Pages

31 lipca 2015

Się Porobiło cz.125 - Czerwona dresówka

Czyli kolejna prosta sukienka z niegrubej dresowej, dzianinowej tkaniny bawełnianej. Koniecznie chciałam mieć coś, jakby golf, nie-golf, więc mam. Zastanawiałam się nad kieszeniami. Obawa nad tym, że mogą się w takiej nie za grubej dzianinie odznaczać zwyciężyła i ... kieszenie będą w kolejnej, grubszej. :)


 Zdjęcia trudno było zrobić, bo wiatr okrutny i kręciło wieszakiem. Udało się wybrać kilka w miarę statecznych jednak widać po pierwszej, jak zawiewa i podwiewa dół sukienki. W naturze jest symetryczna i prosta. :)
Wspomniana na wstępie forma górnego wykończenia dekoltu z bliska prezentuje się tak.


Ponieważ pomimo, że dysponuję takim dziwnym urządzonkiem do ręcznego nabijania nap (czy jak to się zwie - tych metalowych okuć dziurek), wierząc, jak bywa nietrwałe ich umieszczanie w dzianinach zaryzykowałam zrobienie zwykłych dziurek dzierganych na maszynie. I dumnie myślę, że wszystko jest, jak trzeba.
Żeby jednak dziurka dała się wydziergać, wcześniej trzeba ją wzmocnić od środka kawałkiem tkaniny. U mnie jest to czerwona dresówka.


 Tkanina pochodzi z Allegro od użytkownika o nicku ABCTekstyliaPl. Jest fajna, sprężysta i nic nie zwiastuje, by się odkształcała wraz z noszeniem. Trzecia z góry na tym stosiku. Tak w ogóle, to muszę poczynić sobie post 'ku pamięci' z opisem tkanin, które kupuję, by wiedzieć o czym piszą sprzedawcy.






26 lipca 2015

BFL - a jednak się kręci !

To tak, gdyby ktoś nie myślał, że tylko szyję. Wrzecionka się kręcą. Jak przystało, równo, by nitka była, jak trzeba. A, że to trwa... cóż. Taki klimat. :-)))
Przywiozłam ze sobą za miasto ostatnie wyczesane fabrycznie pasma. Na razie przerobiłam w dwa motki skręcone w 2ply połowę czesanki. 


W dwóch moteczkach łącznie jest odrobinę więcej niż 566m, czyli  1132 m singla już się ukręciło. A wcale nie wygląda. ;-)









22 lipca 2015

Się Porobiło - cz. 124 - Stołowe ochraniacze

Troszkę zwątpiłam, czy szklany stół (pewnie z hartowanego szkła) może tak sobie swobodnie stać na tarasie, więc 'dla spokojności' (jak mawiali w 'Samych swoich') powstały stołowe ochraniacze, czyli... okrągłe maty, serwety, jak kto woli. 
Góra jest kolorowa, patchworkowa, spody, to nic innego, jak dokładnie ta sama tkanina, która posłużyła za usztywnienie w torbie z poprzedniego posta


Początkowo miałam ambicje intensywnie wykorzystać nowe stopki - stopkę z górnym transportem i stopkę do pikowania z wolnej ręki. A jak ! Ale jakoś źle założyłam tę do pikowania, za luźno. Nie dokręciłam chyba dobrze śruby, trach... igła walnęła konkretnie w brzeg stopki i ... w związku z ograniczoną ilością igieł w tym rozmiarze (dowiozłam sobie dopiero po wykonaniu tych mat) spokorniałam, przeszłam na tradycyjną stopkę stebnówkową i poczyniłam lekkie zawijasy na czerwonej tkaninie. :-))) Myślałam naiwnie, że przeszycie wężykowym zawijaskiem poleci piorunem. Nie poleciało. Trochę się nawywijałam 'szmatką' zanim przeleciałam z góry na dół tak, jak chciałam (właściwie to szyłam od środka do jednego z brzegów i ponownie od środka, do drugiego). Przyszedł czas na pikowanie białej części 'szmatki'. Też miało być szybko i prosto, bo stopka z górnym transportem przecież sama szyje. I też nie było. :-) Nie wiem, może i faktycznie łatwiej ta stopka podaje tkaniny, ale moja kanapka do przeszycia była cienka, raptem dwie warstwy, więc jeszcze nie pora na obiektywne pochwały tej stopki. Ale szyło się miło. Drucik, pręcik, czy jak to się zwie, zamocowany do stopki, odmierzał równe odcinki, czyli pikowania po prostych poleciały równolegle.  Wydaje się, że jest trochę mało miejsca pod stopką i że z grubaśną kanapką patchworkową, gdzie już będzie wypełnienie z ovaty, może być problem, by to wszystko wpakować pod stopkę, ale pewnie się mylę. Wszak stopka polecana właśnie do patchworkowych kanapek.


Chyba szybciej szyło mi się drugi ochraniacz. Pomimo, że powstał z kilku pasków dwóch różnych tkanin, które trzeba było najpierw wyciąć (ciemne pasy akurat były z tkaniny w kratę, więc trochę kombinowania przy cięciu było, by wyciąć tylko ten konkretny odcień) i tylko zszyć ze sobą, po czym przepikować po zszyciach do spodu i już. 


Mając  uszyte już dwa kwadraty, o bokach ok 63 cm nastąpiło odrysowywanie blatu (stół ma średnicę 60 cm) i przycinanie do wymiaru, po czym należało przygotować już tylko długie, brzegowe lamówki (cięte z tkaniny po skosie, by ładnie wyrobić okrąg i ich doszycie. I tutaj poszło już naprawdę pięknie. Szybko i bezproblemowo.


