Pages

18 marca 2019

Z życia bawełny...

Tak, jak postanowiłam w poprzednim poście, będę uwieczniać rozwój mojej roślinnej bawełny.
Chyba 5-6 lata temu też postanowiłam wyhodować sobie bawełnę, ale szło mi dość opornie. Na blogu można znaleźć wpisy dotyczące tego tematu, jednakże są to wpisy tzw. przy okazji innych tematów, jednak nie wszystkie nieoznaczone, a szukając wiedzy w temacie po necie, niewiele udało mi się znaleźć, może więc komuś moje wpisy się przydadzą ? Może kogoś zachęcą ?
 
Przypomnę więc, że 10.03.2019 wyłożyłam na wilgotny płatek kosmetyczny, 8 nasionek bawełny, w pojemniczku przykrytym folią z dziurkami, po 3-4 dniach zaczęły pojawiać się powoli zaczątki korzenia. 


15.03.2019, gdy już wszystkie nasionka wyraźnie się ożywiły, czyli wysunęły korzonkowe ogonki, każde z nich powędrowało do ziemi, każde do oddzielnej doniczki.

 

18.03.2019 czyli dziś z rana, w dwóch zaczęło pojawiać się 'coś', a już po południu przywitał mnie taki widok. :-)


W piątek, czyli 15.03.2019 do bawełny dołączyła kawa. Zdjęcia średniej jakości, bo było już ciemnawo, a nie chciałam z lampą, telefonem na szybko robione. 


Powtórzyłam czynności, czyli nasionka trafiły też na mokry bawełniany wacik, do tego samego pojemnika, co uprzednio bawełna i póki co, do dziś, widać tylko, że nasionka nasiąknęły wodą. Zrobiły się jakby lekko przeźroczyste w pierwszej warstwie. Reszta bez zmian.




13 marca 2019

Się Porobiło - cz.224 - Sól do kąpieli

Jeden z bardzo prostych sposobów na fajną sól do kąpieli, zaczerpnięty z książki Joanny Tołłoczko - 'Kosmetyki do kąpieli. Zrób to sam'. Ta jest pomarańczowa. Wystarczy zmieszać szklankę grubej soli morskiej ze skórką z pomarańczy, dodać olejek zapachowy pomarańczowy. Oczywiście można zamiast pomarańczy użyć cytrynę, czy też połączyć obie ze sobąDodałam też odrobinę soku z pomarańczy. W książce podają, że można taką sól zrobić bezpośrednio przed kąpielą ale, że też można ją przechowywać i nie ma tracić na wartościach. Zobaczymy...





Zmieniając temat na roślinny, rozpoczynam prywatny cykl 'Z życia ziarenek bawełny'. Dziś cz. 1.
Jak pisałam w poprzednich postach, nabyłam bawełnę w paczkach, po 8 ziarenek. Pomna wcześniejszych doświadczeń, najpierw nasionka mają czas decyzji, czy się rozwijać, czy nie w pojemniczku zakrytym dziurkowaną folią do mikrofalówki, leżąc na wilgotnym waciku.
Nasionka leżakują od niedzieli, 10 marca 2019. Na razie wysiałam jedną paczuszkę.


Pisząc dziś ten post, czyli trzeciego dnia leżakowania donoszę uprzejmie, że niewiele się dzieje, jednak chyba powoli zaczynają zapadać decyzje o starcie w nowe życie. ;-)








10 marca 2019

Się Porobiło - cz. 223 - Kule kąpielowe i trochę wiosny

Niby proste, bo robiłam wielokrotnie, ale jednak coś nie do końca wyszło.
Przyznaję, robiłam na pamięć i oko, zachowując podstawowe proporcje ilościowe sody do kwasku, ale chyba dodatku mleka w proszku i mączki ziemniaczanej, ostatecznie było nadto, (trochę ratowałam nimi sytuację - oddając więcej, niż powinnam - bo za bardzo rozwodniłam barwnik. Ten okazał się w ogóle być wyjątkowo złośliwy, chociaż dedykowany właśnie pod tego typu wyroby. Zakropiony do masy średnio barwił, bo wszak wszystko w masie raczej suche, kapnęłam więc wody, która zrobiła swoje, czyli uaktywniła barwnik, jednocześnie też i sodę, co akurat było najmniej korzystne...
Dodatkowo barwnik sprawił mi zawód kolorystyczny. Dopiero próbując zmieszać kolory, na żywioł, przypomniało mi się, że te barwniki żyją własnym życiem, nie zachowują się tak, jak barwy naturalne, czy chociażby zwykłe farbki. No, ale było za późno. Barwnik już pracował z masą i kolorystycznie była masakra. Zawiódł niebieski, który dziwnym trafem zaczął być siny, dodanie czerwonego niewiele zmieniło (!), dopiero ruszyło się żółtym, jednak nie w stronę zielonego a raczej.... jakiegoś bliżej nie określonego obrzydliwego brązu, który dodatkowo z buzującą sodą kojarzył mi się ... eh, nie powiem. :) No wyjątkowo brzydko. Jedynie zapach był miły dla nosa. Wizualnie bida. Wyschnięcie dla żółtego koloru wyszło średnio korzystnie, lepiej zadziałało na ten niefajny brąz.



