  w TV na film Łukasz Karwowskiego z 2006 r 'Południe-Północ'. Z pozoru banalna treść, zakonnik opuszcza klasztor, wędruje nad morze, po drodze spotyka młodą dziewczynę, która przyłącza się do wędrówki. I cóż... z czasem poznają się bardziej. Polskie krajobrazy, sielskie i anielskie, dla niektórych pewnie nudne, bo polskie, ale przeplatane prozą codzienności. Film w klimacie filmów Andrzeja Kondratiuka i Jana Jakuba Kolskiego.


A tutaj chyba można oglądnąć cały film.
Siedzi mi w głowie cały czas. Może trafił na odpowiedni grunt emocjonalny, a może za dużo myślę...


12 lipca 2012

Pada deszcz.

I co mnie w tym dziwi, że w lipcu pada. W telewizorze zapewniają o słońcu i nieco niższej niż 30 st C temperaturze. Fakt, jest niższa... . 
Dziś pada już trzeci raz. Nieostrość zdjęć, to widamo, deszcz i wiatr. Na ostatnim zdjęciu widać, jak z dachu sąsiada przelewa się deszcz.

Edit: Znowu grzmi...

10 lipca 2012

Dzierganie z ptakami w tle.

Dziergam, z uprzednio uprzędzonej alpaki w kolorze karmel. W sumie 3 kłębuszki, łącznie 668 m. Cienka. Ubranko ma być lekkie, inspiracja z netu, ale będzie miało inne rękawki. Lecę drutami, na okrągło, nr 4.

Siedząc tak na tarasie, mam okazje obserwować, jak chętnie ptaki pałaszują świdośliwę. Gremialnie. Maluszki, podobne do wróbli (nie mam pojęcia, co to za ptaszki), ale chyba nie wróble, bo one wszak odlatują, nie ? I takie dużo większe. Te drugie udało mi się dziś dość dobrze złapać w kadr. Większe są od takich przeciętnych, szarych gołębi. Chociaż podobne.
A, żeby mi nie było za miło bez pracy (mam 5 dni wolnego), to od kilku dni lecę na gripexie i sal ems. Dodatkowo dziś odwiedziny u lekarza weterynarii, bo Filonowi skóra na drugim łokciu obrzękła. Początek, chociaż nieco inny niż prawej łapy, ale to samo. Więc antybiotyk poszedł w ruch. No i miałam swój pierwszy raz ze skalpelem chirurgicznym, ehhh...

7 lipca 2012

Działkowo 1

Przenieśliśmy się z blokowiska, czasowo. 
Upał, jak nie wiem co. Roboty full, bo wszystko zarosło, a jak wiadomo, tutaj remont był, a i równolegle życie moje i psie ciągnęło się zdecydowanie innym torem. Przyjdzie chłodniejszy dzień, trzeba będzie rozprawić się z ziemią. Na pierwszy rzut oka widać, że zima poczyniła zmiany w nasadzeniach. Oczywiście nie na korzyść. Pracownicy budowlani dowalili swoje, bo przecież po co uważać na to, co się robi. 
W tym roku mało kwiatów i chyba już nie nasadzę takich jednorocznych, bo w końcu połowa sezonu dla nich już wybiła. Ot, trochę, dla ożywienia okolic trawnika.
Filon się odnalazł, jednak jest bardziej pilnowany. Jeszcze nie do końca wygojony łokieć (stąd rękawek chroniący opatrunek) no i jakieś przejściowe utykania - wiek ma swe prawa, więc pilnujemy. Z resztą on sam głupi nie jest i jest bardziej opanowany. Jednak natura stróża nie zanika w psie, a tu łatwo o motywację za płotem i szaleństwo przeganiania 'wroga'. 
Poniżej kilka roślinek. Te czarne kuleczki na krzaku, to świdośliwa. Reszta raczej nie wymaga słownego komentarza. Aaaaa... dumna jestem z winogrona. Zima jak widać mu nie zaszkodziła, ani nawet budowlańcy, którzy musieli odczepić je z tarasu.