19 lipca 2015

Małe zielone zmiany

Wiadomości, co prawda z minionego tygodnia, ale warte uwagi.
Kupiłam kolejne 5 rybek. W ubiegłym roku, nabyłam dwa razy, w sumie 13 sztuk, ale nie wiem do dziś, jakim cudem 8 mi wcięło, skoro były zabezpieczone siatką. Na zimę nawet siatką podwójną. Udało się kupić rybki większe, okazały się jednak być nie tak fotogeniczne w transportowym worku, jak poprzednie. Nie chciałam już ich męczyć zdjęciami, więc foty są takie, jakie są. Nie widać wszystkich rybek. A są: dwie pomarańczowo-czerwone, dwie pomarańczowo-białe i jedna pomarańczowo-żółta. 


Siatkę znad oczka zdjęto, jednak z obawy o ryby (kotów przechodzących pełno) niestety, trzeba było zrobić małe 'zasieki' z czarnej, drobnej siatki na brzegach. Estetycznie trochę ubolewam, ale trudno. Powiedziałam, A muszę mówić i B, C, ... . Wyłowiłam też trochę osoki aloesowej, podzieliłam się z sąsiadką (ma bardzo małe oczko i jej rośliny nie przeżywają zimy), ale też przetrzebiłam liście lilii, by uwolnić nieco przestrzeni w wodzie. Dziś właściwie powinnam zrobić to ponownie, bo znowu pełno liści. Wszystko rośnie, jak wściekłe, bez nawożenia.



I moje ulubione... żabie SPA. Kurcze, ilekroć patrzę na leniuchujące te żaby, to im zwyczajnie, po ludzku zazdroszczę. Wiszą tak w wodzie godzinami. Luz i spokój. Jednym słowem - relaks. :)


I pierwsze większe cięcie drzew w tym roku. W sumie chronologicznie, to odbyło się ono jeszcze przed zakupem rybek. Jodła koreańska nie dość, że naprawdę się rozrosła, to jeszcze natura poskąpiła jej urody na czubku wytwarzając jakiś wielokrotny pęd. Zdecydowałam się skrócić drzewo, przyciąć bokami. Oczywiście nie własnym rękami, a ojca i wujka. Wujka zaangażowaliśmy, ponieważ tata po zabiegu oka jeszcze musi uważać i ograniczać prace fizyczne. 
Na zdjęciach widać prace. Rozciąganie drabiny dwustopniowej - sumie, to wysokie przedsięwzięcie - i ocena, jak wysoko należy się wdrapać, by dosięgnąć i ciąć.

A tu już po głównym akcie cięcia.Momentu spadania ponad metrowego czubka nie ma.


A na koniec jeszcze moje pomidorki, winogrono i poziomki. Jak pisałam wyżej, kadry sprzed tygodnia, dziś już troche większe wszystko, ale wklejam do późniejszego porównania.. :-)


 To tyle. Następny post już bardziej twórczy. ;-) Dobrego tygodnia !

13 lipca 2015

Się Porobiło - cz. 123 Letnia torba

Przyszedł czas na codzienną torbę letnią. Tkanina z kiermaszu tkanin, o strukturze grubszego lnianego płótna, nieszczególnie się gniecie, więc chyba się sprawdzi w takiej formie. Dokupiłam we czwartek cieńszą czerwoną tkaninę podobną do bawełny, pewnie ma domieszkę czegoś jeszcze, bo miło się prasowało. :) I byłoby pięknie, gdybym nagle nie uświadomiła sobie, że z domu nie dowiozłam fizeliny. Co tam nie dowiozłam, nie pomyślałam i tyle. Radząc sobie, bo przecież torbę musiałam mieć 'już', jako usztywnienia użyłam grubszej, sztywniejszej tkaniny dekoracyjnej (grubsze zasłony, obrus, czy narzuta) i dało się. ;-)

Torba to prostokąt o 'ściętych' rogach, które tworzą spód torby. Po wycięciu z wierzchniej tkaniny kawałka o odpowiednich wymiarach, wycięłam też, jednak większy z tkaniny usztywniającej. Pewnie mogłyby obie warstwy istnieć niezależnie, ale bezpieczniej było połączyć je przeszyciami. Pikowania, to nic innego, jak równoległe linie, odległe od siebie o 5 cm. 


Rączki z tej samej tkaniny, jak podszewka, też z usztywnieniem. Wewnętrzne uszy są szerokości 4 cm, obszyte wierzchnim czerwoną tkaniną. Obie połączone ze sobą podwójnym przeszyciem po środku. Uszy są doszyte nie na całej długości, jak poprzednio, tzn nie do brzegu, bowiem zakładam, że będę czasami wywijać górny brzeg na zewnątrz.


I prawie na koniec montaż magnetycznego zamknięcia. 
Ponieważ sama podszewka torby jest dość cienka, musiałam ją czymś wzmocnić, usztywnić w miejscu montażu, stąd podszycie 4 krotnie złożoną tkaniną usztywniającą, obszyte i doszyte do podszewki.


 Wewnątrz torby, z każdej strony jest kieszeń. Zwykła, bez zamka. Jedna większa, podzielona na dwie nierówne, mniejsze komory.


 I ostatecznie, torba jest taka. Oczywiście można nosić bez wywinięcia. Nie pomyślałam, by machnąć  takie ujęcie. :-)








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...