Pages

31 lipca 2016

Się Porobiło - cz. 163 - Znowu prosto, bo w paski.

Przy okazji innych zakupów, zakupiłam metr wiskozy w centymetrowe paski. Tkanina przyjechała, ale  mnie nie powaliła. Biel nie jest śnieżno biała, czerń nie jest głęboką czernią. Leżała więc. Jakoś nie pasowała mi do wcześniejszego projektu. Do wczoraj. Pomysł zaświtał i został zrealizowany.
Prostota raczej zawsze się obroni. ;-)


I nieodzownie Joszko, moje psie słoneczko. 
Próbował zaznajomić się z wodą w baseniku, ale jeszcze się nie odważył zamoczyć łap. Cóż, będziemy próbować w następne dni. ;-) Na razie basen, to dla niego duża micha. :)


Co by nie mówić, działka robi mu dobrze. 










24 lipca 2016

Leniwie

I tak lubię. Dzień ciepły, ale nie żywo słoneczny. W koło cisza, bo pogoda taka cześć ludzi powstrzymuje w domu. 
I dobrze...


I tak zmiennie, w ciągu dnia, z przerwami na typowe obowiązki, a to dzierganie, a o czytanie. 
Książka nabyta na czerwcowej wyprzedaży w sieciówce. Coś mi mówiło nazwisko autorki, ale niewiele, po prostu nie było obce, później doszukałam się, że było ono na mej liście 'zwracających uwagę'. Wybór utwierdziła notka z tyłu okładki, że książka w stylu 'Czekolady'. Klimat książki w sam raz na lato, Francja - codzienność prowincjonalna i trochę kulinaria. Lekka lektura, ale po co mi dramaty ? ;-)


Dzierganko z kolei, też zainspirowane zdjęciami w necie. Tylko też robione 'po mojemu', więc póki co, tylko zwiastun. Sprułam poprzedni początek innego zielonego dziergania, bo o ile pomysł mi się dalej podoba, o tyle wełna mi jakoś nie leżała. Po co więc ciągnąć, skoro na starcie wiadomo, że kiszka.




17 lipca 2016

Się Porobiło - cz. 162 - Bialo-czarno, czarno-biało.

Krówka, czy żyrafa w wersji ze starej fotografii ?  Bo taka jakaś faktycznie black-and-white wyszła. :)

Prostokątna resztka po szyciu piżamy krzyczała - weź mnie i szyj ! 
Forma wzoru wymusiła prosty, bardzo prosty krój koszulki. Dosłownie na bazie prostokąta, z pozostawieniem otworów na wypustki ciała (podkrój na głowę z przodu pogłębiony). Czarne obrzeża dodają trochę charakteru. Doszyte są do otworów i na ludziu dają już nawet niezły rękawek. Dolne doszycie nie ma być ściągaczem, jest tej samej szerokości, co dół koszulki. Nie bardzo przepadam za ściągaczami w takich miejscach, a i wyglądam w takiej formie nieszczególnie. Ostatnio szyłam rękawki zawsze do podkrojonych 'ramion' w ubrankach (poza reglanem), więc w końcu prosto do bólu, inaczej niż zawsze.

Zdjęcia w wakacyjnych warunkach, łapiąc jeszcze odrobinę słońca, które już gdzieś się zapodziało, na tyle dynamiczno-statyczne, na ile wiatr pozwolił.


A tu zdjęcie bawełny po kwitnieniu. Kwiat faktycznie następnej doby się już nie otworzył. Biel płatków  lekko sczerwieniała i płatki odpadły. Mam nadzieję, to co pozostało będzie tym, o czym nieśmiało myślę. ;-)











11 lipca 2016

Zakwitła :-)

Na razie tylko jeden kwiat, więc nie wiem, czy to się jakoś może przerodzić w dalszą formę życia. Pomna tego, co było w poprzedniej roślinie (kwiat utrzymywał się tylko dobę), nawet późnym popołudniem zrobiłam zdjęcie. Bawełna.






10 lipca 2016

Czasami pod górę.

Ze nieszczęścia chodzą parami, to każdy przecież wie. Na szczęście nie każde niechciane zdarzenie jest nieszczęściem, jednak jak coś człowiekowi nie wychodzi, nie układa się tak, jak powinno i jak to też się ciągnie, przytłacza również.
Tydzień dość trudny. Istotna sprawa, która zajmuje mnie od dłuższego czasu, nie poszła po mojej myśli i to bardzo mnie rozwaliło. Mam jednak nadzieję, że jeszcze wszystko wróci na właściwe tory. Wymaga jednak czasu i ... nie wiem czego jeszcze czego, bo nie zależy tylko ode mnie.
Dziś też miałam być z Joszkiem na Międzynarodowej Wystawie Psów (właśnie teraz powinny psy mojej rasy rozpoczynać ocenę na ringu). A my w nocy niestety, co 2 h biegaliśmy za bramę główną. Normalnym byłoby, gdybym to ja miała 'rajzefiber', ale nie pies. Nie wiem, co zaszkodziło, ale po przerywanym śnie w sumie 3 godzinnym nie odważyłam się jechać z psem (jednak w niedyspozycji) prawie 300 km w jedną stronę prowadząc samochód. Są w końcu rzeczy ważne i ważniejsze !
Teraz bohater nocy smacznie śpi (uffff !), a ja po 2 tabletkach przeciwbólowych piszę posta i myślę, jak złapać pion i właściwy dystans do życiowych spraw. 

