Pages

19 lutego 2017

Wełniane porządki

W końcu ogarnęłam do końca tę nowozelandzką. Wygląda całkiem fajnie, takie grubaśne moteczki. W sumie jest tego 1119,3 m w 200g . Grube moteczki są fajne, ale mało praktyczne będą w farbowaniu. Nie bardzo mam na co przewinąć. Już nie raz mówiłam, że motowidło dające 130 cm obwodu motka jest dla mnie mało szczęśliwe. 


 Dalej nie wiem na jakie kolory barwić. Tysia podrzuciła linka do całej galerii wełenek ręcznie farbowanych, ale jakoś nic mnie nie poruszyło w należyty sposób. I owszem, moteczki śliczne, ale pomna tego, jak potrafią się beznadziejnie takie wielobarwne ułożyć w dzianinie, raczej myślę o czymś spokojnym. 

W ramach tytułowych porządków, na sonatę ponownie wskoczyły single islandzkiej. Dla przypomnienia, tak wyglądały moteczki singli i z części powstało cieniutkie wierzchnie ubranko. Jednak na dalszą pracę z tą cienizną nie mam pomysłu. Może z dublem będzie łatwiej ?
Mam teraz takie moteczki, 842,4 m w 190 g.


 Nie wiem, czy mi się odczucie dotykowe zmieniły, ale ... grzebiąc w wełenkach wcześniej przerobionych niektóre zaczęły mnie podgryzać. Kurcze, przecież i tak już nabywam te delikatniejsze. 

Kilka dni temu pojawiło się trochę słońca, temperatura już też jest w okolicy zera, albo i nawet powyżej (w nocy), więc idzie wiosna. Przycięłam bawełnę. 


Wygląda tak sobie, ale jednak lepiej niż rok temu. Liczę więc na to, że się rozrośnie i zakwitnie możliwie szybko, by były jeszcze owady. Ręczne zapylanie niestety nie doprowadziło do owoców, Każdy tak zapylony kwiatostan odpadł. Może jednak samo zapylanie nie było nieefektywne. Możliwe też, że do odpadania kwiatostanów przyczyniła się pogoda. Ochłodzenie (musiałam bawełnę wnieść do domu) i brak słońca. 

Z dobrych wieści, udało mi się w gąszczach ostatnio rzuconych do sklepów falenopsisów odnaleźć wieloletnie marzenie - prawie cały biały storczyk, tzn tak kwitnący. Nie ma typowych kolorowych (żółtych, czy pomarańczowych środków), jedynie niewielkie, minimalne maźnięcia różowego.  Ma tylko 3 kwiaty, zero oznak, by chciał dalej kwitnąć, jeden liść uszkodzony, ale i tak mnie bardzo cieszy. :-)




5 lutego 2017

Takie nic.

Tak jakoś nic się twórczo nie dzieje. Pomysłów trochę po głowie chodzi, ale jakoś nie mogę się za nic konkretnie zabrać. Codzienność trochę odciąga.
Zabrałam się za przędzenie ostatnich 200 g owieczek islandzkich. Nie mogąc się zdecydować na kolory, na razie przędę naturalny krem. Nawet przez myśl przyszło taki zostawić, ale realnie, lepiej będzie pofarbować. Tylko jaki kolor ? Jak zabarwić, by było fanie, ale nie monotonnie ? Hmmm....
Przędę dość cienko. Pierwszy 100 g moteczek ma w dwunitce 598 m. Zdjęcia nieszczególnie piękne. Wydawały mi się ok, ale dopiero po 'ściągnięciu' z aparatu okazała się prawda.


 Za oknem wredna pogoda. Ciągle lekki mróz, ale taki przyduszony, bez śniegu, bez słońca, z wiatrem - dzięki czemu czasowo nie ma koszmarnego smogu. Na parapecie sytuacja się zmienia. Tulipany wyhamowały, ruszają hiacynty. Narcyzy 'stoją', jak zaklęte chociaż cebule były całkiem fajne.


Ponownie, mniej więcej, jak rok temu, kwitną storczyki. Co prawda jeszcze nie wszystkie, ale nie narzekam, bo reszta (oprócz dwóch), ma pędy kwiatowe. 











Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...