Bawełna leżała i czekała. Teraz, już w formie japońskiego 'tobołka' czeka na podróż do właścicielki.
Przyznam się, że mój był szyty z myślą o śniadaniu do pracy, a już kilkakrotne pełnił zupełnie inna, bardziej godną i szlachetną funkcję. Oj, chyba to nie ostatnie torby w takim kroju. ;-)
Zaczął się czas wisienkowo-czereśniowy. Nie przepadam za wiśniami, co innego czereśnie, które mogę jeść na kilogramy. Jednak wypróbowałam proste połączenie wiśni z ciastem francuskim. Wyszło znośnie (bez cukru pudru dla mnie niezjadliwe :) ), ale bez artystycznego szału. W ten upał nawet ciasto francuskie wyjęte z lodówki nie chciało współpracować.
Smacznego i miłego tygodnia. W końcu oficjalnie ogłoszono wakacje. :)
a u mnie wiśni jeszcze nie ma . A czereśnie też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTa wiśnia się jakaś dziwnie wczesna zrobiła. Z tego, co pamiętam, na początku była późna, lipcowa, a tak ją sieknęło i już kilka lat jest czerwcowa. I to nie jest kwestia upałów ostatnich dni.
UsuńWitam Asiu ! Widzialm juz te torby gdzies, chciala zrobic i nie pamietalam wykroju. Dzieki za podzielenie sie tym "tobolkiem" :) Wyszedl Ci naprawde super ! a ciasto wyglada tak smacznie,ze chcialoby sie skosztowac...Ja tez jem czeresnie na kilogamy :))))
OdpowiedzUsuńMilego Asiu !
W końcu wróciłaś ! :)
UsuńPojęcia nie mam, skąd nazwa, że to japoński. Wyobraźnia podpowiada widok gejszy, ale... czy ja wiem. ;-)
Czereśnie jeszcze są, ale truskawki się kończą.
Pozdrawiam serdecznie.
Nowej właścicielce się bardzo torba podoba :) I robi furorę wśród znajomych :) DZIĘKUJĘ!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że dojechała. Niech się dobrze sprawuje ! :)
Usuń