Jak Wy to robicie ?
Patrząc na wpisy na blogach rękodzielniczek przychodzi często do głowy jedna myśl. Właściwie pytanie. Kiedy Wy wszystko robicie ??? :) To nie kwestia organizacji dnia, ale chyba większej ilości godzin wolnych. Nie pracujecie zawodowo ? Czy może macie sposób, jak wydłużyć dobę ? :))) Tak pytam, a nie wiem, czy ktoś odpowie, bo Was tutaj niewiele zagląda.
Od kilku dni mam znowu natłok myśli, a to by prząść, a to by poszyć, a może lepiej coś sfilcować. Pastele też się nieśmiało dopominają, a i kusi kupiona miesiące temu glinka. Kurcze... książka też czeka, bo przed snem raptem kilka stron przeczytam i padam. Chyba przestanę snuć się po Waszych blogach, bo mnie zamęczycie - własnymi myślami. :)
Niedawno wróciłam z kliniki. Byliśmy z Filonem na wizycie kontrolnej. Trochę mokry ten szew i coś mi się nie podobało. Okazało się, ze nie jest źle, jednak ruchliwość ogona niestety jest duża, przez co i drażnienie skóry, jej ruchomość na szwie jest wyjątkowa, więc trochę większą uwagę należy tematowi poświęcić. Mała torebka się w jednym miejscu utworzyła, pod szwem, ale póki co, nie wypełniła się niczym złym. Przepłukano ją i teraz nasza kolej na płukanki. Drażnić też może i sam szew. Dostałam na drogę butle z płynem do przepłukiwań, strzykawki. Od jutra antybiotyk.
A na oknie kwitną sobie grudniki. Nie ma szału, ale zawsze to trochę weselej.
Ja robię czasem jakieś pierścionki , kolczyki i na rysowanie znajdę czas , jakoś wszystko mieści mi się w 24 h .;D
OdpowiedzUsuńWitaj na blogu. :)
UsuńNo patrz, jeszcze i biżuteria :-))) Dawno nie robiłam, więc zapomniałam. :-)))
Przyznaję, że czasami, jak jestem w pracy, to mi się tak chce 'robótkować', że grrrr :D
Ja biżuterię robię zazwyczaj wieczorami, zdarza mi się robić po nocy (nie raz siedziałam po 23 i dłubałam) bo w dzień mam ograniczenia bo mój synek nie pozwala, chyba, że wyjdzie na spacer z tatusiem lub babcią. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na wiosenną wymiankę :)
OdpowiedzUsuńWcięło mi posta ?!
UsuńPrzy dziecku, to faktycznie z koralikami musisz uważać. Biżuteryjny szał miałam kilka lat temu, na razie mi minęło. Chociaż przydałoby się kilka rzeczy do nowych ciuchów. Nie mam możliwości obróbki metalu, więc tylko robiłam z gotowych elementów.
W każdej wolnej chwili dziergam. Albo przędę - ale wtedy już nie dziergam. Czytam wieczorem (lub w komunikacji miejskiej), w wyrku - ale wtedy już ani nie przędę, ani nie dziergam. Coś kosztem czegoś, inaczej się nie da ;)
OdpowiedzUsuńTeż potrafię czytać książkę tylko w wyrku. Od zawsze. Pomimo, że to niezdrowe i dla oczy i dla kręgosłupa, nigdy nie umiałam siąść przy stole, czy biurku i czytać.
UsuńA ja zarzuciłam ostatnio pracę zawodową i przechodzę na rękodzielnictwo. Może coś z tego wyjdzie, jeśli nie, to zawsze mogę wrócić. Na razie sprawia mi to sporo radości.
OdpowiedzUsuńCo do kwiecia (cudnie kwitnącego) to u nas się na to mówiło zygokaktus, Ty mówisz grudnik, a chyba powinno być lutnik :)
Trzymam kciuki za udane przedsięwzięcie.
UsuńNiestety, nie mogę sobie na taki ruch pozwolić. Nie wiem, czy tak łatwo miałabym z tym powrotem, ale co tam i tak nie mogę.
Kwiecie kwitło już w listopadzie, białe obficie, czerwone wcale, bo dochodziło do siebie po wakacyjnym czasie, kiedy ledwo uszło z życiem.
Jak pracowałam zawodowo to dłubałam coś w każdej wolnej chwili , w podróżach służbowych, w nocy, w niedziele gdy mąż oglądał mecze. Teraz mam wolny czas ale nie można robić non stop bo to i ręce wysiadają i oczy. Na blogach pokazywane są nie tylko bieżące prace ale i zrobione dawniej więc czasem to tylko tak bogato wygląda.
OdpowiedzUsuńAno właśnie, non stop, to już nie tak. Też nie lubię. Tym bardziej tego samego, czy kopii. Wole unikalnie. A jeszcze, gdyby ktoś mi za plecami oddychał i czekał. Tak czasami mają klienci galerii. Wydaje im się, że to moment jest wydziergać, czy uszyć.
UsuńDzięki za wizytę. U Ciebie bardzo miło, cudne kwiaty. Też mam taki, biały. Wiadomo, że wszystkiego nie da się robić, a zwłaszcza, że pracujesz...
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńBędę u Ciebie bywać częściej zwłaszcza, jak powrócę do szycia. :)
Na robienie biżuterii już nie mam czasu, a i szycie leży odłogiem:( Robótek na drutach kilka, pomysłów jeszcze więcej, a książka to tylko przed snem.
OdpowiedzUsuńKwiatki masz śliczne:)
Ostatnio trochę mniej pracuję, ale nie zauważyłam, żeby zwiększył mi się przez to czas na robótki. Jednak dom, dzieci to ogromny czasopochłaniacz. Albo ja jestem mało zorganizowana ;-)
OdpowiedzUsuńRobię głównie wieczorami i nocą, tzn. drutuję i wyszywam, kiedy Młodsza już śpi, bo jak coś w ciągu dnia dłubnę to targają mną wyrzuty sumienia, że za mało czasu dziecku poświęcam.
Cieszę się, że z Filonem w miarę dobrze.
A i książki, kiedyś wręcz pochłaniałam, teraz wstyd się przyznać. Ale jak czytam to przed snem i w komunikacji miejskiej ;-), czyli standard :-)
OdpowiedzUsuńJa mysle, ze to kwestia ilosci wolnego czasu, kazda z nas jest w roznych "porach" naszego zycia i czas wolny jest przywilejem na ktory nie kazda moze sobie pozwolic...
OdpowiedzUsuńJa zadladam do Ciebie zawsze, jak tylko zobacze na moim pasku nowy post...Lubie Cie odwiedzac.
Sciskam Cie mocno Asiu !
Macie racje, że w dużej mierze, 'problemem' jest ogólny czas wolny. Ale to jedno, inna sprawa, że miewam chwile, że mam parcie na kilka spraw, rożnych spraw, mętlik w głowie i ostatecznie nic nie wychodzi. Pozostaje poczucie niespełnienia. :) Pewnie zajęcie się tylko jedną dziedziną też sporo ułatwia.
OdpowiedzUsuń