Na moje szczęście nie jestem w blokowisku. Komfort, jaki daje posiadanie kawałka ziemi nawet w ramach RODu zrozumie ten, który jak ja musi czasem odreagować i zresetować się na łonie natury. 
 

Niby też są wkoło ludzie, ale jakoś inaczej zauważalni, albo niezauważalni, a możliwość ponownych spacerów z psem, to kolejna porcja radości.


 Poza tym, w koło zielono i kolorowo. 


Nie chciałam tutaj szyć, chciałam zająć się tylko wełną, ale plany planami, a chęci... ehhh. 
Mam kilka tkanin, których nie udało się przerobić na szmatki użyteczne latem, czy tutaj poza miastem, to i jednak trzeba robić to, co akurat w sercu gra.  
Po głowie od dłuższego czasu chodzi prosta kurtka wierzchnia chroniąca przed deszczem. Coś podobnego znalazłam w gazecie "Szycie krok po kroku" 1/2015. Nie jestem przekonana jednak do zaokrąglonych rogów i tego rodzaju zapięcia. Kurtki takie bardziej turystyczne, z przeznaczeniem przeciwdeszczowym mają dość małe kaptury. Podobnie i gumowane kurtki w stylu żeglarskim. One są fajne, bo można ubrać na plecak jeszcze, ale nie tak na deszczowy spacer z psem. Istotny jest kaptur. Szył ktoś już coś podobnego ? 






I miłego tygodnia, pomimo wszystko. ;-)










1 lipca 2016

Się Porobiło - cz. 161 - Prosta, geometryczna lniana suknia i coś jeszcze

Długo kombinowałam, jaką prostą sukienkę zrobić z lnu, który u mnie zalegał już kilka lat. Jak pisałam wcześniej, kupon tkaniny nabyłam okazyjnie w lumpeksie z myślą o spódnicy ze szlakiem. Ponieważ nie lubię takich marszczonych w gumkę (a tak byłoby najprościej i ekonomiczniej, patrząc na ilość tkaniny), materiał leżał i leżał. Przypomniałam sobie o nim i pierwsza myśl, by pokombinować z innej tkaniny (bawełnianej dzianiny) jakąś prostą górę, ale nie mogąc nic dobrać w kolorze, przypadkiem ... przekonałam się, że może jednak prosta sukienka o geometrycznych bokach się obroni. Bez problemu, z odciętych kawałków dało się wyciąć skosy na podszycie szyi i ramion. Największym problemem i bardzo niewdzięczną czynnością było podkładanie dołu i boków, bo tkanina niestety żyła własnym życiem. Ale się udało. 
Zdjęcie jeszcze na szybko zrobiłam na Idealnej, czyli na manekinie (jutro przenoszę się poza miasto oczywiście bez manekina), jednak wyjątkowo mało korzystnie prezentuje się ten krój na Idealnej. Samodzielnie robiąc zdjęcia, bez statywu też średnio fajnie udało się ukazać kształt sukni, ale coś tam widać.


Teraz zupełnie z innej beczki. 
Niedawno na Prząśniczce ukazał się wpis o bawełnie. Zmobilizowało to i mnie, do pokazania mojej rośliny. Zdjęcia są zrobione przed godziną. Roślina ma już rok. Udało jej się przeżyć zimę w mieszkaniu, co prawda nie rosła rewelacyjnie, był moment, że na wiosnę byłą prawie bez liści, jednak widać, że teraz pomimo ataku (chyba mączlika) daje radę. Przysłowie, że do trzech razy sztuka ma u mnie też swoje potwierdzenie, bowiem ta roślina jest z trzeciego siewu. Najpierw 2 lata temu kupiłam nasionka, wystartowały w miarę fajnie, jednak niestety szybko się skończyły. Później kupiłam nasiona ponownie, ale z innej firmy licząc na to, że firma odmieni życie roślin. Trochę się udało. Rośliny (tylko dwie) rosły, bez szaleństwa (też były obżerane), nawet jedna kwitła (chwaliłam się tutaj), ale nie przeżyły zimy. Ostatecznie, z kolejnej paczuszki wyrosła jedna roślina, przetrwała sezon kaloryferowy i jest. 


I coś mi się wydaje, że ... może, może... jeszcze mnie zaskoczy. ;-)

A na sam koniec... najlepsze życzenia dla Joszka ! 
Dziś jest Dzień Psa i tym samym... wszystkim psom życzę dobrego życia, a nam ludziom, byśmy uczyli się lojalności i miłości od psów.








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...