Pages

21 lutego 2021

Się Porobiło - cz. 158 - Coś, jakby kamizelka, czy tunika

Swego czasu zobaczyłam w necie z grubej wełny, ściegiem francuskim, dużo luźniejszy od osoby udzierg, bez rękawów, z golfem, z tyłem dłuższym niż przód. Oczywiście zapragnęłam. Tylko, żeby wytrzymać w takiej kamizelce w domu, zimą, gdy jest ona z naturalnej wełny, musiałabym siedzieć gdzieś w 15 stopniach C, by się żywcem nie ugotować. Tak mi się wydaje. Poszłam więc na kompromis z samą sobą, wykorzystałam uprzednio ukręconą wełenkę, bo 300 gram nie dawało szansy na korpus z rękawami. Prawda taka, że nie będąc w rozmiarze 36, obawiałam się, że jak nie trafię z szerokością, to będę po prostu wyglądać jak szafa 3 drzwiowa. Dwa podejścia z szerokością nie wróżyły dobrze. Tak się wydawało. Możliwe, że dopiero wykonanie całego ubranka, zmierzenie na sobie, dałoby odpowiedź, jak jest. Dobrze, czy źle... 

Póki co, zrobiłam, ostatecznie coś innego. Jak się nie sprawdzi, będzie kolejne podejście. Ze względu na kolorystykę nitki, wolałam robić jersejem, Tylko golf poleciałam ściegiem francuskim i szczerze mówiąc, dało mi to do myślenia, bo zakładałam, że wyjdzie gorzej. Dziwnie to zabrzmi, ale pisząc teraz myślę, czy może nie wykonać ponownie.


      

Ramiona są nieco opuszczone dzięki rzędom skróconym, połączone bezszwowo. Problemem, który ostatnio mnie prześladuje jest niechęć do ściągaczy i tym samym podwijanie się brzegu. Tutaj pomogło żelazko. Dobrze, czy źle, tutaj mogą być zdania podzielone, bo część uważa, że wełny nie powinno się prasować. Ale póki co, zadziałało.

O roladkach dziś nie będzie, powrócę do nich następnym razem, ale oczywiście wkleję kilka fot roślinek. Śniegu u mnie za oknem jeszcze dużo. Tydzień temu, jak w części kraju zaczynały się wyższe temperatury, tutaj spektakularnie dosypało z 20 cm. Ma się co topić.

Zaczynają kwitnąć falenopsisy. Doczytałam na forum ogrodniczym, że czosnek czyni cuda (zdania są podzielone, co do sposobu użycia), więc poszłam do sklepu i wczoraj powkładałam do każdego storczyka. Czas pokaże, czy niekwitnące zaszaleją po tym czosnku.


Oczywiście nie może zabraknąć hiacyntów. Te w końcu pachną. Poprzednie nienachalne były w zapachu, już się obawiałam, że coś nie tak, ale... jest ok. 

Odważyłam się kupić kolejną paproć. Bardzo podobną miałam w akademiku i żyło nam się całkiem fajnie. Z paszportu wynika, że to Asplenium antiguum (zanokcica po naszemu). Przypuszczalnie przeciwieństwo poprzednich 'łosich rogów'.




 


16 lutego 2021

Pomylone roladki

Ojoj, jak się nakręciłam na mieszanie wełny na desce. Na początek miało pójść zwykłe połączenie corriedale z nylonem, z myślą o skarpetkach. Skrupulatnie, jednakże na oko, podzieliłam wełny na mniejsze porcje tak, by 100 g corriedale zmieszać z 20 g nylonu. 

Nie wiem, jak należy dobrze władać czesanką w ręku, nakładając ją na deskę do mieszania, by po czasie nie mieć podrapanej skóry palców. Logika oczywiście podpowiada ze nie powinnam bokiem wskazującego palca, ani czubkami dotykać igiełek deski, no ale cóż... rozum swoje, palce swoje. Ale mam... piękne, całkiem zgrabne ruloniki. Oczywiście zaraz zabrałam się za przędzenie...

