Pages

6 czerwca 2014

Finnish, czyli paradoksalnie początek :-)

Z wełną, a właściwie czesanką od fińskich owieczek - Finnsheep Landrace spotkałam się po raz pierwszy u Finextry. Oczywiście tylko poczytałam z dużą ciekawością, bo chłonęłam każdą wiadomość o runach, a w szczególności o czymś innym niż merynos. Ostateczną  decyzję o kupnie ułatwiła mi z kolei Alicja, bo na próbę podrzuciła kilka gram. Tak więc do owych kilku dokupiłam na WofW już pełną porcję 100 g. I w końcu się doczekało obróbki na walijskim wrzecionie.

Jak pisała Aldona na blogu, włos finnisha może mieć różne długości w zależności od ilości strzyżeń w roku i chyba ta pierwsza porcja była od owieczki dwukrotnie strzyżonej, bo czesanka w palcach dzieliła mi się na 4-5 cm włos. Śmiałam się sama do siebie i z siebie, bo w pierwszych chwilach z nowym, leciutkim wrzecionem i z takim krótkawym włóknem czułam się jak początkująca. :-)))

Ale poleciało, a właściwie pokręciło się. Porcję 100 g podzieliłam na 4 ok 25 gramowe. 
W sumie wyszło mi ze 120 g (WofW dał 104 g :-)  ) 624 m :-)))


Ten kolor (taki czekoladowo-czarny) jest trudny do sfotografowania. Górne dwa zdjęcia są w świetle dziennym, ale bez słońca i doświetlenia lampy. Dwa dolne, w chwilowym (!) popołudniowym słońcu.


 Sama wełenka jest mięciutka i miła. Mam cienką nitkę i jestem z niej - nieskromnie mówiąc - zadowolona ;-)

Zadowolona też jestem z pierwszych truskawek na balkonie. 
Docelowo pojadą 'wisieć' na działce, ale póki bywam tam 1-2 razy na tydzień, czekają. Pogoda spowolniła wszystko. Kupiłam nowe 2 sadzonki, już z pędami zwisającymi. Rok termu truskawka wcale nie zwisała, a na etykietce miała tę samą nazwę.Sama już nie wiem, co jest co.

Kilka dni po zakupie zanosiło się, że pierwsze owoce będą szybko. To zdjęcie z 26 kwietnia 2014 r.


A to z dzisiaj. Szału więc nie ma.


A tak naprawdę szał będzie, gdy zakwitnie mi biało-waniliowa piwonia, którą rok temu otrzymałam od koleżanki. Dziś cieszą mnie kwiaty tej samej piwonii, ale wypielęgnowane przez niejaką Renatę. Śliczne prawda ? A jak pachną ! To kolejne z kwiatów mego dzieciństwa. Pamiętam, jak u brata babci w ogrodzie rosły takie wielkieee. W szczególności pamiętam ciemno bordowe, o kwiatach porównywalnych z główka małego dziecka, które trzeba było podpierać. Mogłam siedzieć i w nie się wgapiać. :-)






14 komentarzy:

  1. Piękne nitki :)) Uważam, że masz pełne prawo do satysfakcji i zadowolenia - chwal się !!! Finnish jest niby podobny do Bfl ale ja uważam, że trochę bardziej niejednorodny przez co trudniejszy w przędzeniu, tym bardziej powinnaś pokazywać tak równą nitkę:)
    Wiszące truskawki bardzo mnie interesują bardzo jestem ciekawa jak rosną i czy na tych wiszących pędach będą owoce,
    a piwonie po prostu uwielbiam piękne są :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pochwały, och... czuję się nieco... 'na różowo' (na twarzy). :-)))
      BFL przede mną, czeka. Ale mam go więcej i perspektywa kręcenia tylu kilometrów na razie mnie przygniata. :-)

      Truskawki wczoraj wyjechały 'powisieć' i jak tan dyndały dało się zauważyć na jednym z pędów kwiat. Jest więc nadzieja. Szczerze mówiąc, to wszelkie zdjęcia, jakie widywałam w necie, właśnie kaskadowość kwitnienia i owoców powodowały pędy. Ale, jak to ze zdjęciem - można zmontować. Teraz już jestem głupia w tym truskawkowym temacie.

