Dziś znowu przymroziło.
Jak zwykle, o wschodzi słońca najzimniej. Temperatura spadła kilka stopni poniżej -20 st C. Odczuwalność niższa, bo trochę wietrznie. Już mnie te mrozy delikatnie mówiąc wnerwiają. Na szczęście u nas nie ma śniegu, bo jeszcze gdyby nas przysypało, to byłoby gorzej. Zwłaszcza z dojazdem.
Samochód stoi pod domem, na razie nie narzekam na akumulator. Ale też upomniał się o swoje, bo przed operacją Filona, dostał nową chłodnicę. Cóż, wydatki chodzą parami, a 4 wydatki na raz (tydzień wcześniej ubezpieczenie samochodu, jak i leczenie kanałowe mej kochanej dolnej szóstki), to przecież dwie pary. W sam raz w temacie zielonej świnki.
Filon czuje się dobrze.
Czasami nadto dobrze, bo go nosi. Powinien być delikatniejszy, bardziej uważny. No ale gdzie tam. Po wczorajszej wizycie mej przyjaciółki, ogłosiłam chwilowy szlaban na wizyty i wszelkie kontakty wymuszające ogonowe obroty, bo jednak jest miejsce pośrodku szwu, u nasady ogona, gdzie skóra nadmiernie napinana trochę nadwyręża się. Lekarz uprzedzał, że w tym miejscu może być problem. Pociekło. Jodynuję. Na razie nie jest gorzej, jedno miejsce na tak długi szew, przy jego zachowaniu, to i tak nie jest źle. A co on z tym ogonem wyprawia przy siadaniu, leżeniu... Szkoda gadać... Aż mnie skręca. Oczywiście wolałabym, by już się osuszyło i nie było niespodzianek.
Czasami nadto dobrze, bo go nosi. Powinien być delikatniejszy, bardziej uważny. No ale gdzie tam. Po wczorajszej wizycie mej przyjaciółki, ogłosiłam chwilowy szlaban na wizyty i wszelkie kontakty wymuszające ogonowe obroty, bo jednak jest miejsce pośrodku szwu, u nasady ogona, gdzie skóra nadmiernie napinana trochę nadwyręża się. Lekarz uprzedzał, że w tym miejscu może być problem. Pociekło. Jodynuję. Na razie nie jest gorzej, jedno miejsce na tak długi szew, przy jego zachowaniu, to i tak nie jest źle. A co on z tym ogonem wyprawia przy siadaniu, leżeniu... Szkoda gadać... Aż mnie skręca. Oczywiście wolałabym, by już się osuszyło i nie było niespodzianek.
Ubranko wyjściowe nie jest rewelacyjne, kombinowane przed zabiegiem. Wówczas byłą jeszcze ta zmiana, nie wiedziałam, jak będzie po zabiegu, jak wygolenie, etc, stąd te ratujące sytuację zaszewki. Ale na razie nie podwiewa tyłu i się sprawdza. Może w perspektywie będzie potrzeba zmiany. Na razie zostaje. Wszelkie porządne psie ubranka kończą się przed ogonem, a my potrzebowaliśmy czegoś, co akurat przykryło koniec pleców i nasadę ogona. Niestety, ubranko to recykling i nie było mowy o wykombinowaniu skosów na porządna lamówkę. Pod spodem jest sztuczny misiu, na górze coś polarkowatego z domieszką streczu, bo ciut elastyczne.
Się zorientowałam, że to jeszcze karnawał !
Kompletnie jestem poza tematem, ale przecież to też czas faworków. :-) Odnalazłam przepis Nutinki na faworki (u mnie to się mówi chruściki) takie, jak w przedszkolu, czyli większe i grubsze i nie przekręcane.
Życzę zdrowia Filonkowi. Ciesz się, że nie leży smutny bo wtedy serce się kroi, lepiej jak biega zadowolony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie, no pewnie, że jego radość to i oznaka samopoczucia. :) Ale niechby wyhamował trochę. To nie jest młody pies, a jednak miał cięcie na nieco ponad 20 cm.
UsuńA może Filonkowi ogon przywiązać do nogi?:):):) Najważniejsze,że zdrowieje:) U mnie faworki to też chrusty:)
OdpowiedzUsuńTeż to rozważałam. :-)))
UsuńAle on nim tak wywija nawet leżąc, raz z lewej strony, raz z prawej, jak słoń trąbą. Jakoś wcześniej tego nie widziałam. :) A na dodatek potrafi się położyć częściowo na ogonie (końcówce) a resztę wygnie, jak uszko u kubeczka.
Ubranko sprawdza się i to najważniejsze. Filon uroczo w nim wygląda:)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu na faworki również mówi się chruściki. Bardzo apetyczne zdjęcie zrobiłaś:)
Chuściki górą, ale my mieszkamy po sąsiedzku. ;-) W smaku też całkiem dobre, chociaż średnio efektowne i mało fotogeniczne.
UsuńCo do ubranka, to ludzie już trochę przyzwyczajeni do piesków w zimowych kubraczkach, wiec i Filona strój leci w ramach zimowego dogrzewania i nie pytają.
Najważniejsze, że Filon czuje się dobrze. A swoją drogą, to on całkiem słuszną ilość miejsca zajmuje. Wcześniej pewnie nie zwracałaś uwagi na "bujne życie" filonowego ogona;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiom, trochę miejsca zajmuje, nie da się ukryć. ;-)
UsuńTeraz siedzę w pracy, on sam w domu i co rusz w myślach mam czarne wizje, co do stanu szwu. Tak, z ogonem to masz rację. Niby każdy wie, że pies ogon jakiś ma, ale odkrywam go na nowo. Oby w mniejszym stresie.