Pages

23 kwietnia 2017

Się Porobiło - cz. 188 - Biała, klasyczna.

Od lat rozglądam się za zwykłą, klasyczną białą bluzką. Trudno o taką, bo najczęściej, jeśli się już trafi, to z tkaniny cieniutkiej, batystowej, czy cienkiego płócienka, które po pierwszym praniu jest masakryczne, nie wspominając już o tym, że widać bieliznę. 
Mnie przypadkowo trafiła się tkanina, bawełna z domieszką czegoś elastycznego, z minimalną domieszką i tak sobie leżała z myślą właśnie o klasyce. W końcu się odważyłam. Szczerze... myślałam, że pójdzie łatwiej.
Znalazłam prosty (tak mi się wydawało) model w gazecie "Anna. Moda na szycie" nr 4/2015 r.


Zanim doszło do krojenia tkaniny przebrnęłam przez wyjątkowo zagmatwany schemat. Odnalezienie właściwej kreski było dość trudne. Ale, jak już się udało uzyskać papierowe kawałki koszuli, przeniosłam się na tkaninę. Trochę trwało wycinanie elementów ubrania. Tkanina minimalnie śliska, chłodna w dotyku trochę żyła własnym życiem leżąc na stole w pokoju, poddając się nożyczkom. Problemem raczej nie była ona sama z siebie, co warunki domowe. 
Czując pokorę względem wykonania, postanowiłam powoli przeczytać wytyczne dotyczące wykonania koszuli, by nic nie schrzanić własną inicjatywą. Wiadomo, jak to z nadgorliwością bywa... . Przyznam szczerze, rozczarował mnie opis kolejnych czynności. Niestety, nie jestem typem, który z opisu słownego potrafi dziergać (o tym od lat wiedziałam), ale też, jak się okazuje, również szyć. Pomimo, że czytam ze zrozumieniem, to chyba wyobraźnia przestrzenna i analityczne podejście do tematów (wzięte razem) bardzo utrudniają mi w wejście w tok rozumowania piszącego. Tak naprawdę, do tej pory nie wiem, czy wykonałam poprawnie wszycie kołnierza i stójki, bo nie umiem przebrnąć przez opis i wykonanie tak, jak podaje 'przepis'. Kilka razy biegałam do szafy, by przyglądać się bluzkom fabrycznie szytym i przenosiłam to, na swoje szycie. 
To, co udało mi się pozszywać przypomina dość dobrze klasyczną koszulę. :)
Ma kilka mankamentów, które być może uda mi się wykluczyć w następnych uszytkach (a już mam chęć na koszulową bawełnianą kolorową).


Zastanawia mnie oczywiście, jak będzie z prasowaniem, bo o ile się w miarę poddaje się temperaturze, to tak nie do końca. A mimo prasowania na desce, koszula wisząc na manekinie ukazuje jeszcze mankamenty niedoprasowania. Nadzieją napawa fakt, że tego rodzaju tkaniny, w noszeniu, jak już złapią naturalne zagniecenia, to całkiem fajnie to wygląda i nie ma parcia na prasowanie 'na deseczkę'.

Ale cóż, idę prasować. :-) 




15 kwietnia 2017

Się Porobiło - cz. 187 - Świątecznie

Rzutem na taśmę obszyłam mały obrusik w klimacie ludowym. Popularny ostatnio tzw. 'Łowicz', czyli materiał bawełniany z nadrukiem charakterystycznym dla regionu kupiłam kilka tygodni temu od razu z myślą o obrusie, czy raczej bieżniku. Wiosna, święta zmotywowały w końcu do przycięcia i obszycia. Więcej zabawy wymagało wyrównanie wzoru (tu pytanie do szyjących, czy też Was tak bardzo denerwuje krzywo, bardzo krzywo, odcina tkanina ? grrrr) i złapanie linii prostych, przycinanie kawałków na podkładki pod talerze, niż samo szycie (no dobra, lamówki trochę wyhamowały). 


Podkładki pod talerze są z minimalnym pikowaniem 'lotem trzmiela', ale już nie takim narwanym, typowym trzmielowym lotem. Nie panując jeszcze dobrze nad pedałem maszyny i pikowaniem, nie odważyłam się z ręki wcześniej na regularne wzory. Z założenia, na początku, miał być typowy, spontaniczny 'lot'. Jednak już pierwsze centymetry ściegu tak jakoś się ułożyły, że decyzja pojawiła się prędzej pod igłą niż w głowie. 


