Tak na szybko, przed wyjazdem wykombinowałam dwa ubranka. Obydwa trochę przypadkowe.
Białą bluza chodziła mi po głowie już jakiś czas, jednak biel na wyjazd z psem, to tak nie do końca najszczęśliwszy pomysł.Coś mnie jednak tknęło i postanowiłam do tej bieli dodać coś kontrastowego, ale nie nachalnego. Wybór padł na wykończenia. Oczywiście, jak się chce, to się nie ma tego, co się chce pomimo, że ma się niezłe stosiki tkanin. Spróbowałam połączyć tkaninę z dresówką. Bluza jest z cieńszej, ale drapanej dresówki, a wykończenia z ... no właśnie... płótno to nie jest, pościelówka też nie... coś jakby grubsza etaminka ? Licho wie. Kawałek nabyty też w ramach łupów, bo tkanina w łapki, a to takie niełatwo. Pamiętam, jak kupiłam i się cieszyłam, że w łapki... tylko to tło, co ja z takim kolorem zrobię... Więc leżała... I się doleżała.
Koszulka jest naprawdę przypadkiem i zarazem cudownym objawieniem... materiałowym. Po prostu zapomniałam, że mam taki kawałek. Znalazł się podczas układania i małej inwentaryzacji zapasów. No... jak nie wykorzystać biało szarych pasków ? Zgadza się, mam sporo koszulek w paski, prążki, paseczki... czy prążki, jak mawiał mój wujek. Ale lubię. :-)
Koszulka ma rękaw nieco za łokieć, dopasowany, nie jest rozszerzony, jak sugeruje zdjęcie na Idealnej. Idealna (manekin), przez brak rąk niejednokrotnie przekłamuje podczas prezentacji, pokazując mniej korzystnie ubrania. Idealna jednak idealna nie jest i od razu człowiekowi lepiej. :)
Siedzę sobie teraz na tarasie w domku w Rowach (to ten mój wyjazd... niedawno wróciliśmy z wycieczki z Słowińskiego Parku Narodowego - takie leniwe późne popołudnie), na ekranie widzę nie najlepsze zdjęcia swoich uszytków, ale cóż... robione były na szybko telefonem, pod światło i wydawały się nie najgorsze, myślałam, ze w razie czego będzie można rozjaśnić na laptopie. Otóż, jakoś nie można, tzn funkcja rozjaśniania działa, ale jej efekt jest opłakany. Przepraszam więc za jakość zdjęć.