Szło w miarę miło. Palce nieco szorstkie, ale... po czasie przestało coś mi pasować. Dało się wyczuć niewielki, ale jednak (w miejscach, gdzie mieszanie nazbyt doskonałe nie było), brak poślizgu. Nylon dość śliski jest, corriendale, może niezbyt miękkia, ale raczej nie tępa... skąd więc to, co czuję ?

Odpowiedź oczywiście banalna... Mieszałam czesanki wieczorem, póki co, przy świetle sztucznym i ... zamiast nylonu wzięłam wiskozę perłową. I tu kurtyna opada... czytelnicy można się śmiać :D

Na razie mam w dublu 60 gram tejże mieszanki. Czy to się nadaje na skarpetki (chociażby do spania) ? W sumie... kto mi zabroni ??! :)

Druga nauka z tego mieszania jest taka, że jednak trzeba bardzo skrupulatnie, naprzemiennie nakładać czesankę na deskę. W mieszaniu do artów można sobie pozwolić na luzackie podejście, jednak w przypadku tego, co ja chciałam uzyskać, włókna dokładanej czesanki, powinny być w miarę równomiernie rozłożone. Fakt, że u mnie tak nie było, dał mi (w moim przypadku, na szczęście), do myślenia.

Przędąc ceniznę na skrzydełku jumbo (bo nie chciało mi się przekładać na zwykłe), zastanawiam się i na tyle mnie to intryguje, że zapytam... po jakie licho jest oddzielne skrzydełko, z dużym otworem, do grubych, nierównych wełen typu art ? Nie można było taki duży otwór uczynić standardem ? O ile mały przeszkadza w grubasach, o tyle duży nie ma żadnego znaczenia przy cieniznach. Chodzi o kasę li tylko ? Taaaak ? No to słabo...

Śniegi za oknem, dla przekory więc wrzucam kolejne zdjęcia moich kwiatowych zakupów. Głównie też po to, by gdzieś zapisać ich nazwy. Nie lubię bazgrać po doniczkach pomimo, iż one siedzą w osłonkach, to jakoś mi tak, nie bardzo pasuje.


Z lewej kawa (pierwszy raz na oczy widziałam inną niż w filiżance,to kupiłam), z prawej dracena lemon lime (w pośpiechu dracenę kupiłam, jako zielistkę, do pracy).

Długo polowałam na sansewierę (wężownicę) z żółtym brzegiem liści. Mam takie zwykłe, bez tego dekoracyjnego brzegu i tak mi się bardzo zachciało właśnie takiej, lekko ładniejszej. Z prawej coś, jak bardzo drobniutka trzykrotka. Na opakowaniu był napis Callisia repens 'Turtle', a Google podpowiada, że to po naszemu, smużyca płożąca.


Nie mam ręki do paproci. Wykończyłąm już kilka, ale z uporem maniaka brnę w temat. Tym razem trafiły się takie postrzępione trochę liście. Na opakowaniu Phlebosia Nicolas Diamond, czyli - jak piszą w internetach - paproć odporna na braki wody. Wydaje się więc być stworzona dla mnie. :)

Zrobiłam też kolejne podejście do wysiewu bawełny. Miałam jeszcze nasiona z ubiegłego roku. Tym razem od razu wszystkie osiem powędrowało do ziemi. Pierwsze zwiastuny nowego życia pojawiły się po tygodniu stania na parapecie. Kolejne zdjęcia pokazują rośliny w odstępach 3 dniowych.


Na zdjęciach, odpowiednio: 07.02.2021, 10.02.2021 i 13.02.2021. Teraz roślinki powoli wybarwiają się i są ciut bardziej zielone.

Zobaczymy tym razem, jak rośliny będą się rozwijać.


7 lutego 2021

Kwietnie mi

 Za oknem zimowe, mroźne brrrrr.... a u mnie zaopatrzenie w rośliny. Czas było... to część z nich.

