Pages

30 stycznia 2016

Się Porobiło - cz. 141 - Znowu skarpetki

Skarpetki z farbowanej dalią mieszanki merynosa i nylonu skończone. Tym razem okazało się, że nitki mam nawet nadto ! :) Fakt, wole krótsze skarpetki, bo przeszkadza mi bardzo, gdy w przypadku wyższych, zaczyna być spora różnica na obwodzie.Właściwie, to nie wiem, co fajnie jest mieć na górze. Ten ściągacz elastyczny przy biało-niebieskich, ostatnio dzierganych, jakoś słabo się sprawdza. Za to, doskonale pracuje w sewetrze z BFL
Ponieważ nitka, taka sobie. To farbowanie, może i fajne, ale mało skarpetkowy kolor, dlatego z założenia, ciemniejsza nitka miała być przy palcach, a że wyszła aż do pięty, tego się nie spodziewałam. Tym razem lekki ażurek, bo zawsze chciałam mieć jakieś ażurowe, a wcześniej przeważnie miałam za grubą nitkę.
Nawet mi to ostatecznie pasuje. Nie ma wyraźnego ściągacza, bo wzór sam z siebie jest powtarzalnymi 3 oczkami prawymi i 2 lewymi. Prawie, jak ściągacz. Jak się nie sprawdzi, poprawię. :)


 Nie wiem, jak u Was pogoda, ale u mnie dziś tak zdechle, ciepło niby, ale ciemno, wietrznie i mokro. W takie dni radością napawają wszelkie kwitnące rośliny, dlatego też chwalę się (taka prawda :) ) kolejnym kwitnącym storczykiem. Nawet nie wiedziałam, że taki w kropeczki mi się uchował.


 I pierwszy raz zakwitłą mi hoja. Odmiany nie pamiętam ale, jak tylko pamięć mi wróci, dopiszę. To ta z tych, co kwitną u każdego. :))) Ale co tam. Cieszę się bardzo.



Edytuję, bo już sobie przypomniałam. Hoja, to multiflora. Osoba, od której mam sadzonkę zapewniała, że jedna z łatwiejszych w uprawie i chętna do kwitnienia. Prawda ! :)









24 stycznia 2016

Storczykowo

I zaczęło się. 
Po latach (tak, tak !) oczekiwania ruszyły moje storczyki. Ruszyły w kwiat ! W tej chwili mam kilka phalenopsisów. Lata świetności, kiedy miałam ich ponad 30 minęły. Kwiaty poodchodziły naturalnie. :( Pomimo starań to, co wcześniej kwitło, rosło, po czasie się zdziesiątkowało (a też przecież uzupełniałam) i rozpierzchło. Podejrzeniem było podłoże, kupione, jako bardzo, bardzo dobre, okazało się być na moje oko 'za ziemniste, czyli mało kory, więcej czegoś, co przypominało tylko torf. Jako laik, powiedziałabym, że to pozbierana ziemia, na którą ktoś nieopatrznie wysypał pył drzewny po piłowaniu spalinówką. Specjalnie nie pomogły zaklinania kwiatów (czyli wietrzenie storczyków na balkonie (wiosną poparzyło im liście), jesienne chłody też mi roślin nie zmotywowały do kwiatów. Przelewanie wody, kąpiele zraszające... nic. Jak przestały kwitnąć, tak przestały. Pojawiały się pojedyncze pąki, ale częściej opadały niż otwierały się w pełni kwiatu. Same nawet rośliny miały liście niby dobre, ale takie jakieś 'smutne'.
Odpuściłam wariactwo. Skoro zalecenia mądrych nie pomagają, trudno. Przeszłam na podlewanie wodą. Żadnego przelewania doniczek, żadnych odżywek, żadnego przesadzania, żadnego doświetlania, czy kombinowania, gdzie postawić (parapety mam słoneczne i gorące latem). Kranówa (przepuszczona przez domowy dzbankowy filtr), wlanie do donicy, bez cudowania, czy nadmiar nie wypływa w osłonce. I traf chciał, że przez zwykłe me zaniedbanie, tej wspomnianej wody, zaczęło się w osłonkach gromadzić na tyle, że jak raz podniosłam roślinę, to się przeraziłam. Donica stała 2-3 cm w wodzie, w osłonce ! W amoku powylewałam wodę ze wszystkich pewna, że już potopiłam dokumentnie kwiaty. Ale... po czasie dotarło do mnie, że rośliny dziwnym trafem, mają ładniejsze liście, jakoś odżyły. Czyli stojąca woda sprzyja ! No i zaczęłam tak podlewać, że zawsze jakaś wilgoć na dole osłonki była. Rośliny ruszyły i zaczęły wypuszczać pędy kwiatowe ! Na tą chwilę 3 duże i jeden miniaturowy jeszcze nie mają pędów kwiatowych, ale obiektywnie muszę powiedzieć, że z nich tylko jeden był konkretny, reszta raczej sierotki. A ten lepszy z kolei dziwny (bo nie mając liścia wierzchołkowego po ostatnim kwitnieniu, bo pęd kwiatowy wypuścił właśnie ze środka storczyka, wypuścił sobia keiki i na nim się skupił). 

