To i zakończyłam swój kolejny recykling włóczkowo-dzianinowy. Jak pisałam w poprzednim poście - zlikwidowałam ciężki sweter w formie płaszcza ważący tonę i natchniona zdjęciem kapturowego 'ubranka' spotkanego w przypadkowej ogrodniczej gazecie (równocześnie szukałam gazety ze wzorem - wydania specjalnego Sandry - Druty i oczka z listopada 2013) - zaczęłam kombinować jak wykonać, bo propozycja wydawała się niebanalna.
Ponieważ po zdobyciu gazety okazało się, że tak naprawdę, to nie długaśna kamizelka z rozcięciami, a szal z kapturem, na dodatek dziergany w oddzielnych elementach (kaptur oddzielnie i boczne szale oddzielnie doszywane dość dziwnie do kaptura). Ale cóż, wyobraźnię posiadam, pomysł w głowie nie tylko zakiełkował, co zaczynał żyć nowym życiem, a chciejstwo posiadania rosło, że hohoh, więć - dam sobie radę.
Zdjęcie kapturka z Sandry.
Nie znoszę zszywania dzianiny, to i tym razem drutami nr 6 dziergając od dołu postanowiłam robić w całości. O ile prostą kamizelkę łatwo można pociągnąć do góry i zakończyć karczkiem tak, by wykorzystać znaną technikę dziergania od dołu, o tyle gorzej, gdy chce się mieć dyndające poły ubranka, czyli długie 'rozporki' i kaptur. No, ale przecież ... - dam sobie radę. :-)
No i dałam.
Ruszyłam z trzema oddzielnymi fragmentami ubranka (patrząc od dołu), czyli wydziergałam dwa przody i tył do określonej wysokości, do wysokości pożądanych rozcięć bocznych, po czym już jedną nitką zaczęłam dziergać w górę. Po drodze wykonałam 4 dziurki guzikowe i otwory na ręce. Metodę wykonania dziurek pokazałam w poście poprzednim a otwory na ręce powstały w sposób klasyczny, prosto, bez podkroju, rozdzielając oczka i dziergając jednocześnie, ale trzema nitkami aż do ramion. Połączenia ramion też wykonane są bez typowego zszywania, a dziergane, jak w poprzednim poście, za pomocą dodatkowego druta. Oczywiście nie łączyłam do końca, bo kaptur pomimo, że w dużej mierze ozdobny, to jednak swój kształt posiadać powinien, to i szerokość, a właściwie obwód jego podstawy swoje mieć powinien.
Po szyjnym przewężeniu zaznaczonym wzorem francuskim, dziergałam dalej w górę, do końca, przy czym na środku tyłu, wykorzystując technikę rzędów skróconych, ukształtowałam charakterystyczny skos dla kaptura. Ostatni ruch, to 'zszycie' trzecim drutem kaptura. I tutaj mam mały zgrzyt, bo pomimo, że bezszwowo, to jednak troszeczkę zakłócił się wzór francuski. I teraz nie wiem, czy na siłę nitką wyszyć coś symulującego lewe oczka, czy zostawić.
Ponieważ połączenie warkoczy i długich, swobodnie wiszących elementów z natury rzeczy 'kurczy się' a grawitacja powoduje dodatkowe zwężenie dzianiny, zdecydowałam się blokować licząc na dobry efekt. Blokowałam na sucho, po czym zmoczyłam spryskiwaczem dość mocno całość. Teraz leżakuje.