Pages

27 kwietnia 2016

Się Porobiło - cz.151 W czerwieni

W końcu przycięłam. Tkanina, jersey bawełniany leciutko rozciągliwy. Strukturę widać na jednym ze zdjęć poniżej.
Tym razem już bliżej ciała, ale zdecydowanie z długim rękawem, bo zimno. I tyle. :)


 Rozpoczęłam też testowanie islandziej przędzy pojedynczej. Dylematy, czy zostawić singiel, cienki, jak diabli, czy może skręcić w dwunitkę cały czas mi towarzyszą. Poniżej dzierganie na drutach skarpetkowych w rozmiarze 2,25.


Jak mnie poniesie, to niewykluczone, że przekręcę dubla i tyle.

Za oknem zimnica, sucha zimnica. Poranki ze skrobaniem szyb samochodu. Za to parapety chociaż na chwilę dają trochę radości, bo zakwitły mi dwie, o takie roślinki.


 Już uprzedzam, gwiazda szeryfa kwitnąc nie śmierdzi, bo z takimi pytaniami spotykam się ciągle. :)












19 kwietnia 2016

Się Porobiło - cz. 150 - T-shirt banalny i mały debiucik.

Powstał dziś. Skrojony był wczoraj z ostatnich kawałków poprzednich tkanin. Poszło naprawdę szybko i zręcznie. Mam nadzieję, że w noszeniu też się sprawdzi, bo w innych ubrankach jest bardzo dobrze. 

I tak na szybko, kilka zdjęć. Oczywiście pomerdały mi się strony i wszyłam metkę z prawej, zamiast lewej.


Trudno jest dostać dzianinową, dresówkową tkaninę w jakiś 'dorosły wzorek'. Pojęcia nie mam dlaczego. Przecież dorosły wcale nie musi być smutas i nosić szarych dzianin, czy czarnych. :-(

A skoro o szarościach, czerniach i wzorkach, to w sobotę miała oficjalny debiut moja bluza w psie ślady, uszyta dość dawno, bo jesienią. Zadebiutowała wraz z Joszkiem, na ringu. Młody było oczywiście w klasie młodzieży. Udało się być na dwóch wystawach w ciągu dnia, bo miejscowy oddział związku kynologicznego, wzorem innych państw, zorganizował jubileuszową, bo czterdziestą krajową wystawę psów i drugą krajową, ale wybranych grup (kynologicznych). Jestem z Joszka dumna, bo nie tylko dostał oceny doskonałe i nawet tytuł uznaniowy Zwycięstwo Młodzieży, ale przede wszystkim był grzeczny i pomimo, że pierwszy raz był w tłumie 1500 psów, potrafił się zachować. :)
Aaaa... zdjęcia z wystawy są autorstwa mego taty i to pozostawia wieeeeeele do życzenia. :) Na pierwszej wystawie było bardzo ciepło, ponad 20 st C, a na popołudniowej 3 godziny staliśmy w solidnym deszczu, w zimnie i wietrze. Dobrze, że jeszcze śniegu nie było. Ale chyba nikt nie odważył się wyjąć sprzętu fotograficznego. Plecaki, torby skrzętnie upchane w namiotach, jak kto miał, albo w samochodach, czy pod stolikami sędziowskimi.





13 kwietnia 2016

Się Porobiło - cz. 149. Japońska torba - Japanese Knot Bags

Japanese Knot Bags - to nazwa, pod którą w necie można znaleźć szyte torby mniejsze i większe, proste z charakterystyczną cechą - jedno krótkie, drugie długie ucho. Długie przekłada się przez krótkie i ... finał. Ze zdjęć wynika, że mogą to być formy z dnem okrągłym, ale i też bez dna. Moja ma dno okrągłe.

Mnie w szczególności urzekło zdjęcie znalezione na  Pinterset i tak powstała taka torba.


Największym problemem jest ustalenie proporcjonalnych wymiarów do potrzeb. Torba ma służyć codziennie do noszenia śniadania do pracy. Szperając w necie, natrafiłam na rysunek, który posłużył mi na model i tak powstała moja Japanese Knot Bags. ;-)


Nigdzie nie było wspomniane, czy boki są usztywnione, z czego wykonane, ale pomna wcześniejszych doświadczeń z szyciem z bawełnianych tkanin, każdą ze stron, zarówno wierch, jak i środek podkleiłam flizeliną naprasowaną na tkaninę. 
Torba może być dwustronna. :)




10 kwietnia 2016

Się Porobiło - cz. 148 - Męska piżama i cienkie nitki

Przypadkowo trafiła się bawełna trykotowa z piłki w kolorze takim właśnie, jak niżej widać. A, że ojciec jest zapalonym kibicem piłkarskim, to od razu wiedziałam, że coś z niej uszyję. Kolor taki trochę nie do wszystkiego, tym bardziej, że to nie dla chłopczyka, padło więc na piżamę. 
Wzorując się na podobnej bonprixowej powstało to, co dzielnie znosi mój manekin - Idealna. 
Wiadomo - spodenki przyszpilkowane do korpusu, a góra powiewa niczym tropik namiotu, bo moja Idealna to 36-38, a piżama zdecydowanie 50-52. :)


 Bardzo się podoba i to najważniejsze. :)

Tymczasem, z przerwami, doprzędłam w końcu islandzką wełenkę. Jest cienka. 300 g przerobiłam na  2 913 m. Było więc chwilami nudno i musiałam robić coś pomiędzy. Mam 12 małych moteczków.


Na razie w singlu i z założenia tak ma pozostać chyba, że nie wymyślę na nią sposobu, by przerobić na dzianinę. Jakieś propozycje ? Poza szalami i chustami oczywiście. 
Miejscami widać dłuższy kłak i on chyba nadaje jej trochę charakteru. W moteczkach miła, przyjemna w dotyku, ale nie jest jakaś watowata, czy merynosowata. 





2 kwietnia 2016

Porobiłam i ... padłam.

Piękne słońce dziś świeciło, pojechałam na działkę, by chociaż zgrabić pozostałości suchych liści i badyli po zeszłorocznych roślinach i zimie. Mam niewiele metrów, ale sam fakt, że nie jest to przy domu powoduje, że na jednym wyjeździe chciałoby się zrobić wszystko. No, ale się nie da. Raz, że czas... dwa, że fizycznie po zimie niestety moja wydolność jest kiepska. Zrobiłam ile się dało. Wygląda schludnie, ale czas byłoby paść na kolana i zająć się zielskiem. Oczywiście brak deszczu, porządnych opadów. 2-3 aleje niżej (bo my trochę na górce) jest bardziej wilgotno i tam naprawdę trawa jest zielona. U mnie do zieleni daleko.


Joszko oczywiście szalał, jak spuszczony z łańcucha. Po czym chwilę posiedział na balkonie i ... zasnął. Ledwo go dobudziłam na krótki wieczorny spacer.
 

A ja po powrocie, gdy już w końcu siadłam z kawą okazało się, że ... ledwo się ruszam. Nie tyle plecy, ramiona, czy... ręce, palce. Nie mogę utrzymać wełny i prząść, a czeka dalej islandzka (na cieniznę). Nie mogę też trzymać drutów, a przerabiam zieleń polwarth z jedwabiem. Ehhh... 
Póki co, kończę, bo klawisze zaczynają też boleć.









Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...