4 lipca 2012

I dalej ... kaktus

Tym razem Stapelia, czyli popularnie zwana gwiazda szeryfa.
Pr zelom 2010 i 2011 to był spory wysyp kwiatów. W sumie kwitła miesiąc po miesiącu, mając 1-3 kwiaty na raz.
 Po tym czerwcowym kwitnieniu, po wakacjach dostrzegłam, ze po jednym z kwiatów pozostało coś. Domyśliłam się, ze doszło do zapylenia. Czekałam tylko, co się dalej stanie. Początkowo była mała kuleczka, (typowa forma, po zrzuceniu płatków kwiata), która rosła i rosła. Zmieniła się w taka oto postać.
Niepokojącym było, że dotąd sztywna forma, zaczęła robić się żółtawa i brzydka. Ze smutkiem patrzyłam na zmiany. Pseudo strąg zrobił się skapciały i już już... miałam go po prostu odciąć. Pomna tego, że roślinom za szybko nie należy jednak niczego odcinać, zwlekałam. Aż tu nagle, 'wziął się i pękł'. Przy czym wysyłał furę puchu !
I mam nasionka ! :-)Będzie kaktusowe przedszkole ?



2 lipca 2012

WooooooooW !

Ze 3 lata temu dostałam od forumowej znajomej I... jeden człon rośliny. Właściwie wyglądało to, jak liść. Nazwa jest z tych, co mi zawsze ulatują, bo niestety nie jest banalna, więc odszukam, podpytam i uzupełnię. Wiedziałam, że pięknie kwitnie, że ... to tzw 'kaktus jednej nocy', no ale... luuuuuz, toż mam dopiero pierwszy człon, niech się ukorzeni i zacznie żyć. No i zaczął. Dziwnie rósł, bo to leży w naturze tej rośliny. Bezproblemowy, miał swe życie, początkowo (wstyd powiedzieć), ale w ... pojemniku po śmietanie. Miał mieć podłoże storczykowe, przepuszczalne, no i doniczkę wcale nie za dużą, wiec.. miał. 
W tym roku niepokojącym było, że pojawiły się zmiany na liściach, dość brzydkie, na pewno nie poparzenie słoneczne, bardziej przesuszenie i zbyt mała doniczka, już nie pierwotny pojemnik.
Przesadziłam, pozbawiłam 3 brzydkich liści i... miał rosnąć. To i róśł. 
25.06 zobaczyłam ten pąk ! WooooooooW ! Pobiegłam po aparat i nie bacząc na trudne warunki oświetlenia uwieczniłam to, co zobaczyłam. Byłam w szoku, bo raz, że pąk, dwa... że już konkretny, a przecież ja sypiam w tym pokoju, patrzę na parapet kilka razy na dzień i wcześniej niczego nie widziałam.
 
Pąk rósł. 28.06 zrobiłam mu kolejne zdjęcie. Pogoda też niestety wymogła użycie lampy.
Dziś nad ranem obudził mnie szum deszczu, wstałam przymknąć balkon coś ok 4 nad ranem, wracając do łózka... WooooooooW ! Podeszłam bliżej, bo nie wierzyłam (jako krótkowidz) własnym oczom. Już było mi obojętne, że zdjęcie będzie z lampa. :)))
Po pracy chciałam mu zrobić kolejne zdjęcie, ale... pąk jakiś śnięty, nie wiem, czy nocą się otworzy jeszcze, czy to faktycznie już koniec i mam naprawdę Królową Nocy. ;-)

Edit: sprawdziłam, to epiphyllum oxypetalum, faktycznie teraz wyglada, jak zdechla miotełka.


1 lipca 2012

Się żyje.

 


Z dnia na dzień, bo tak najwygodniej i najprościej.


Jak w przyrodzie, bo w końcu się jest jej częścią.



Po ostatnich wydarzeniach dużo przemyśleń, z samym blogiem również. 
I póki co, chcę tylko podziękować tym, którzy wsparli w te trudniejsze dni, jak i tym, którzy zainteresowali się dlaczego milczę.





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...