A to sobie na koniec roku powklejam kilka zdjęć zaległych słodkiego jedzonka. Tak ku pamięci, bo warto.
Ciasteczka robię już któryś rok z rzędu. Są godne polecenia, podobnie, jak flan. A torciki, to już jak kto lubi.
Ale, po kolei. Ciasteczka, czyli pierniczki, kruche z pomarańczą i kruche Cranberry Noel.
Flan kokosowy - to słodki deser na zimno, gotowany w kąpieli wodnej. Brzmi może skomplikowanie, ale robi się szybko, prosto, zarówno samą masę na deser, jak i piecze. Najgorsze przy nim, to odczekać na schłodzenie. ;-) Dla lubiących karmel, kokos - doskonałe.
Odkąd kupiłam mała okrągłą tortownicę, polubiłam małe torciki na bazie biszkoptu. Chodził za mną ciemny, czekoladowy. Nie miałam co prawda wiśni, ale przydały się jeżyny. Przełożyłam kremem polecanym na CinCinie (kremówka połączona z gorzką czekoladą), ale mnie to przełożenie nie zachwyciło. Trudno się smarowało, zwłaszcza biszkopt świeżo nasączony. Smakowo dobre zestawienie, ale następnym razem jednak zmieszam gorzką z mleczną.
I na koniec moje ulubione zestawienie, czyli biały biszkopt, nasączony delikatną naleweczką z pomarańczy przełożony masą toffi z orzechami. Białą masa, to nic innego, jak kremówka i serek mascarpone. Mniam. ;-)
Edit: Dołaczam linki na Chochelkę. ;-)
O rany, ależ mi ślinianki pracują po takich widokach!!!
OdpowiedzUsuńA w nadchodzącym roku samych pełnych pozytywnej energii dni!
Jak wklejałam zdjęcia pierników, to mi się przypomniało, z pokorą i ukojeniem wpisuję to właśnie, że rok temu pytałaś o przepis na nie. A ja zapomniałam wówczas dopisać. :(
UsuńTobie Tobatko też tylko takich dni życzę i dziękuję za życzenia.
Kusicielka!
OdpowiedzUsuńWszystko kusi, ale te ciasteczka wyglądają jak milion dolarów!
A na Chochelce zarzuciłyście gotowanie, bo nic nowego nie widzę?
W nowym roku życzę wszystkiego spokojnego, zrównoważonego w stronę radosnego (powoli, bo nadmiar też może zaszkodzić) i przede wszystkim satysfakcjonującego!
Coś czuję, że dla mnie to chyba będzie rok ceramiczny - jakoś ssie mnie w tę stronę (przez Ciebie) i chyba już nie umiem się oprzeć (piec jest konieczny, dwa razy, ale można wynająć albo oddać do wypału niedrogo, tylko trzeba czekać aż im się zbierze, piec - nawet najtańszy - drogi jak nie powiem co, bo w sylwestra nie wypada):)
A pyszne są, fakt. ;-) Jeszcze są, bo są. ;-)
UsuńWrzucę przepisy, albo tu, albo faktycznie na Chochelkę, bo tam jakiś zastój się zrobił. Tysia też milczała, chociaż na bank coś gotować musiała. ;-)
Rok ceramiczny - wow, brzmi dumnie. Życzę Ci spełnienia. Wiem, że Ty jak już mówisz, to już pewnie coś w sprawie konkretnego robisz. Sama niestety poprzestaję na niewypałach. Kupno pieca w ogóle nie wchodzi w grę. Może się uda gdzieś coś znaleźć, by móc się odpłatnie doczepić.
Słodkości wyglądają cudnie, oby ten przyszły rok był do nich podobny!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, twórczej realizacji na każdym polu Ci życzę.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję.
UsuńTobie również najlepszego.
No i narobiłaś smaka :-)
OdpowiedzUsuńA makowiec ostatni już zeżarty.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :-)
To czas na nowe pieczenie. W nowym roku najlepszego !
UsuńSlodkosci cudne i takich Ci zycze caly rok Asiu ! Zdrowka i wszelkich pomyslnosci !
OdpowiedzUsuńSciskam cieplutko!
Dziękuję bardzo. ;-)
UsuńOdwzajemniam uściski i życzenia.
Asiu, wszystkiego najlepszego na nowy rok :) U Ciebie na słodko, a u mnie właśnie powstaje gulasz pieczony w ciemnym piwie.
OdpowiedzUsuńMogę prosić przepis na flan kokosowy?
:-)
UsuńOczywiście. Jak zdążę dziś, to podlinkuję przepisy. - Wstawię na Chochelce.