Niedawno wróciłam z przepysznej kolacji. Ufundowaną miałam niespodziewanie przez cudowną Krysię, która wygrała w konkursie Czas na gęsinę
voucher i mnie nim obdarowała. W naszym województwie była promocja gęsiny. W lokalnej tv konkursy, z które można było wygrać albo właśnie kolację, albo tuszkę gęsi.
Zaserwowano nam (bo byłam z
przyjaciółką) gęsinę szefa kuchni, czyli gęsinę w maladze z modrą
kapustą. Nie są to moje ulubione klimaty, ale muszę przyznać, że byłam
mile zaskoczona smakiem. Sama gęsina miękka, soczysta i nietłusta ! Sos,
wraz z winogronami bardzo dobry, a i z pozoru banalne kopytka były
grzechu warte. Przed daniem głównym oczywiście przystawka. Trochę
śmiesznie wyglądały mikroskopijne porcje, ale pasztet był 'miód w
gębie', podobnież jak i ciepłe bułeczki. Żeby mi ktoś takie chociaż raz w
tygodniu serwował na śniadanie.... ehhh...Na deser wybrane tiramisu pewnie nie spodobało by się Magdzie Gessler, bo i nas nie powaliło, ale dymu w kuchni nie robiłyśmy. :-)
Bardzo
mile spędziłam to popołudnie w miejscowej restauracji RAD. Nie dość, ze w towarzystwie przyjaciółki
'realnej', to jeszcze obdarowana takim prezentem przez ... przyjaciółkę
netową. Jak widać net jest nie tylko wirtualny, ale jak najbardziej
realny i żywy.
Bardzo dziękuję.
Haha, a mnie na tę gęsinę zaprosiła mama, czyli jak by nie było - też przyjaciółka :)) Pyszności.
OdpowiedzUsuńAlicjo, taka sama gęsina ? :) Czyżby też wygrana ?
OdpowiedzUsuńTak, ta sama, w Radzie. Z okazji urodzin mamy :)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia ?
OdpowiedzUsuńTeż Wam podano przystawkę na wspólnym talerzu ?
Tak jest, na wspólnym. Zazwyczaj jako czekadełko podają bułeczki, pasztecik do smarowania i smalczyk.
OdpowiedzUsuń:) Mnie rozwalił ten jeden plasterek ogórka i jedna pieczarka i jeden kawałeczek papryczki. Reszta parzysta. :)
OdpowiedzUsuń