... miał być. Ale z przyczyn ode mnie niezależnych wyszedł, póki co pies w papciach.
Ale po kolei.
Filon ma swe lata, sprawność póki co jest w miarę, jednak ja mam niestety skrzywienie na punkcie chodzenia (słuszne, czy nie, to inna sprawa). Co można, to dostaje w formie jedzenia, czy preparatów glukozaminowych i chondroidowych (dla psiarzy wiadoma sprawa). Zagrożeniem są wszelkie śliskie powierzchnie. Chodzi po nich dobrze, płynnie, jednak wstawaniem, zwłaszcza z leżenia bywa kłopotliwie. W jak Filon potrafi się kłaść, co robi z łapami, to już tu częściowo pokazywałam. I jeśli tak właśnie przeleży kilka godzin, to nie dziwota, że mu się ścierpnie, jednak niecierpliwi się, gdy od razu nie wstaje. Chcąc mu trochę życia ułatwić pomyślałam o butach. Doczytałam, że neoprenowe posiadając właśnie powierzchnię, właściwie spód buta antypoślizgowy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie rozmiar. Największy w necie (niepolskim), to 10 x 13 cm a ja nie mam pewności, czy on się w nie zmieści. Stąd pomysł, by pokombinować po domowemu.
W piątek męczyłam wykrój, wczoraj przystąpiłam do szycia.
Na spód wybrałam zwykłą, grubszą irchę. Jednak, by jeszcze dodatkowo zabezpieczyć przed poślizgiem nabyłam lateks.
Schło to paręnaście godzin. Jednak nie wiem, czy nie za szybko położyłam drugą warstwę. Się okaże.
Pierwsze oficjalne kroki. Z lewej najpierw podziwianie mego dzieła (tak mniemam :-) ), a później już pewne kroki.
Co by nie mówił, jest to taki pies, któremu można wszystko ubrać i wiele zrobić. Się nie buntuje, nie wariuję, nie ściąga, itd.
W butach też fajnie się śpi.
Niestety, tylne były do poprawki. Niby wiem, że tylne łapy psa są mniejsze, ale nie sadziłam, że aż tak.
Zaczęła się faza intensywnych testów. Buty pewnie będą poprawiane. Ważne, by się nie nie obracały na stopach, ale to zapewniają chyba tylko oryginalne. Niestety. Ciekawa jestem opinii Moniki, bo kupiła takowe dla swych owczarków.
Może ktoś z Was ma jakieś doświadczenie w temacie ?
A pozostając na chwilę jeszcze w psim temacie... W piątek czekałam, jak głupia na przesyłkę z Telekarmy, gdzie zamówiłam tradycyjnie jedzenie, jak i świąteczne ciastka. Przesyłka zaginęła. :-( Czekam, aż Telekarma wyjaśni z przewoźnikiem temat. Szkoda, że trafiło na weekend, więc wszystko się przedłuża w czasie. Takie małe 34 kg zaginęły. Igła w stogu siana.