W sumie z 400 g merynosa wyszło mi prawie 1000 m 2 ply. Jak pisałam tutaj, używałam czesanki w kolorze zieleni trawiastej, jasnej zieleni i bieli. Skręcałam 2 długości zieleni trawiastej, 1 zieleni jasnej i 1 długość bieli. Całość mam w 4 moteczkach.
Przewinęłam już dwa moteczki w kłębuszki i zaczęłam dziergać na drutach nr 5 z żyłką, czyli znowu na okrągło będzie :-). Najpierw (dla stabilizacji dolnego brzegu robótki, by się nie podwijała), podwójny ryż, ale tym razem podwójny w szerz i w zwyż, a później już dzersej.
I to na razie na tyle.
O rany, ależ pięknie wygląda. I do tego ja jeszcze uwielbiam takie kolory
OdpowiedzUsuńNo śliczny ten Twój merynos, coś fajnego pewnie z niego będzie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Fakt, fajnie wychodzi na 'gładko'. Co ostatecznie będzie... sukienka/tunika. A jaka... o tym zadecyduję w trakcie dziania. Taka ilość wagowo 'ze sklepu' mogłaby być wątpliwa. Nie mam jeszcze orientacji, co do przędzy ręcznie wykonywanej.
OdpowiedzUsuńNa pewno każdy motek jest nieco inny pomimo, że robiłam jest tak samo i z tego samego. Podwójna nić jest inna. Ma inne odcienie, tzn inaczej łączyły się w skręcie single.
Z wełną własnoręcznie robioną, jest taki plus, że jak zabraknie, to można sobie uprząść więcej.
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację Tysiu, można uprząść. Ale, jak się ma jeszcze tę samą czesankę. :-)))
OdpowiedzUsuń