Denaturalny kolor - jak pięknie nazwała Oldnanny kolor 'soku' z trzykrotki w komentarzu do poprzedniego posta, obiecywał dużo. Tym bardziej, że zintensyfikował się pięknie w słoiku tak, że nie był przeźroczysty. Odcedzony z roślinek, powędrował do garnka, do niego wełenka i zaczęło się gotowanie. Gdy temperatura wzrosła, skręciłam moc płomienia i gotowało się na małym ogniu, pyrkało około 2 godzin. Wlałam prawie litr octu i stygło.
Ocet odmienił kolor na zdecydowanie bardziej różowy. Zdjęcia późnopopołudniowe, bez lampy, w miarę zgodne z rzeczywistością.
Kusiło podgrzewać jeszcze w nadziei, że coś się zadzieje, więc jeszcze małe pół godzinki. Ale o ile wełanka wysunięta z gara wyglądała fajnie, o tyle po odciśnięciu z wody .... hmm... bida z nędzą. :-(
W ruch poszła więc ... miedź, by przyciemnić. I tak się przyciemniło, że na ręczniku papierowym wygląda względnie, a sama wełna już gorzej.
Po wypłukaniu z barwnego płynu ...
Poniżej porównanie z oryginalną wełną. Oryginał z prawej, farbowana wełna z lewej. Mokra, co prawda, ale wysuszenie jedynie pogłębi efekt brudnej wełny, bo chyba o takim można mówić. :-(
Obiecujący wiele kolor 'soku' z trzykrotki, niestety nie zabarwił wełny. Być może da się jakoś inaczej uzyskać sensowniejsze zabarwienie. Tutaj znalazłam notkę, że jednak niebieskie kwiaty barwią. Pytanie, co i na jak długo, bo palce na pewno i wcale od razu te zaciemnienia nie schodzą. Być może Finextra, bądź Vladka znajdą sposób na trzykrotkę. A może Wy macie ?
Hmmm, škoda, přeškoda, tak krásně a slibně ta barva vypadala... Ale takové už je přírodní barvení. Jednou je barva intenzivní, zářivá, podruhé jenom ušpiní vlnu. Zažila jsem to už mockrát. Výsledek je závislý na obsahu různých látek v rostlinách, nejenom těch barvících, také těch, co mají vliv na pH.
OdpowiedzUsuńJá se takto už mockrát potrápila například s barvením červeným zelím. Hedvábné šály vyjdou temně modré a vlna ze stejné lázně je šedivá, ošklivá. Hodně používám kamenec, ale nejsem si jistá, že by tady pomohl. Ale vyzkoušet se má všechno. To se mi právě na přírodním barvení líbí. Nikdy nevíš dopředu, jaký bude výsledek. Jako v loterii - buď vyhraješ, nebo prohraješ. Příště bude líp. Tak ať se daří :-)
Nie, nie poddam się ! :-)
UsuńFaktycznie może być coś z pH, a może wymaga to więcej czasu, innego stężenia, czy jakiś specyficznych warunków.
Niebieski barwnik kusi szczególnie. :-)
Może Tobie się uda ? ;-)
No faktycznie, szału nie ma. A może tak spróbuj jeszcze solarnie, jak będzie gorąco?
OdpowiedzUsuńDelikatnie powiedziane, że szału nie ma. ;-) Kusi barwienie solarne zwłaszcza, że dostęp do kwiatów raczej będzie, gorzej ze słońcem. Szkoda, że nie jest tak prosto z tym barwieniem naturalnym. A może właśnie to jet intrygujące ? Licho wie, emocje mam mieszane, w zależności od bieżących efektów.
UsuńTeraz oklapło.
To, że barwi ręce wcale nie oznacza, że będzie barwiło wełnę. Patrzyłam na piękną barwę w poprzednim poście, intensywny kolor w garnku i efekt jak u mnie po owocach ligustru. Mnie bardzo ciągnie do naturalnego barwienia. By uzyskać taki "podtekst" kolorystyczny z sztucznych barwników, jaki wychodzi z naturalnego barwienia trzeba mieć sporo wiedzy i wiele szczęścia.
OdpowiedzUsuńNa razie mam nową porcję zamrożonych jagód ligustru - będę suszyć - ponoć z takich efekt jest lepszy :))
Mam nadzieję, że Ty też dalej będziesz próbować wszak nic tak nie utrwala wiedzy jak samodzielne eksperymenty :D
Uściski
Ano właśnie, nie oznacza, że zabarwi wełnę. To są te małe 'złośliwości' natury, że jak chcesz zabarwić burakami tkaninę, to nie wyjdzie, ale obrus trwale i klasycznie opaćka się buraczkami. :-)))
UsuńCo jest z tym ligustrem ? Co jeszcze wzmacnia mrożenie ? Chyba Finextra coś pisała, ale nie pamiętam.
Pewnie coś spróbuję. Chciałabym ładny zielony, jasny. Ogólnie obawiam się takich właśnie brudnych efektów.
O, a miało być tak ładnie :-( nic to, podobno taki wynik to też cenny wynik, w końcu przecież wiedzę pomnaża :-) Trzymam kciuki za kolejne udane próby. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTia.... pomnażam wiedzę. :-))) Przy okazji chciałabym pomnożyć kolorowe efekty. :-)))
UsuńAle prawda, że jak się nie próbuje, to się nie wie.
Ważne, by też pisać, dzielić się doświadczeniem. :-)
Pozdrawiam
O, w ogóle takiej trzykrotki nie znam. I podejrzewam, że jak Tobie nie wyszło, to nikomu nie wyjdzie, bo niby jak? Jeśli masz jeszcze ten towar i jesteś zaparta, to możesz spróbować na zimno, solarnie, bo niebieski barwnik potrafi sie pięknie rozpaść pod wpływem ciepła. I bez octu. Ale nie wierzę w trwałość naturalnych niebieskich barwników (oprócz indygo, ale indygo nie farbowałam, to nie będę strzępić jęzora po próżnicy).
OdpowiedzUsuńNie znasz, bo pewnie nie jest warta zachodu.
UsuńChociaż, jak pisałam i jak sama mówisz, spróbuję solarnie. Nie wiem tylko, o jaką moc słońca chodzi. Co innego pochmurne, ciepłe dni, a co innego słoneczny dzień, ale 15 stopni.
Z tym octem, to nawet nie pomyślałam, zawsze biorę do utrwalenia. Ot, durnie ! Przecież teraz dopiero mi przypomniałaś, że nie zawsze ocet.