Ale szkoda mi składników, więc wykorzystam. Pierwsza kula, ta brązowa w wannie początkowo też nie stanowiła radości dla oka chociaż, jak ostatecznie już się woda zabarwiła, kolorystycznie wyrównała, wrażenia pierwotne minęły. 
Cóż, trzeba z pokorą i rozważniej podchodzić do tematu. Swoją droga, ciekawe, jak wielką chemię używają przemysłowo, że te kolory mają takie intensywnie pastelowe. W tygodniu oglądałam takie sklepowe - zero informacji o składnikach. To chyba nawet niezgodne z jakąś tam ustawą konsumencką. 

A teraz dla pamięci własnej, czyli roślinki.
Posiałam 28.02.2019 dwa rodzaje pomidorów. Tak raczej w ramach ciekawostki, dla zabawy, a nie na hektary. Wzeszły łaskawie po tygodniu, trochę mnie niepokojąc, że tak długo. Ten wyższy, to Pokusa - drobny, a wysoki i karłowa wersja - Betalux.


Nabyłam też bawełnę i mam nadzieję chociaż na jedną roślinę ! Muszę posiać, koniecznie.

Posadziłam też kilka pelargonii, liczę że może coś przeżyje i się przyjmie. Problemem pelargoniowym jest to, że najwięcej jest czerwonych, a mnie się marzą ciągle białe i różowe, czy fioletowe.
A, że idzie wiosna, to mimo, że jakoś nie widać, to jednak trochę widać. W tym wietrznym, mokrym dniu udało mi się dostrzec kwitnące gałązki, zmoczone co prawda deszczem, ale jakże ładne. Oczywiście musiałam mocno trzymać gałąź, bo wiatr nie pomagał. 



3 marca 2019

Niby powrót

Po każdej przerwie trudno się wraca zwłaszcza, jak była ona podyktowana zwykłym lenistwem. A tak prawdopodobnie było w moim przypadku. No, może nie kompletnie lenistwo, ale jakiś marazm, zniechęcenie, nicnierobienie w temacie robótkowym miało swe przełożenie na brak pisania, no ale...
Jestem.
Potrzebuję tego pisania dla samej siebie, jako pamięci, czyli tego, z potrzeby czego (Jesssu... jaki ograniczony język ! haha) zaczęłam pisać.
Muszę poszukać inspiracji do przerobienia mego swetro-płaszcz, w którym coś mi jednak nie leży. Ogólnie jest fajny, ale... Okazał się być dość długi, co niby lubię, ale jednak jest na co dzień, uciążliwe, a swetro-płaszcz ma być codzienny.Jeju, ale mnie powaliło, jak zobaczyłam datę, kiedy swetro-płaszcz powstał ! Myślałam, że w 2017, nie w 2016 ! I to jest właśnie też dobry przykład, dla którego warto mieć uporządkowaną pamięć. Coś, czego nie daje codzienny super kontaktowy FB !

Czeka też ciągle kokonowy jedwab nabyty na chińskim portalu. Część kokonów jest już dawno przerobiona w chusteczki, jednak ciągle nie mogę się zwinąć, by je zabarwić. Sama z sobą się spieram, czy lepiej najpierw zabarwić (a chcę pastelowy, delikatny kolorek), czy lepiej barwić nitkę. 
Przy okazji należałoby odświeżyć, a właściwie uzupełnić zapasy czesanki. Muszę zajrzeć do Kariny, jej sklepiku, dawno już nie szperałam w czesankach, a wszędzie głównie merynos, którego coraz bardziej nie lubię. Pewnie inaczej byłoby, gdyby wełenki nie były tylko i wyłącznie na własne potrzeby, wówczas motywacja do pracy byłaby większa.

Jak bumerang wraca też temat ekologicznego podejścia do życia. Przyzwyczajenia, by pójść do sklepu i kupić produkt niestety zwyciężają, bo poszukiwania produktów składowych, by coś w domu zrobić samemu bywają uciążliwe. W grę wchodzi, jak zwykle, zakup internetowy, bo stacjonarnie, to wiadomo... Myślałam, że nieco zmobilizuje mnie książka (prezent).


Jednak prawdę mówiąc, pierwszy zapał się wypalił, jak prawie w każdym przepisie pojawiła się sól Epson, której oczywiście nie potrafiłam znaleźć w promieniu kilku kilometrów, więc wiadomo - internet. Jeju, jak się żyło bez internetu ? :-)))



 




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...