Nie jest to równe pikowanie. Mam świadomość, jak dalekie jest od ideału, ale cieszy fakt, że tym razem trochę lepiej panowałam nad tkaniną i nogą też nie naciskała pedału konkretnie. Następnym razem pikując, po prostu nakreślę linie na tkaninie i będę czuć się pewniej, mając nadzieję, że się pięknie spierze. :)


Podkładki od spodu mają mięciutką, 'aksamitną' tkaninę w kolorze ecru. Nie mam pojęcia, jak się nazywa, ale fajna w dotyku, grubsza, taka miśkowata. Oczywiście między warstwami tkaniny wierzchniej i spodniej, jest cienka owata. Początkowo chciałam zrobić środek podkładki biały, a brzegi kolorowe i wykończyć gotową, aksamitną, białą lamówką, ale włączyło się praktyczne myślenie, że bezpieczniej kolory odwrócić. To z kolei wymusiło przycięcie pasków z 'łowicza' na wykończenie brzegów.  I chyba tak jest lepiej.


Póki co, zdjęcia robocze, ale kto powiedział, że obrus na święta musi być biały ? ;-) Nie będzie ! :)


A skoro już doszłam do tematu świąt, to życzę wszystkim refleksyjnych, radosnych dni. Pogoda z prognoz w tv nie wróży nic dobrego, mam jednak nadzieję, że żółty kolor, który zaczyna nas ogarniać (żonkile, tulipany, forsycja, bratki) doda energii i słonecznej mocy.

Alleluja !







4 kwietnia 2017

Się Porobiło - cz. 186 - Koszulka w paski

Pasków ciąg dalszy. :-)

Bawełenka tshirtowa rodem z grupy sprzedażowej na FB kupiona zimą odleżała swoje i zamieniła się w wiosenną koszulkę. Prosto, nienachalnie. Tkaniny był niewielki kupon, 80 na 160 cm. Jak dotąd pamiętałam, by długości nie kupować (na niektórych grupach 'poluje się' na gotowe kawałki tkanin) poniżej 60 cm, ale teraz muszę zapamiętać, że jednak szerokość 160 cm tkaniny, też za bardzo poszaleć nie daje. 

I tak, od wczoraj cieszę się koszulką.


I trochę szczegółów z bliska.








1 kwietnia 2017

Się Porobiło - cz. 185 - Paski i wiosna.

Bardzo długo szukałam bawełny w paski. Nie prążki, nie pasy, a paski. Kiepsko. :( Chciałam biało zielone, konkretnie biało ciemnozielone, ale tego, to już w tym kraju się chyba nie uświadczy. :(
Póki co, zdecydowałam się na takie, nieco w zastępstwie.
Uszyłam środki do koszy wiklinowych. 


Kosze już starożytne, rodem z Jysk-a. Fabrycznie wyposażone w wypełnienie z tkaniny płótnopodobnej, ecri, takie rustykalne, ale się znudziło. Po przemalowaniu mebli trzeba było nadać charakteru. Długo trwało nadawanie wspomnianego, bo nie było tych pasków. 
Foto po zdjęciu oryginałów ze środka. Jakoś nie pomyślałam, by zrobić zdjęcie przed, dopiero przed nałożeniem mnie tknęło. Na koszach widać już, jak bardzo się odbarwiły. Nie zdawałam sobie sprawy.


Kupiłam 2 metry szerokości 160 cm i myślałam, że jeszcze mi zostanie, a tu się bardzo zdziwiłam, że jednak nie. Trudno. Wiązania są z atłasowej, czego na szczęście nie widać, białej lamówki.


Pomimo, że to malutki szczegół, trudność wykonania minimalna, to bardzo się cieszę, że w końcu mam. Jedno z głowy. ;-)

A tu już kilka zdjęć wiosny na działce. Dziś pojechałam pierwszy raz w tym roku. Pogoda iście letnia. Ponad 20 st C ! Obłęd, a we wtorek był lekki przymrozek. Roboty co niemiara. Póki co z grubsza poczyściłam z jesienno-zimowych suchości, a i tak się narobiłam, jak osiołek.


 I mój słodki pomocnik. Wybrykał się, wyskakał i musiał poleżeć, odpocząć, ale nie spał. Za dużo się działo.


Za to w domu padł, jak kawka. :)))

















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...