Dendrobium żółto kwitnące. Nigdy nie wiedziałam, Mam białe i białe z plamką wiśniową.

Falek z wyprzedaży. Jak go nie kupić ? ;-) Po dniu dziadka...

Fiołek alpejski, wspomnienie mego dzieciństwa. Nie wiem czemu teraz w kwiaciarniach się nie uświadczy. Kiedyś i różowe i czerwone, no i białe.

Kupiłam też czerwonego hibiskusa. Roślina była najbardziej okazała, dlatego czerwony. Chociaż, gdyby traił się biały, czy różowy... Ale ten odwdzięcza się kwiatami, póki co, jeszcze je ma i co kilka dni otwiera kolejnego.


Peperomia... Zwykła, w zielonym kolorze, chociaż w necie widzę odmiany w pstre listki, ta jest taka ... dostojna.

W prezencie dostałam amarylisa w pąku. Miał być czerwony, no i jest. 


Do towarzystwa dokupiłam... białego. Właśnie rozkwita.

Przybłąkał mi się (bo miałam jakiś kupon zniżkowy) zwykły falek... z dość dużą ilością kwiatów i pąków.


Od pewnego czasu próbuję zgromadzić trochę zwykłych roślin zwisających, bo marzy mi się inny wystrój okna. Nie wiem, jak się ta roślinka nazywa, na forum twierdzą, że to też hedera.. Ale pewności nie mam.

W zeszłym tygodniu trafiłam na patyczaki. Roślina fajna, średnio fotogeniczna.

I, jak to w tym okresie, w sklepach zatrzęsienie prymulek, hiacyntów i azalii. Zawsze staram się zgromadzić kilka, kupując kolejne po przekwitnięciu, by docelowo trafiły na działkę. O ile hiacynty dają radę, to z prymulkami bywa różnie, Azalii nigdy mi się nie udało, ale... dopiero wczoraj doczytałam, że one są akurat odmiany pokojowej !


A tu młodziutkie nasadzenia, dwie białozielone hedery i w podobnych kolorach zielistka. Kiedyś, w moim szkolnym dzieciństwie, to były tak popularne kwiaty. A teraz jakoś ... 

Wczoraj w jednym ze sklepów widziałam aparagus. Roślina totalnie zapomniana. Moja babcia miała obłędnie duże. Raz w miesiącu przycinała i zanosiła do kwiaciarni. Mieszkała w starej kamienicy, kwiaty rosły od sufitu, do podłogi. Szok !. :)

Z prac wełnowych mam kolejną próbę artów. Bardzo kłopotliwa próbka, bowiem przez fakt, że mi się wełna nie chciała wciągać na wrzeciono, strasznie się przekręciła i mimo 'odkręcania;; chyba nie jest taka, jak trzeba. Siedzi na motowidle kilkanaście dni, Ale nie ufam, że jak ją ściągnę, to będzie ok. To była próba nawijania wełny na nitkę. Może tutaj jest błąd, że nie były to dwa single ? Ale w necie widuję, że tak robią. Fakt, nigdy nie pokazuję, jak nitka wygląda zdjęta ze szpuli.



Poszukuję inspiracji na okno w pokoju. Tzn okno posiadam i to nie ulega zmianie. Chodzi mi o zasłony... Coś w zwiewnym stylu lekkie boho, że tak powiem. Okno o tyle problemowe, że w towarzystwie ma drzwi balkonowe, z tym, że te drzwi nie są zaraz obok, ale... w ścianie z lewej strony, jakiś metr od okna.  Nie chciałabym typowych firan, więc jakiś zwiewny batyst, czy coś... Tyle tylko, jak szukam w necie batystu, to mam wrażenie, że to jakieś stylony... Tylko nazwa 'stara'. Podobają mi się okna w kwiatach, wiszą małe makramy z doniczkami i zwiewne zasłonki, fajnie tak. I tak mam zielone rolety, bo słońce... więc firan chyba mogę nie mieć. ... Gdzieś jakieś foty w necie ???




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...