Pages

2 lipca 2015

Się Porobiło - cz. 121 - Dresówki z wpadką.

Wpadła mi w oko, z myślą o męskich bluzach, grubsza dresówka, czyli dzianina bawełniana, w dwóch kolorach - grafitowym i szarej oliwki (nazwę koloru powtarzam za sprzedawcą). Szara (a raczej grafitowa) z tzw pętelką na spodzie jest odrobinę cieńsza niż oliwkowa, bo oliwkowa ma tzw. meszek. Obie milutkie w kontakcie dotykowym, na prawej stronie z takim 'chłodnym' połyskiem, coś jakby w stronę aksamitu, bo dotykiem ręki można minimalnie zmienić ułożenie włosków dzianiny, co w rezultacie daje różna odcienie koloru.
Tkaniny miały szerokość 1,90 m więc kupiłam każdej po metrze. I to był błąd już na starcie, ale póki co, jeszcze o tym nie wiedziałam. Patrząc na ten grafitowy kolor, od razu zobaczyłam w nim prostą, grubszą letnią sukienkę w sportowym stylu, no ale..., miała być bluza dla ojca, powstrzymałam własne chęci. 
Zaczęłam kroić oliwkę wzorując się inną 'najulubieńszą' bluzą. Ależ się zdziwiłam, gdy po wycięciu przodu, tyłu i dotarło do mnie, że mam problem - nie starczy na rękawy. Tzn. starczyłby spokojnie, gdyby nie wyrównywanie brzegów dzianiny i fakt, że pomimo jednokolorowości, w dzianinie trzeba pilnować kierunku. Nie było szansy dokupienia, bo już skończyła się tkanina w tym kolorze. Trudno. Jeden rękaw 'wyszedł' bez problemu, drugi nijak się nie realizował. Nie dało się wyciąć pełnej długości należnej szerokości drugiego rękawa. Musiałam kombinować. Ambitnie podeszłam do tematu - zrobię wypustkę w rękawie, co pozwoli na zrobienie rękawa z dwóch kawałków. Żeby nie wyglądało głupio, stanęło nie tylko na wprowadzeniu grafitowego koloru na rękawie, ale też z przodu, w formie kangurowej kieszeni. I tu się bardzo ucieszyłam, bo o ile z jednej strony grafitowa dzianina nie mogła stać się drugą bluzą, o tyle, jej część ratowała oliwkowe dzieło, a reszta spokojnie mogła stać się prostą sukienką. Przeznaczenie !
Ostatecznie powstała bluza męska w rozmiarze dużym (50-52) i co ciekawe, moja Idealna w rozmiarze damskim 36-38 dużo lepiej wygląda w tej bluzie, niż w moich prostych sukienkach.


Przyznam się, że diabeł chyba pokusił mnie o klasyczna wypustkę, czyli sznureczek obszyty tkaniną, wszywany pomiędzy dwa kawałki tkaniny podstawowej. Przyszywało się (delikatnie mówiąc), dość upierdliwie. Później mnie oświeciło, że i owszem, mogłam sobie machnąć coś a'la wypustkę, czyli kawałek dzianiny wszyć tak, by wyglądało na wypustkę, ale bez sznurka - przy zszywaniu rękawów nie walczyłabym wówczas z maszyną o przeszycie w sumie 6ciu grubych warstw dzianiny i sznurków (z każdej strony 2 szare kawałki tkaniny od wypustki, 1 oliwkowy, plus sznureczek). Nauka na przyszłość ! Oprócz wypustek, kolor został wprowadzony na mankiety, ale było go trochę mało, zaistniała więc kangurza torba, czyli kangurkowa kieszeń. Jest dość pojemna i pewnie nie tylko przyda się na ogrzanie rąk, ale też ukryje krągłości brzucha i niejeden skarb starszego pana. Na życzenie, kieszeń została przeszyta pionowo w dwóch miejscach, oddzielając wyraźnie każdą z kieszeni.


Pierwszy raz odważyłam się wykorzystać od razu ścieg overlockowy również jako ścieg łączący dwie warstwy tkaniny. Bardzo przyspiesza pracę. Mam nadzieje, że sprawdzi się w praktyce.
Góra bluzy wykończona wyższą stójką założona na siebie. Początkowo chciałam w dół bluzy wciągnąć również sznurek regulowany, ale okazał się być zbyteczny.


Dresówka jest fajna, chociaż jak widać, muszę porządnie dołożyć temperatury w żelazku, by rozprasować zagniecenie 'fabryczne'. W sumie miła w obróbce, jednak ta oliwkowa, chyba przez ten meszek spodni, była uciążliwa na początku większości szwów.
Dużo przyjemniej szyło się grafitową dresówkę. Ta jest pętelkowa, przez co ostatecznie odrobinę cieńsza niż oliwkowa. Plan działania był prosty. Za wzór posłużyła leżąca od lat w szafie (z powodu tkaniny - też dersówki, która nie dość, że się gniecie, to jeszcze zbiera wszystko, co się da i trzyma mocno). Miała być jednak dłuższa, co na szczęście udało się bez problemów. Wahałam się, czy robić kaptur. Obawiałam się, Zdecydowałam się spróbować. Nie chciałam nadawać zbyt sportowego charakteru sukience, stad poza białymi dodatkami w kapturze i lamówkami przy ramionach, zrezygnowałam ze sznurka w kapturze.Oczywiście i tutaj zaliczyłam wpadkę, bo im intensywniej myślałam o ubywajacej ilości tkaniny, tył prościej było źle wykroić kaptur. Zrobiłam sobie dwie te same strony.  Blondynka ! Farbowana, ale jednak kolor działa ! :)

Gdy będę miała zdjęcia na człowieku, to wstawię, obiecuje, bo naprawdę na Idealnej traci.
Obrabiając dolny brzeg sukienki, właściwie po podszyciu ściegiem elastycznym, gdy równo pokrył ścieg overlokowy obszywający brzegu sukienki, zaczęłam się zastanawiać, czy właściwie potrzebne jest wcześniejsze obszywanie overlockowm. Chyba elastyczny da radę pilnować brzegu na tyle, by nic się nie pruło. Przy okazji, przeszycie będzie bardziej miękkie, bo pojedyncze. Podwójnie wygląda to tak. Overlockowy nie jest prawie widoczny.








6 komentarzy:

  1. Wpadka ? A gdzie ta wpadka ? Efekt bardzo ładny. :)

    Zielona Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. O, i ja podpiszę się pod wypowiedzą Zielonej Izy.
    Szyjesz perfekcyjnie i na dodatek potrafisz znaleźć wyjście z problemowej sytuacji. Sama bym pewnie zgłupiała. Bardzo ładne połączenie dwóch kolorów w tej bluzie dla taty, ale też to białe wykończenie w Twojej sukience.

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      Czasami takie wymuszone dodatki. Złamanie jednolitego koloru bardzo zmienia wyrób i często wszystko wygląda lepiej. Chociaż nie zawsze. :)))

      Usuń
  3. Cudo! Uwielbiam takie ciuchy! Lniana kiecka też mi pasuje! gracha

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...