Pages

4 marca 2012

Czas odmierzany rzeżuchą

Tak wyszło.
Działo się i nie działo. Psi temat nie każdemu miły, bo nie każdy jest 'zwierzakowy'. Trochę nie bardzo chciałam przynudzać, tu i tak mało kto zagląda. A było nerwowo. I to nie z powodu ostatniego zabiegu, bo tutaj wszystko kończy się prawidłowo. Szwy wyjęte, w miejscu, gdzie zrastało się typowo, czyli bez problemowo, teraz nawet śladu nie ma. Gdzie był problem, już tkanka ładnie wypełniła to, co wypełnić mała i teraz tylko czekamy, by i to zniknęło i zarosło sierścią. Ale życie nie lubi być miłe, więc wraz z roztopami za oknem doszły problemy stawowe. Pierwszy raz tak demonstracyjnie. Wcześniej i owszem, podawałam zapobiegawczo od pół roku preparat wspomagający. Taka profilaktyka. Wspomagana nieco ostatnio i farmakologią w minimalnym wydaniu. Przed zabiegiem Filona, nie miałam trochę głowy i nie nabyłam preparatu w odpowiednim czasie, gdy się kończył. Jak chciałam kupić, okazało się, że preparat chondroitynowo-glukozaminowy miał 'awarię', tzn produkcja w lutym została cała wycofana (jakiś błąd w produkcji), nie tylko w naszym kraju, ale i w Europie. Jednocześnie, gdy szew był podrażniony i w perspektywie była ewentualność podania sterydu, musieliśmy wycofać czasowo lek p.zapalny. Na to przyszły gwałtowne roztopy i dużo wilgoci w powietrzu. I trach... . Wróciłam z pracy, pies z leżenia wstał i jakoś tak dziwnie chodził. Wróciły emocje sprzed 1,5 roku i durne skojarzenie z problemami neurologicznymi. Co przeżyłam, to moje. Ehhh... Co potrafi stres zrobić z człowiekiem, to już inna historia...
Po dokładnym badaniu, się trochę uspokoiłam. Póki co, neurologicznie w normie. Potknięcia, sztywniejszy chód, itp, to niestety syndromy wieku starszego. Z tym się nie dyskutuje, można wspomagać. Więc wspomagamy. Wróciliśmy do leku, pełnej dawki, na razie. Od dwóch dni mam też już wspomniany preparat. Ha, ale jaki... Ponieważ psiej serii jeszcze nie ma, mam serię dla koni. Na coś się przydała masa Filona. Nie każdy pies mógłby podjąć wyzwanie i spożywać w stężeniu dla... koni wyścigowych. Większa inwestycja kosztowa, na szczęście przekłada się dla nas również na mniejsze porcje leku, co akurat jest dość przydatne. Ogólnie jest lepiej niż w ten nieszczęsny 'ubiegły czwartek'. Mam nadzieję, że wrócimy do większej sprawności, co jest przydatne szczególnie na schodach.
Rzeżucha zjedzona, czas na nową. Hiacynty więdną. Poniżej pożegnalne zdjęcie. 

W tym trudniejszym czasie, nie bardzo mogłam się na czymś skupić. Ciemne popołudnia utrudniały też czesanie alpaczej strzyży, a to w sumie działa uspokajająco. Jednak, jak już byłam w stanie za coś chwycić rękami, trochę pofilcowałąm, skręciłam też kolejna, mniejszą porcją przędzy do rozgrzebanego swetra. Jak dziś uda mi się zrobić lepsze zdjęcia, to wstawię. Wczorajsze są jakieś ... rozlazłe, niewyraźne.

8 komentarzy:

  1. ...ja nie jestem taka przesadnie "zwierzakowa" ale lubię psiaki i współczuję tylu przejść Z pupilem...co do hiacyntów to szkoda że tak szybko więdną, ale nic straconego bo można jeszcze kupić takie nie rozwinięte...uwielbiam ich zapach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam uważnie, co piszesz.. Moja psina od kilku dni chodzi nieszczęśliwa z kołnierzem, bo miała zabieg usunięcia dość sporego guza, który wyrósł jej z boku, przy miednicy. Ona w tym miejscu szczupła, więc guz wydawał się ogroooomny.. Na szczęście nieszkodliwy. Pogłaszcz Filona i pozdrów od młodej, głupiej, ale teraz nieszczęśliwej (mina "zdejmijcie mi to, już będę grzeczna") Kory :)

    Narobiłaś mi smaka na rzeżuchę.. Zaraz posieję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A moja Masza w czwartek ma sterylizację, więc też ciągle coś, jak nie pies to kot. Z Twoim blogiem staram się być na bieżąco, no może nie od razu po nowym wpisie, ale jednak. Więc ktoś tu jednak zagląda. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, że zaglądacie. :-) Dziękuję za życzenia dobrego zdrowia. Też przesyłam je Waszym pupilom.
    Dobrze Tobatko, że i u Was guz okazał się tylko czymś niegroźnym. Czas kołnierza miły nie jest, ale jak trzeba, to trzeba. Filon miał na grzbiecie, nad ogonem, tez sięgał językiem, ale jakoś nieszczególnie się interesował.
    Dziś wieczorem, jak byliśmy na rutynowym spacerze (teraz właściwie tylko toaleta, bo jeśli on chce na łączkę, to wiadomo że nie pójdziemy, bo za daleko i w błoto, to niekoniecznie teraz jest ok, a wkoło bloku mój pies nie chodzi, bo robi focha i skręca do domu), zauważyłam, że czasami palce stopy lewej tylnej ma proste. Czyżby ścięgna naciągnął ? Ehhh... W domu chodzi dobrze. Na ścięgno powinien dobrze podziałać preparat z glukozaminą i chondroityną, więc pozostaje czekać i uważać, jak chodzi, bo łapa inaczej amortyzuje ruch.
    A za Maszę Tysiu trzymamy kciuki. Przeminie, zanim się zorientujesz. Mam nadzieje, że z psinką z kolei też ok.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie ,że Twój zwierzak wraca do zdrowia. Ja w tym roku nie miałam hiacyntów,bo gdy zaczęły puszczać pąki ,wlazł kot i zrzucił skrzyknę na ziemię łamiąc początki kwiatów . Zostały tylko liście. A ja uwielbiam wiosnę! Niestety mieszkanie w bloku nie rozwija moich zainteresowań roślinno- grzebalniczych w ziemi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Violu. Tez mam roślinne rozdarcie blokowo-działkowe. Doskonale Cie rozumiem. Aż mnie skręca, ja widzę pracujących w ogródkach kiedy ja siedzę w pracy - a wrednie właśnie mam taki widok z 'pracowych' okien. Jeśli mogę sama na swą pojechać, to jest to weekend, a wiadomo ogólnie, że pogoda ze słonecznej zmienia się drastycznie po 14.00 w piątki.

      Usuń
  6. Należę do tych bardzo "zwierzakowych" i doskonale rozumiem Twój niepokój. Gabinet weterynaryjny to często odwiedzane przez nas miejsce. Buziaki dla Filona:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. To tzw. jak nie urok to przemarsz wojska. Ale cieszy, że idzie ku lepszemu. Oby ten preparat dla koni ;-) pomógł.
    Filcaki z nowszych postów - urocze :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...