Pages

24 lutego 2014

Się Porobiło cz. 87 - Dłuuuuuuga kapturzasta kamizelka

To i zakończyłam swój kolejny recykling włóczkowo-dzianinowy. Jak pisałam w poprzednim poście - zlikwidowałam ciężki sweter w formie płaszcza ważący tonę i natchniona zdjęciem kapturowego 'ubranka' spotkanego w przypadkowej ogrodniczej gazecie (równocześnie szukałam gazety ze wzorem - wydania specjalnego Sandry - Druty i oczka z listopada 2013) - zaczęłam kombinować jak wykonać, bo propozycja wydawała się niebanalna.
Ponieważ po zdobyciu gazety okazało się, że tak naprawdę, to nie długaśna kamizelka z rozcięciami, a szal z kapturem, na dodatek dziergany w oddzielnych elementach (kaptur oddzielnie i boczne szale oddzielnie doszywane dość dziwnie do kaptura). Ale cóż, wyobraźnię posiadam, pomysł w głowie nie tylko zakiełkował, co zaczynał żyć nowym życiem, a chciejstwo posiadania rosło, że hohoh, więć  - dam sobie radę.

Zdjęcie kapturka z Sandry.

Nie znoszę zszywania dzianiny, to i tym razem drutami nr 6 dziergając od dołu postanowiłam robić w całości. O ile prostą kamizelkę łatwo można pociągnąć do góry i zakończyć karczkiem tak, by wykorzystać znaną technikę dziergania od dołu, o tyle gorzej, gdy chce się mieć dyndające poły ubranka, czyli długie 'rozporki' i kaptur. No, ale przecież ... - dam sobie radę. :-)

No i dałam.
Ruszyłam z trzema oddzielnymi fragmentami ubranka (patrząc od dołu), czyli wydziergałam dwa przody i tył do określonej wysokości, do wysokości pożądanych rozcięć bocznych, po czym już jedną nitką zaczęłam dziergać w górę. Po drodze wykonałam 4 dziurki guzikowe i otwory na ręce. Metodę wykonania dziurek pokazałam w poście poprzednim a otwory na ręce powstały w sposób klasyczny, prosto, bez podkroju, rozdzielając oczka i dziergając jednocześnie, ale trzema nitkami aż do ramion. Połączenia ramion też wykonane są bez typowego zszywania, a dziergane, jak w poprzednim poście, za pomocą dodatkowego druta. Oczywiście nie łączyłam do końca, bo kaptur pomimo, że w dużej mierze ozdobny, to jednak swój kształt posiadać powinien, to i szerokość, a właściwie obwód jego podstawy swoje mieć powinien. 
Po szyjnym przewężeniu zaznaczonym wzorem francuskim, dziergałam dalej w górę, do końca, przy czym na środku tyłu, wykorzystując technikę rzędów skróconych, ukształtowałam charakterystyczny skos dla kaptura. Ostatni ruch, to 'zszycie' trzecim drutem kaptura. I tutaj mam mały zgrzyt, bo pomimo, że bezszwowo, to jednak troszeczkę zakłócił się wzór francuski. I teraz nie wiem, czy na siłę nitką wyszyć coś symulującego lewe oczka, czy zostawić. 


Ponieważ połączenie warkoczy i długich, swobodnie wiszących elementów z natury rzeczy 'kurczy się' a grawitacja powoduje dodatkowe zwężenie dzianiny, zdecydowałam się blokować licząc na dobry efekt. Blokowałam na sucho, po czym zmoczyłam spryskiwaczem dość mocno całość. Teraz leżakuje.

A to, co zostało mi z całej fury odzyskanej włóczki. Prawie drugie tyle, ile wykorzystałam. Możecie sobie wyobrazić, bo poprzedni sweter był nieco krótszy, ale miał rękawy, jaki był ciężki. Uffff.... ;-)

21 lutego 2014

Dzierganie - notka ku pamięci

Dziergam, prawie finiszuję z tym ubrankiem z poprzedniego posta i co by nie mówić, muszą być guziki. Już kombinowałąm, że skoro to taka wierzchnia forma kamizelki, to może bez ? Przecież nie będę zapinać na całej długości, może starczy jakieś przewiązanie, czy ozdobna spinka ? Jakoś sama się nie przekonałam, trzeba było brać się za dziurki. 
W dzianinie, w pasach plisowych, które najczęściej są robione ściegiem francuskim, czy ściągaczowym pozioma dziurka na guzik, niestety nie jest tylko szczelinką, jak dziurka w tkaninie. Ale też może być w miarę ładna i przede wszystkim dobrze zabezpieczona przed rozciąganiem, czy inna deformacją. 