      Usuń
  2. szału nie ma, ale ważne,ze sie pojawiły, apetycznie wygladaja;))pozdrawiam cieplo;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrzane w słońcu są słodkie i aromatyczne. :-)

      Pozdrawiam serdecznie. :-)))

      Usuń
  3. Mnie jedna pani w sklepie zgasiła, że wszystkie truskawki są takie same (czyli nie ma zwisających, tylko to jej własne pędy), no ale jednak coś zwisa i ładnie wygląda ;). Nitka piękna! Do nabywania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to pojęcie 'zwisające' wzięło się bardziej z ich uprawy balkonowej i zapuszczaniu pędów. Faktycznie, jak się przeciętną truskawkę gruntowa wsadzi w donicę, to pędy będą wić się wkoło, tylko w gruncie się ukorzenia. Chociaż moja zeszłoroczna nie miała pędów. :-) Ale chyba cały dowcip z takimi truskawkami wziął się z odmian powtarzających kwitnienie i tym samym owocowanie. Powtarzających nie raz, w sierpniu, bo takie odmiany były już znane, chociaż mniej popularne, ale cało sezonowo. Chyba już tutaj gdzieś pisałam, że kilka lat temu, gdy pojawiły się na rynku, mówiono, ze to krzyżówki truskawki i poziomki, od której odziedziczyły ciągle kwitnienie i owocowanie. Sama nie wiem, jak było naprawdę. Mam jednak wrażenie, że moda na owocujące ciągle truskawki, budowanie z nich kaskad, itd. motywuje niektórych ogrodników do albo eksperymentów z innymi odmianami truskawek (znanych z powtarzania kwitnienia), albo do nasadzania odmian zwykłych z zachowanymi pędami, by stanowiły atrakcję. :-) Sama rok temu posadziłam zwykła truskawkę w donicę i ... skończyło się banalnie, Dała owoce, jakie miała dać. Raz i tyle. Zimy nie przetrwała. Faktycznie wiec, nie ma odmian zwisających, bardziej prawidłowo jest mówić o stale owocujących, bo nawet te powtarzające kwitnienie, można rozumieć jako mające drugi cykl kwiatu i owocu.
      No, to nakręciłam.... ;-)))

      Usuń
    2. Nie ni chyba wyjaśniłaś :), nie wnikając dalej w szczegóły truskawek ogłośmy, że są zwisające :)) ( będzie to skrót myślowy, ale prawda ).

      Usuń
  4. szału może nie ma, ale są truskawki :D
    Wełenka cudności wyszła. Niesamowicie mi się podoba. Bladego pojęcia nie mam co mogą oznaczać te szyfry WofW przy niej ale myslę, że to coś dobrego :)
    Piwonie i ja kocham. Na wsi jest tylko taka różowa. Bordowe mniej spotykam, bo o białych to nawet nie wspomnę. Nigdzie nie widzę. A ta ze zdjęcia przecudnie wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-)
      WofW, to skrót sklepu internetowego, skąd chyba większość dziewczyn nabywa czesankę.

      Bordowych piwonii teraz też już nie spotykam. A pamiętam, ile takich piwoniowych płatków zawsze było przygotowywanych na Boże Ciało dla dziewczynek. Całe kosze wielkie :-)

      Usuń
  5. Śliczności :-) Oj, chyba siądę dziś do kołowrotka...

    OdpowiedzUsuń
  6. 624 metry takiej równiusieńskiej nitki z wrzeciona? Czapki z głów!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakładając błąd pomiaru, o pewnie mniej jest równości. ;-)
    Ale bardzo mi się podoba.
    Dzięki wielkie.

    Jak się słyszy słowa pochwały od prządek, to się jest podwójnie dumnym. :-))) A teraz mogę być już... 6 krotnie dumna ! :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...