Zainspirowana postem na Prząśniczce wrzucę swe pierwsze przędze.
Nie mając jeszcze wrzeciona od Kromskich, miałam prowizorkę zrobioną przez kolegę, która niestety nie była dobrze wyważona. Ale co tam, próbowałam kręcić. :) Pierwsza próba była z zółta czesanka, później z czarna. Oczywiście chciałam je połączyć razem. Nie bardzo udało się je skręcić w podwójną przędzę, bo każda z nici była skręcona w innym kierunku. Dopiero później doczytałam, co i jak. :) Od tej pory każdy singiel z założenia kręcę w prawo.
Na poważnie, pierwsza 2 ply, to też była zwykła hiszpanka, 50 gram bodajże. Już na 'kromskim' ! :-)
Później dorwałam 'coś', co bliżej nie wiem, 'czym' jest, ale jest mięciutkie, przyjemne w dotyku i fajnie się przędło. :)
Kolejną czesankę, butelkowego merynosa kupiłam już z myślą o mitenkach. Tu już od początku do końca zaplanowane działanie. Mitenki pokazałam już tutaj, na blogu. Poniżej zdjęcie przędzy jeszcze z czasów przed blogowych.
Przyszedł czas na coś innego. Chciałam uzyskać przędze nieco ozdobną, stąd jedna nić cienka, druga grubsza. Też merynos w kolorze naturalnym. Wspominam o nim tutaj, przy okazji dziergania sweterka.
Kolejne przędze były już 'kręcone' w czasach blogowych i można je znaleźć chronologicznie, jak powstawały, w archiwum bloga.