Pages

16 lutego 2021

Pomylone roladki

Ojoj, jak się nakręciłam na mieszanie wełny na desce. Na początek miało pójść zwykłe połączenie corriedale z nylonem, z myślą o skarpetkach. Skrupulatnie, jednakże na oko, podzieliłam wełny na mniejsze porcje tak, by 100 g corriedale zmieszać z 20 g nylonu. 

Nie wiem, jak należy dobrze władać czesanką w ręku, nakładając ją na deskę do mieszania, by po czasie nie mieć podrapanej skóry palców. Logika oczywiście podpowiada ze nie powinnam bokiem wskazującego palca, ani czubkami dotykać igiełek deski, no ale cóż... rozum swoje, palce swoje. Ale mam... piękne, całkiem zgrabne ruloniki. Oczywiście zaraz zabrałam się za przędzenie...

Szło w miarę miło. Palce nieco szorstkie, ale... po czasie przestało coś mi pasować. Dało się wyczuć niewielki, ale jednak (w miejscach, gdzie mieszanie nazbyt doskonałe nie było), brak poślizgu. Nylon dość śliski jest, corriendale, może niezbyt miękkia, ale raczej nie tępa... skąd więc to, co czuję ?

Odpowiedź oczywiście banalna... Mieszałam czesanki wieczorem, póki co, przy świetle sztucznym i ... zamiast nylonu wzięłam wiskozę perłową. I tu kurtyna opada... czytelnicy można się śmiać :D

Na razie mam w dublu 60 gram tejże mieszanki. Czy to się nadaje na skarpetki (chociażby do spania) ? W sumie... kto mi zabroni ??! :)

Druga nauka z tego mieszania jest taka, że jednak trzeba bardzo skrupulatnie, naprzemiennie nakładać czesankę na deskę. W mieszaniu do artów można sobie pozwolić na luzackie podejście, jednak w przypadku tego, co ja chciałam uzyskać, włókna dokładanej czesanki, powinny być w miarę równomiernie rozłożone. Fakt, że u mnie tak nie było, dał mi (w moim przypadku, na szczęście), do myślenia.

Przędąc ceniznę na skrzydełku jumbo (bo nie chciało mi się przekładać na zwykłe), zastanawiam się i na tyle mnie to intryguje, że zapytam... po jakie licho jest oddzielne skrzydełko, z dużym otworem, do grubych, nierównych wełen typu art ? Nie można było taki duży otwór uczynić standardem ? O ile mały przeszkadza w grubasach, o tyle duży nie ma żadnego znaczenia przy cieniznach. Chodzi o kasę li tylko ? Taaaak ? No to słabo...

Śniegi za oknem, dla przekory więc wrzucam kolejne zdjęcia moich kwiatowych zakupów. Głównie też po to, by gdzieś zapisać ich nazwy. Nie lubię bazgrać po doniczkach pomimo, iż one siedzą w osłonkach, to jakoś mi tak, nie bardzo pasuje.


Z lewej kawa (pierwszy raz na oczy widziałam inną niż w filiżance,to kupiłam), z prawej dracena lemon lime (w pośpiechu dracenę kupiłam, jako zielistkę, do pracy).

Długo polowałam na sansewierę (wężownicę) z żółtym brzegiem liści. Mam takie zwykłe, bez tego dekoracyjnego brzegu i tak mi się bardzo zachciało właśnie takiej, lekko ładniejszej. Z prawej coś, jak bardzo drobniutka trzykrotka. Na opakowaniu był napis Callisia repens 'Turtle', a Google podpowiada, że to po naszemu, smużyca płożąca.


