Pages

28 kwietnia 2014

Czy to napewno kwiecień ?

Patrząc po dynamicznym rozwoju roślin zastanawiam się, czy to na pewno kwiecień. Trawa jeszcze ma spore tyły, bo po pierwszym koszeniu, była przecinana (wertykulacja) a, że ja mam niestety ręczne urządzonko do przecinania trawy (z czasem, czy raczej z wiekiem ;-) powinnam pomyśleć o zasilanym prądem), więc trochę to trwało. Miałam zamiar też zasilić ja nawozem, no ale... z nieba zaczęło padać. 

Dzień był ponury, ale duszny. W pierwszych godzinach, nawet zrezygnowałam z przyjazdu, ale jak tylko zaczęło się przejaśniać i zrobiło cieplej, ruszyłam. W powietrzu jednak była dziwna duszność. Na działce sporo sąsiadów i każdy mówił o deszczu, że wisi w powietrzu, ale liczył też na to, że słońce wygra. Wygrało, ale na trochę. Lunęło. Spadła konkretna ilość wody. Padało ładnie, równo i byłoby idealnie, gdyby popadało wieczorem. Z nawożenia nici, ale za to mimo wszystko, udało się odchwaścić dwie pozostałe rabaty. W sumie, mały sukces. I tak nieźle, jak na sobotę. Jak to bywa w weekendy... Pogoda robi się ładna w niedziele, po 18.00.


W sumie lubię świat po deszczu, gdy pozostaje milion kropelek. Są fantastyczne. :-)



Kwiaty, kwiatami. A ja sobie wymyśliłam, by w tym roku mieć trochę własnych zielonych dodatków. Ponieważ nie mam zbytnio miejsca już na ziemi (dodatkowo, ona bardzo niewarzywna jest), wpadłam na pomysł, by wykorzystać coś, co lata temu, w zamyśle miało być kompostownikiem. 
Kiedyś, kompostownik, to była pryzma i tyle. Mało się mówiło o tym, co trzeba robić, by w krótkim czasie, a nie po 100 latach, zielone odpady były użyteczne. Mając na uwadze taką formę kompostownika, u mnie rodzice uznali, że trzeba to jakoś zorganizować, stąd pomyśl, by wymurować miejsce na kompost. Porządnie, wszystko tak, jak mur altany. I byłoby ok, gdyby zbytnia szczelność owego murku nie wpływała na niekorzyść składowanego kompostu. Ciągłe przerzucanie zawartości stało się kłopotliwe. Stąd zrezygnowaliśmy. Miejsce zyskało miano przechowywacza drewna, takiego mniej ładnego, tego ściętego, do spalenia, a nie ładnych beleczek nabytych u leśnika. Ponieważ ostatnio stały się modne grządki podwyższane, pomyślałam sobie, dlaczego nie... Początkowo uznałam, że wykorzystując ojca, obniży się ścianki i będzie ok. Ale jak przyszło co, do czego, żal mi się zrobiło tego murka. W końcu ładny i solidny. Po co rozwalać. Kupiłam folię kubełkową, by odizolować ziemię od ścianek. I tak na dno powędrowały rozbite płytki z demontażu murku pod płotem, na to 'stara' ziemia, użyta rok temu w donicach, na to kiszonka z zeszłorocznej trawy i ... ponad 500 l ziemi workowanej z Lidla. I póki co, tak to wygląda. Tzn dość obskurnie, jak katafalk, czy coś. :-))) Ale jak wyrosną posiane: rzodkiewka, pietruszka naciowa, koperek, szczypiorek i bazylia, będzie zielono. Mam nadzieję mieć, przy samym płocie,  kilka ogórków i pociągnąć je w górę. Słońce jest tutaj od południa i łudzę się po prostu, że nie będzie go mało. Czas pokaże. :-)


Oczywiście zaraz za płotami są sąsiedzi, z prawej wysoki mur altany. Totalne zadupie, ale ... będzie zielono ! :-)


27 kwietnia 2014

Się Porobiło - cz. 92 - Zaległości.

Jeszcze przed świętami miotając się z myślami, ponawlekałam trochę koralików na nitkę i poszło... Głównie jednokolorowo, bo zależało mi na tym, by móc łączyć je ze sobą i nosić jednocześnie. Bardzo mi to odpowiada. Jednak nie jestem aż tak pazerna i mały półhurcik został rozdzielony, kilka powędrowało na upominki. ;-) 


A, że zdjęcia średniej jakości, to na pocieszenie jeszcze świąteczna pascha (moja na podstawie przepisu  Anety Kręglickiej, który to rozpowszechnił na forum lata temu Marinik) i Dacquoise (wzorowany na tym z cukierni Sowy, który z kolei udomowiła Dziunia).


 Jeśli będą osoby zainteresowane przepisami, to oczywiście wklepię.

I na koniec, zatrzymane w kadrze obrazy wiosny. Migdałek już przekwitł, kaczeńce też, ale na szczęście ktoś wymyślił aparat fotograficzny.














24 kwietnia 2014

Tulipanowo

Kto nie kojarzy tych pięknych, cebulowych kwiatów. W dzieciństwie charakterystyczne na ulicach na 8 marca, czerwone, sporadycznie żółte, ale to już był naprawdę szał. A dziś ... Google podaje, że wyróżnia się ok 120 tyś. gatunków ! Szukając jakiejś ciekawostki, trafiłam na taki blog, na który warto zajrzeć, by chociażby poczytać o termonastii.
I, by nie zanudzać, kilka zdjęć własnych.












