Z dnia na dzień, bo tak najwygodniej i najprościej.
Jak w przyrodzie, bo w końcu się jest jej częścią.
Po ostatnich wydarzeniach dużo przemyśleń, z samym blogiem również.
I póki co, chcę tylko podziękować tym, którzy wsparli w te trudniejsze dni, jak i tym, którzy zainteresowali się dlaczego milczę.
Asiu, faktycznie ostatnio dużo się działo u Ciebie. Oby to już koniec .
OdpowiedzUsuńTa tęcza wróży już tylko wszystko dobre
Ehh Krysiu, ja jeszcze przerabiałam z Filonem stan zapalny w łapie. Temp. 40,1 C. Leżał 4 dni w domu, bo kompletnie nie mógł się podnieść. Ehh... jeszcze kończymy leczenie. O innych duperelach codziennych, to nawet się mówić nie chce.
UsuńWspieram Cię myśleniem i aby wszystkie Twoje sprawy się dobrze ułożyły. Nie zapominaj o blogu ,ponieważ jest wiele osób ,które Ci kibicuje i wspiera,a także podziwia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMiłe to. :)
Pozdrówka serdeczne Asiu. A pomidorki za chwilę będą :) Trzymaj się cieplutko.
OdpowiedzUsuńOj, do pomidorków jeszcze daleko, ale fajnie, że rosną. Z sadzonek wyhodowanych przez koleżankę.
UsuńTrzymać się będę. Nie mam innego wyjścia. :)