Bardzo długo szukałam bawełny w paski. Nie prążki, nie pasy, a paski. Kiepsko. :( Chciałam biało zielone, konkretnie biało ciemnozielone, ale tego, to już w tym kraju się chyba nie uświadczy. :(
Póki co, zdecydowałam się na takie, nieco w zastępstwie.
Uszyłam środki do koszy wiklinowych.
Kosze już starożytne, rodem z Jysk-a. Fabrycznie wyposażone w wypełnienie z tkaniny płótnopodobnej, ecri, takie rustykalne, ale się znudziło. Po przemalowaniu mebli trzeba było nadać charakteru. Długo trwało nadawanie wspomnianego, bo nie było tych pasków.
Foto po zdjęciu oryginałów ze środka. Jakoś nie pomyślałam, by zrobić zdjęcie przed, dopiero przed nałożeniem mnie tknęło. Na koszach widać już, jak bardzo się odbarwiły. Nie zdawałam sobie sprawy.
Kupiłam 2 metry szerokości 160 cm i myślałam, że jeszcze mi zostanie, a tu się bardzo zdziwiłam, że jednak nie. Trudno. Wiązania są z atłasowej, czego na szczęście nie widać, białej lamówki.
Pomimo, że to malutki szczegół, trudność wykonania minimalna, to bardzo się cieszę, że w końcu mam. Jedno z głowy. ;-)
A tu już kilka zdjęć wiosny na działce. Dziś pojechałam pierwszy raz w tym roku. Pogoda iście letnia. Ponad 20 st C ! Obłęd, a we wtorek był lekki przymrozek. Roboty co niemiara. Póki co z grubsza poczyściłam z jesienno-zimowych suchości, a i tak się narobiłam, jak osiołek.
I mój słodki pomocnik. Wybrykał się, wyskakał i musiał poleżeć, odpocząć, ale nie spał. Za dużo się działo.
Za to w domu padł, jak kawka. :)))
Bardzo ładne dopełnienie tych koszyczków. )
OdpowiedzUsuńAle i wiosna piękna, ale pies i tak pobija wszystko ! :-)
Dzięki. :) Ania, to Ty ?
UsuńPozdrawiam