22 kwietnia 2014

Się Porobiło - cz. 91 Akcja - owieczka


Zgodnie z obietnicą z poprzedniego posta, słów kilka o owieczce. 'Tak' Tysiu, w odpowiedzi na Twe pytanie mówię 'tak'. Owieczka została przeze mnie uszyta. Bardzo chciałam mieć owieczkę i szyjąc zająca wiedziałam, co będzie następnym. Kwestia dorwania się do wzoru, do schematu. Kiedyś, z 10 lat temu, gdy nie bardzo dbało się o prawa autorskie, znaleźć można było całe skany czasopism robótkowych, w tym też były i schematy tildowych zabawek. Co prawda szukało się bardziej po obrazkach, (bo głównie takie publikowało się na stronach chińskich, czy koreańskich, a także i rosyjskojęzycznych), ale można było znaleźć prawie wszystko dosłownie na tacy.
Teraz trochę trudniej, ale jednak się udało. Owieczka raczej w stylu tildy nie jest. Jednak, gdy zobaczyłam, od razu zapragnęłam. Moja jest wypadkową tych dwóch. Tzn. schemat z jednej, a pomysł ubranka z drugiej. Różnią się subtelnie schematem.

Miałam kłopot z tkaniną na grzbiet i łapki. Na szczęście można kupić biały ręcznik frote. :-)

Gdyby ktoś chciał też sobie podobną sprawić to z góry uprzedzam, że nie należy kierować się pierwszymi skojarzeniami i przy zszywaniu elementów, ale cwaniactwem i np nie zostawiać, przy zszywaniu korpusu (tułowia) otworu w szyi na przewleczenie na prawą stronę i na upoychanie wypełnienia, ale np plecy. Uważać należy też z głową. Model wybrany przeze mnie ma co prawda dość dobrze pokazane na schemacie, jakie elementy do siebie podoszywać, ale trzeba uważać, jak składa się je stronami, do siebie.
Co jeszcze z uwag praktycznych... Moja owieczka powstała ze schematu drukowanego w dwukrotnym powiększeniu. Mieści się na kartce formatu A4. Podziwiam, jak ktoś szyje mniejsze, zwłaszcza z froty, autentycznie podziwiam. :) Nie usztywniałam też stóp kartonikiem, jak to pokazano, z obawy przed ewentualną kąpielą wodną. Wykrawając ubranko, w fazie, gdy owieczka jest jeszcze płaskim, pociętym kawałkiem tkaniny, proszę wykrawać naprawdę duże spodenki, duże rękawki i korpus przód, tył sukienki odpowiednio szeroki, bo owieczka brzuszek swój posiada. Sama wycięłam za wąskie spodenki i niestety... .
Nie wiem, czy jeszcze coś istotnego powinnam napisać. Jakby co, pytajcie. A, i jeszcze w odpowiedzi na pytanie o imię -owieczka jest jeszcze bezimienna, można więc podawać propozycje. :-) 









17 kwietnia 2014

Życzenia i mały zwiastun.

To jedno z lepszych jakościowo zdjęć, zrobionych już  wczesnym wieczorem (bo wówczas się narodziła) - jako zwiastun kolejnego, obszerniejszego posta. Bohaterką jest oczywiście owieczka, ale piszę to na wszelki, gdyby ktoś nie dopatrzył się tego w postaci. :-)


 
 
A tymczasem...

Spokoju, radości odrodzonej wiosny w sercach. :)










13 kwietnia 2014

Dalej na zielono


Powoli kręci się  aksamitkowa, zielona farbowanka.

Na razie tylko 50 g z 200 g, ale bez szaleństwa. Nie chcę znowu 'się popsuć'. Chodzi mi oczywiście o mięsień na placach. 

Czesanka ciągnie się i ciągnie. Skręcam dość cienko, jak widać. W końcu to będzie tylko 200 g. Tylko kiedy skończę, haha... .

Nie ma jeszcze przeznaczenia. Poleży więc. To zaskakujące, kiedyś nie robiłam, nie kupowałam wełenek 'do pudełka' Człowiek się zmienia. ;-)

W skręcie 2ply 50 g to 201,5 (!) metra. :)




Kontynuując temat zielonego, małe sprawozdanko ze świata doniczek. Dwutygodniowe maluchy wczoraj dostały pierwszy raz nawozu - biohumusa, ale dość mało, bo w wodzie w stosunku 1:10. Rosną sobie, 2-3 krotnie obracane, bo wyginają się do światła.


I jeszcze 2 zdjęcia bawełny. Na razie tylko liścienie. Nic więcej. Za to w ładnym rozkwicie. Dalej tylko 6 sztuk, chociaż nieśmiało z ziemi wychylają się 2 ostatnie. Ale bardzo nieśmiało. 


 W ogóle, bawełnie się jakoś nie spieszy. Może pierwszą próbę z nasionkami niepotrzebnie tak szybko pogrzebałam ? To pytanie pozostanie ciągle bez odpowiedzi.

A, jeszcze przesadzone ogórki. Chyba faktycznie za szybko posiałam. Ponoć nie lubią przesadzania, ale te tak wyrosły, że musiałam. Trudno, obrażą się, albo i nie.






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...