Upatrzyłam sobie bawełnę w piłki już dawno, ale chciałam dokupić jeszcze jakieś tkaninki, więc czekałam na to, co mi wpadnie w oko. Przyznaję, długo to trwało. Finalizując zakup (a koszyk był przygotowany od kilku dni, bo robiłam zakupy netowo), pojawiła się informacja, że jest problem w koszyku, bo zmieniła się ilość towaru w sklepie. Oniemiałam, jak okazało się, że ktoś kupił tkaninę w piłki ! Ale udało się dogadać z firmą Teofilów z Łodzi i dostałam to, co chciałam. Co prawda z czerwieni zrobił się pomarańcz, ale wykończenie czernią nadało uszytkowi dorosły charakter. Przynajmniej tak to odbieram. :)
Ojciec, zapalony kibic (piżama w piłki z identycznej bawełny) jest zadowolony. Ot, taki wcześniejszy prezent na 'dzień ojca'.
Szyło się fajnie. Bawełna nie jest jakoś specjalnie rozciągliwa, ale miła w dotyku i przyjemna. Wzorem oczywiście była inna koszulka, która sprawdzała się w bojach.
Z ubiegłorocznej sukienki w czereśnie/wiśnie zostało na tyle jeszcze materiału, że udało się wykroić krótkie spodenki. Prawdę mówiąc, tkaninę nabywałam tylko z myślą o spodenkach a, że wyszło inaczej... ;-) Spodenki są luźne. Na manekinie, przyszpilkowane nie wyglądają zbytnio atrakcyjnie, ale już
Przekombinowałam i ostatecznie metka znalazła się z prawej strony, ale już nie chciałam wypruwać. Niech będzie taka oryginalność. :)
Co prawda spodenki takie nie są specjalnie wyjściowe, ale pogoda za oknem chyba wkrótce wymusi, by chociaż na co dzień już wyluzować. Lubię ciepło, ale ostatnie dni są bardzo męczące, bo nie dość, że upał zrobił się z dnia na dzień, to jeszcze jest duchota taka, że ehhh.
Skończyłam (!) prawie już sweterek z cienizny i powoli kręcę nowozelandzką nitkę z ostatniego farbowania. Przyznam, że póki co, bardziej przyjazne wydaje się przebywanie z tkaniną, a nie z wełną. Ale ciągnie i kusi jedno i drugie. :)
Super to wykombinowałaś:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Jadwigo.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :-)
Mnie się też podobają (kurcze, po raz 3ci piszę komentarz, chyba faktycznie bycie anonimowym dla googla jakoś przeszkadza).
OdpowiedzUsuń:)
Anka
Dziękuję. :-)
UsuńPodziwiam Cię cały czas z tym pisaniem, jako 'anomim'. Mnie się zdarza zacząć komentarz na jakimś blogu nie będąc zalogowaną. To, co się później dzieje z wpisem mnie rozwala. Często mimo logowania przy publikacji post idzie w kosmos. Pół biedy, jak się zorientuję. A już z komórki nijak nie mogę obsłużyć swego konta na Google.
Pozdrawiam serdecznie
ale super te gatki :)
OdpowiedzUsuńA dzięki. :)
Usuń