Trafiłam na nietrudne do wykonania i bardzo mi się spodobały. Ku pamięci więc, wklejam link.


U mnie dziurki na roboczo wyglądają tak:. Na drugim zdjęciu dziurka trochę rozszerzona paluchem. :-)


Jeśli już o pamięci mowa, to dorzucę też link do wideo, w którym pokazano jak trzecim drutem połączyć (nie zszywać) dwa oddzielne elementy dzianiny. Nie każdy lubi szaleć igłą, a ten sposób z drutem jest dość prosty.



To dziś na tyle. ;-)

 

12 lutego 2014

Znowu recykling - znowu początek

Ostatnio przegięłam z tempem pracy z wrzecionem. Chciałam szybko zrobić z orzechowej czesanki nitkę, w końcu nie było tego dużo, no i nadwyrężyłam sobie jakiś mięsień na prawej łopatce. Wcześniej bywało, że wiosną po pierwszych pracach ogródkowych z tzw. pazurkami, też mięsień się odzywał, ale jak każdy - tłumaczyłam sobie pierwszym wiosennym rozruchem, po zimowym lenistwie. Dzień dwa, wracało do normy. Podobnie i z wrzecionem. Mam zwyczaj siedzenia przy pracy i wyciągania prawej ręki bardzo wysoko. Staram się też, by na wrzecionie nitka była możliwie długa. Wszystko to przekłada się na obciążenie mięśnia łopatki. :-(
Na dodatek, zawzięłam się na prucie swetra, który zalegał w szafie. Sweter zrobiony na szydełku z tureckiej włóczki, mieszanki - nie pamiętam składu, ale dość gruby i ciężki, w formie dzianego płaszcza. Z tego też powodu, trudny do prania, suszenia, ale bardzo go lubiłam i nie bardzo chciałam pruć. W końcu zdecydowałam się przerobić dzianinę. Oczywiście chciałam szybko spruć, przewinąć wełnę, odświeżyć i ... też szybko zacząć. Tym samym, dowaliłam łopatce tak, że rano, ledwo mogłam się ruszyć. Po prostu się popsułam. :-(((
Żyć jednak trzeba. W takich sytuacjach codzienność pokazuje, jak bardzo potrzebny jest ruch głową, skręt szyi, czy podniesienie ręki. Na co dzień niedoceniane możliwości własnego ciała ! Pokornie więc oszczędzam się kolejny dzień, tzn oszczędzam ów mięsień. W weekend plastry żelowe, rozgrzewanie termoforkiem, teraz też jeszcze codziennie maść końska. (O ironio, ale nazwa !) Już było nawet, nawet i się cieszyłam. Ale dziś doszło poranne skrobanie szyb samochodu i ...... grrrrr..... 
Dalej muszę uważać, bo to ciągle nie jest tak, jak być powinno.
Dziergam więc. Powoli macham rękami, powoli przewijam włóczkę, tylko tyle, co muszę.


Włóczki, jak widać jest sporo. Niecałe 2 kilogramy, o ile pamiętam. Ale bardzo ładnie, jak widać się wyprostowała i jest miękka. A uwierzcie, była harmonijką. Nie wiem, jak Wy przywracacie życie nitkom, ale ja przewijam w luźne zwoje, po czym trzymam nad parą z dziobka czajnika. Nitka bardzo szybko się naturalnie prostuje. Później wystarczy kilka minut, by odparowała nadmiar wilgoci i ... można przewijać w kłębki. Nie zdarzyło mi się, by włóczki nie dało się wyprostować. Ten sposób, wg mnie nie tylko prostuje, co też przywraca naturalną sprężystość nitki.


Powstanie duży i długi sweter z kapturem, ale bez rękawów inspirowany - jak się okazało szalem z kapturem - który prezentowany jest w wydaniu specjalnym Sandry - Druty i oczka, o któym było kilka wpisów wcześniej.

I na koniec, nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła kolejnych, wiosennych kwiatów. Podobnie, jak rok temu, kupiłam wiosenne azalie, też białe. Poprzednie bardzo szybko przekwitły, zrzuciły i płatki kwiatów i wszystkie liście i niestety roślina nie przeżyła. Może tym razem się uda. Czytałam, że te kwitnące wiosną, to są jakieś inne odmiany, które mają już liście jednocześnie z kwiatami, co nie jest typowe dla tych roślin.

