Ano muuuusiałam. Musiałam na chwilę odłożyć inne sprawy i uprząść kawałek tego akrylu. Była myśl, by grubsze pasmo spleść z nicią, ale ten pomysł odłożyłam do dalszej realizacji, gdy już na spokojnie zgromadzę potrzebne czesanki i nici. Teraz mam wolne, więc ... nie będę czekać na przesyłki i ... puszczam wodze wyobraźni. ;-)
Ukręciłam 2 razy po 30 gram czesanki. Na wrzecionie widać całą porcje z pasma na górnym zdjęciu. Nić grubsza niż poprzednie, ale nie jakiś wielki grubas.
Przędzie się piorunem, jak to z pasma czesanki. Staram się nie odwracać podzielonych pasm (ustalam sobie, gdzie góra pasma z danej porcji).
I co najważniejsze, włóczka nie trzeszczy. Obawiałam się bardzo akrylu, ale nie ma to nic wspólnego z dawnym, trzeszczącym włóknem.
Z 60 gram wyszło mi 156 m w 2 ply. Kolor rzeczywisty widoczny jest w dwóch lewych zdjęciach. Prawe, jak opisałam, to słoneczne odcienie. ;-)
Bardzo podobają mi się odcienie! Że nie skrzypi i nie powoduje gęsiej skórki, muszę uwierzyć na słowo. Do dziś mam gęsią skórkę, jak sobie przypomnę niektóre z dziecięcych sweterków ;). Faktycznie technologia do przodu idzie. Wymyślają tencele, seacele i inne bambusy, więc czemu by akrylu mieli nie unowocześnić. Powiem Ci, że idziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńo matulu, toż ja nie nadążam za Tobą :) Rano zielenie, po południu brązy i nie wiadomo teraz która bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSliczna jest ta wloczka, wyglada jakbys wplotla w nia promienie tego sierpniowego slonca !
OdpowiedzUsuńAbsolutnie przepiękna :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawia,fanaberia