To tak, gdyby ktoś nie myślał, że tylko szyję. Wrzecionka się kręcą. Jak przystało, równo, by nitka była, jak trzeba. A, że to trwa... cóż. Taki klimat. :-)))
Przywiozłam ze sobą za miasto ostatnie wyczesane fabrycznie pasma. Na razie przerobiłam w dwa motki skręcone w 2ply połowę czesanki.
W dwóch moteczkach łącznie jest odrobinę więcej niż 566m, czyli 1132 m singla już się ukręciło. A wcale nie wygląda. ;-)
Się kręci, o... i te klimaty też mnie kręcą. Piękne te moteczki i kolor cudności. Przędzenie przy pomocy wrzeciona to dla mnie magia, a jeszcze tak równiutko to mistrzostwo świata. Mam wrażenie że łatwiej nauczyłabym się przędzenia na kołowrotku. Umiem szyć na nożnej maszynie, a ta umiejętność pomogłaby mi w ogarnięciu koordynacji ruchów rąk i stopy. Pozdrowienia, Ol-ka.
OdpowiedzUsuń:) wrzeciono jest milutkie, tylko przędzenie trwa i trwa. :)
UsuńNa nożnej maszynie, to ja jako dziecko jedynie się huśtałam. ;)))
Pozdrawiam serdecznie
ależ równiutka nitka (chyba inaczej powinnam napisać ;) )
OdpowiedzUsuńAksamitki zbieram w koszyk- łubiankę :)
Dziękuję Krysiu. Wdzięczna jestem za trud !
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Asiu, a jakiż to trud ? Przecież i tak trzeba zrywać :D Tylko zrywam sobie w łubiankę zamiast do kosza . A łubianka stoi w przewiewnym miejscu pod dachem
Usuń