W tej chwili jeszcze 3 są z pędami kwiatowymi na różnym etapie rozwoju. 
Zdjęcia robione w ładnym styczniowym słońcu w ubiegły weekend. Tylko ostatni (w sensie rozkwitu kwiatu), żółty, przy smętnym dniu dzisiejszym, musiał być doświetlony sztucznie. 


Post piszę dla tych, którzy też kombinują i zastanawiają się, co z ich roślinami jest nie tak, czemu nie kwitną chociaż robią wszystko, co oficjalnie się zaleca.

I na koniec, robocze zdjęcie z akcji fotografowania storczyków. Nie było kwiata, którego Joszko nie musiał obwąchać. :D


19 stycznia 2016

Się Porobiło - cz. 140 - Sweter z BFL barwionego naturalnie.

Udziergałam w końcu sweter z wakacyjnego BFL (tu), barwionego naturalnie owocem świdośliwy. Było to jedyne letnie barwienie naturalne w 2015. Sweter jest na tyle długi, że spokojnie można nosić go do legginsów. Sama, zapisując pliki zdjęciowe, się zdziwiłam, że dawno swetra nie robiłam.
Wymyśliłam sobie wzorek prosty, z małym udziwnieniem - nieco dłuższy tył od przodu i klinik dziergany francuzem tak, jak rękawy. I tyle. :)


 Tu przód i tył. W sumie największa różnica, to długość.


 I bok z klinikiem, który docelowo staje się pojedynczym oczkeim lewym symulującym szew.






Został niewielki kłębuszek wełny.

Teraz, albo kolejne skarpetki z ostatniego barwienia, albo może czas coś pociąć i uszyć. ;-) Kto to wie... .





6 stycznia 2016

Dalia w nitce

Nowy rok rozpoczęłam porządnie, jak przystało, bo z wełną. :) W sumie to dziergam, jednak musiałam  zrobić przerwę, by jednak trochę pokręcić. Oczywiście farbowaną uprzednio resztkę mieszanki skarpetkowej. 
Tym razem czesankę podzieliłam od razu na dwie części, z myślą o każdej skarpetce. I póki co, mam 142,8 m :) w potrójnej nitce skręconej w navajo.



I na koniec, robione na szybko mydełka. Nie wiem, czy nie dałam za dużo olejów, nie przegięłam, bo ciut wilgotne same z siebie pozostały, ale w sumie myją dobrze (bo już pracuje 'ciemne' mydełko). A dodałam i kokosowy, i winogronowy, i masło shea i krople oleju z pszenicy. Dodatkowo warstwa pomarańczowa, to skórka pomarańczy, odrobina z niej soku, a do ciemnej warstwy powędrowała kawa. Czemu mydełko z kawą takie ciut nieforemne ? Bo wredna foremka się zniekształciła pod wpływem temperatury. Dlaczego ? Pojęcia nie mam. Ale efekt taki, że częśc masy mydlanej wyciekła i zastygła na blacie w kuchni. Zdjęcia średnie (leżakujące po wyjęciu z form), ale lepszych nie będzie, bo te z muffinkowych foremek powędrowały na upominki świąteczne. :)



Tymczasem zmykam podziergać i jeszcze raz życzę Wam dobrego roku ! ;)








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...