Poniżej zdjęcia specjalnie, pod światło, lutowe ostre słońce. 





8 lutego 2014

Się Porobiło - cz. 86 - Mały recykling finisz

Pracę rozpoczęłam od prucia, o czym pisałam tutaj. Prułam nie tylko przy likwidacji poprzedniej dzianiny, ale i teraz, kombinując to, co ostatecznie zostało tuniką. Pierwotnie chciałam ubranko narzucane przez głowę na ramiona, coś jak węższe ponczo, ale z otworami na ręce. Jednak nie wyglądałam w tym sensownie. Z resztą nie udało mi się uzyskać kompromisu między wygodą a wyglądem. Jak wygodnie - to szeroko, a to już trudne do zmieszczenia pod kurtką, a i z moim wzrostem, jak za szeroko, to ... delikatnie mówiąc... niefajnie. :-) Prułam, kombinowałam, mierzyłam, weryfikowałam. Ostatecznie mam tunikę do getrów i koszulek z rękawem. 


Tu kilka zbliżeń.


Kołnierz można nosić bardziej postawiony, jak golf, albo i na płasko, jak ministrant. :-)))


Ubranko dziergane na drutach, luźno. Pomponiki są tylko z jednej strony. Całość dziergana w 3 częściach: przód, tył, kołnierz. Przód szerszy niż tył. Każdy element dziergany 'od lewej do prawej', z wykorzystaniem rzędów skróconych, co pozwoliło formować charakterystyczny dla tuniki kształt. Czemu w ten sposób ? By pomponiki ustawiały się w pionie, nie poziomie, by jeszcze optycznie nie dodawać szerokości. Osobiście mam jej wystarczająco dużo. :-)

A do kawy, z racji topniejącego śniegu za oknem, góry bezowe, czyli tarta waniliowa. Czyż w naturalnym świetle, nie kojarzy się właśnie ze śniegiem ?


4 lutego 2014

Wikunia i reszta

Zacznę od reszty.
Resztą jest nic innego, jak uprzędzony na wrzecionie cienki 2ply merynos naturalnie barwiony orzechem.


Jest tego 75 gram w 224 metrach. Poniżej zdjęcie w 'chłodnym' cieniu, a jeszcze niżej w popołudniowym lutowym słońcu. Niestety, zdjęcia bez doświetlenia i ciuteczkę nieostre, ale chodziło mi o oddanie naturalnego odcienia tych rudych brązów. Na razie poczeka w postaci przędzy na lepsze czasy.




Przypadkiem oglądając gazetę ogrodniczą, napatoczyłam się na zdjęcie swetropodobnego ubranka z kapturem. Spokojnie do zrobienia z obrazka przy zaangażowaniu odrobiny wyobraźni - i to zostaje do realizacji na później - ale zapragnęłam dorwać gazetę. Realnie nie do kupienia w kioskach, bo to jesienne wydawnictwo Budry specjalnej, Druty i oczka, nawet na znanym portalu aukcyjnym natrafiałam tylko na historyczne oferty sprzedaży. Jednak szukając dalej, dorwałam i udało się nawet za darmową wysyłkę ! :-)


W środku, jak to w takich gazetkach 'dla wszystkich', jednak jedna strona mnie trochę zaciekawiła. Pozwoliłam sobie ją tutaj pokazać.


Przyznam się, że nie miałam wiedzy o tym, że żyje coś takiego jak wikunia Vicugna vicugna, zwana też wigoniem - przodek alpaki. Jak to w necie, trochę niespójnych informacji, że to niby dziko żyjący zwierzak, a to że hodowlany. W sumie, to nie takie istotne, bardziej ciekawi mnie, czy naprawdę to najcenniejsze runo ? Wcześniej spotykałam się tylko z opiniami, że baby alpaka to jest 'naj'. A tu, proszę. :-)

Przy okazji podpytam, bo przede mną BLF do przerobienia. Troszeczkę się waham, czy będzie odpowiednia na dłuższy sweter, czy newralgiczne miejsca - łokcie, pupa, nie powypychają się ? Należy skręcać lepiej luźniej, czy mocniej ? Wdzięczna będę za podpowiedzi. 
Dziękuję. :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...