Pages

9 czerwca 2016

Się Porobiło - cz. 156 - Sweterek z islandzkiej cienizny.

Cienizna, w sensie grubości, czy raczej cienkości przędzy.
Najpierw było wielogodzinne przędzenie cienkich kilometrów. Po czym pierwsza odważna decyzja - pozostawić przędzę w singlu, nie dublować i... druga odważna decyzja - dziergać na drutach trójkach. Pewnie, gdybym miała dokręcane KP 2,5, to byłoby lepiej, ale cóż... Na skarpetkowych swetra nie udziergam, chociaż rękawki początkowo tak robiłam.

 
I tak przerobiłam całe 110 g z 300 g islandzkiej, w naturalnym odcieniu jasnej szarości lekko złamanej beżem w krótki, prosty sweterek.  Z założenia, nie maił być zapinany tylko zakładany, a raczej noszony luźno, jak to teraz się nosi takie 'coś' niezobowiązujące, ale jednak grzejące. :) Wyobrażacie sobie ? 110 g na sweterek w rozmiarze 38. :)))

Po skończeniu sweterek był nieco taki wymięty, bo wełenka delikatna nad wyraz. Dobrze to nie wyglądało, bo poza tym, że nie lubię typowego blokowania, naciągania, szpilkowania, nie bardzo mam możliwość dokonywania takich cudów.  Nie mając oddzielnego pomieszczenia, by wyłączyć je na czas blokowania z użytku, wykorzystałam moją kobietę Idealną, czyli manekina. I tu zaprocentowała dodatkowa kasa władowana w zakup Idealnej, w piankowej wersji, nie z plastiku, bo sweterek powisiał przyszpilkowany do manekina 5 dni i proszę, pięknie, równo, jak trzeba i ... na sucho. Perspektywa prania i suszenia, z prostowaniem nie rysuje się tragicznie, więc ubranie będzie pewnie noszone, co cieszy. ;-)


Pojęcia nie mam, jak spożytkuję resztę cienizny. Kusi bardzo, by jednak przerobić w dubel. Nitka pojedyncza straaaasznie delikatna. Zwlekam z ostateczną decyzją, bo przędza w moteczkach, więc dochodzi jeszcze przewinięcie tak, by dało się dublować.

Już kilka dni temu przerobiłam w podwójną nitkę barwioną 4 kolorami nowozelandzką wełnę. Tym razem starałam się robić 'grubo'.  Ha ! grubo ! :-))) Wyszło 759 m (370,5 m+388,5 m) w dwóch motkach. Czyli nieco grubiej jednak wyszło, jakieś 20% grubiej. :)  Kolory zdecydowanie stonowane, na szczęście zbieżne ze sobą w obu motkach. :) W dzianinie dopiero pokaże swoje prawdziwe oblicze. Zobaczę, jak rozłożą się kolory i co utworzą. Jaki ostatecznie wyjdzie na plan pierwszy.


Teraz, póki co, przestawiam się na szycie. Wełenkę zostawiam na trochę. Po głowie chodzi też pomysł na szydełko. Może się wykrystalizuje.






6 komentarzy:

  1. Sweterek budzi szacunek, taki cieniutki tak szybko zrobiłaś. Chętnie zobaczyłabym na Tobie :-) Ja się z tym fasonem nie polubiłam, nie wiem czemu, może cieniutki lepiej leży, a swój/swoje robiłam trochę grubszą nitką. W sumie 2 takie sweterki sprułam i nie nosiłam ich w ogóle. Zrobię kiedyś taki, ale w poprzek, taki już miałam (kupny maszynowy) i kochałam go bezgranicznie aż do zmechacenia.
    Natomiast co do kolorów w nitce, to musiałam sobie pooglądać i pofarbowane warkocze, i nić, i nie rozumiem jak, ale dzieją się cuda :-) Nie ważne dla mnie czy lubię te konkretne kolory (chyba jednak lubię, trudno je zdefiniować), ale na pewno lubię to, co się z nimi dzieje w przędzeniu. I strasznie jestem ciekawa jak się ułożą w robótce. Czekam na c.d. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się, że też łazi za mną chęć wydziergania czegoś w poprzek. :) Jednak na razie nie wiem, co, bo oczywiście musiałabym kombinować, by jednocześnie dało się wykonać bez zszywania. :)
      Faktycznie kolory w takich nitkach żyją własnym życiem. Wystarczy wybrać nieco szersze pasmo z czesanki i już wszystko się przesuwa. A przecież my, to nie maszyna :) Równo nigdy nie będzie. :)
      Nie mam pomysłu na wykorzystanie takiej małej porcji. Prawdopodobnie będę łączyć jeszcze z czymś. Chyba... ;-) Na pewno się pochwalę efektem. :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. No właśnie kupny sweterek w poprzek był szyty, rękawy miał z główką, takie dość standardowe, ale wszyte nie pionowo, tyko główki trochę zbiegały się ku górze. I właśnie to mnie powstrzymuje przed rekonstrukcją :-) bo za leniwa jestem, nie chce mi się tego przemyśleć i przeliczać. I nie chce mi się zszywać później. Piórkowe raglanowe trzeba robić, na drutach 7 mm :-) Mdleję jak widzę taki cieniutki jak Twój

      Usuń
    3. Przed cienizną nie mdlej, bo może gdybym robiła na drutach nr 2, to mogłybyśmy powzdychać. Też już nie lubię klasycznego dziergania z główką, bo trzeba zszywać. Nigdy nie lubiłam zszywania dziergadeł.
      Cieniznę próbowałam dziergać na grubych drutach, ale chyba za miękka wełenka sama z siebie, bo nie wychodziło ładnie, a miałam chęć na zwiewną przewiewność. :)

      Usuń
  2. Wspaniała robota! Mam słabość do przędzenia cienizn :D Twoja naprawdę imponująca! A jaka to wełenka była?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Cienizna jest z wełny islandzkiej, a ta barwiona na dolnych zdjęciach to nowozelandzka.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...