Nie mam ręki do paproci. Wykończyłąm już kilka, ale z uporem maniaka brnę w temat. Tym razem trafiły się takie postrzępione trochę liście. Na opakowaniu Phlebosia Nicolas Diamond, czyli - jak piszą w internetach - paproć odporna na braki wody. Wydaje się więc być stworzona dla mnie. :)

Zrobiłam też kolejne podejście do wysiewu bawełny. Miałam jeszcze nasiona z ubiegłego roku. Tym razem od razu wszystkie osiem powędrowało do ziemi. Pierwsze zwiastuny nowego życia pojawiły się po tygodniu stania na parapecie. Kolejne zdjęcia pokazują rośliny w odstępach 3 dniowych.


Na zdjęciach, odpowiednio: 07.02.2021, 10.02.2021 i 13.02.2021. Teraz roślinki powoli wybarwiają się i są ciut bardziej zielone.

Zobaczymy tym razem, jak rośliny będą się rozwijać.


7 komentarzy:

  1. Kwiaty ładne ale te baty na stole biją wszystko😁u mnie deszcz leje dzisiaj więc do rana będzie szklanka pewnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Oby te kwiaty rosły. Słońce powoli topi śnieg... ale jeszcze trochę...
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Rękawiczki polecam. Najlepiej się sprawdziły takie dość cienkie wampirkopodobne z gładką gumą - bywają w niektórych marketach budowlanych i sklepach BHP. Gąsieniczki piękne, co z tego, że z wiskozą ;-)

    Czy Phlebosia to nowa nazwa Phlebodium? Miałam kiedyś gatunek, kiedy rozrósł się do rozmiaru giganta, pojechał do lepszego domu w obcym kraju. Rzeczywiście odporny - wręcz nie lubi nadmiaru wody, znosił też suche blokowe powietrze i brak światła już w naszym obecnym domu. Podobno roślinka toksyczna dla kotów, więc nie dostała już następcy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilę trwało, zanim załapałam o tych rękawiczkach, bo myślałam, że proponujesz mi wykonanie rękawiczek z roladek. :) W pracy z wełną, jednak takie rękawiczki, to nie bardzo. Wełna się czepią wszystkiego, jak diabli. ;-)
      Co do nazwy paprotki, pojęcia nie mam. Odczytałam nazwę z paszportu kwiatu, z folii celofanowej. Wszystko możliwe, że marketingowiec pomerdał. Kotów nie mam, jeść go nie będziemy. Niech mu z nami będzie dobrze ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. No właśnie i dlatego napisałam o gładkiej gumie (no dobra, pewnie to nie jest guma, tylko jakieś tam tworzywo o mądrej nazwie), bo taka standardowa wampirka z dobrym chwytem na pewno się czepia. Te rękawiczki, o których piszę, są śliskie i sporo cieńsze. Wypróbowałam na własnej tablicy, a mam taką z ostrymi i sztywnymi igłami, porównanie z taśmą na czesakach od Kromskich to wykazało.

      Usuń
  3. Faktycznie podrapane i kłute palce to nic przyjemnego ale myślę, że namieszasz kilkukrotnie i nabędziesz wprawy nie kalecząc rąk :)
    Ze skrzydełkami jest trochę tak, że trzeba bardzo długo prząść by zauważyć drobne niuanse w skręcie nitki dodawanym przy nawijaniu na szpulę. Majacraft ma specjalne skrzydełko do nitek typu "lace" ma dodatkowe przełożenie by dużo mniejsza szpula obracając się bardzo szybko nie dodawała zbyt wielu skrętów nitce a tym samym ją przekręcała. Pewnie, że można na jumbo uprząść cienką nitkę i będzie dobra ale już prawdziwej cienizny pewnie się nie da bo będzie niedokręcona. Skrzydełko Jumbo przez swoją wielkość dodaje podczas nakręcania na szpulę skrętu niewiele by nie psuć artystycznych nitek dodatkowym przekręceniem.
    Pozdrawiam
    p.s. przędza z roladek będzie w sam raz na skarpetki do spania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, czekałam na Twój komentarz. Ciekawiło mnie, co powiesz o tej zmieszanej pomyłce, ale subtelnie pominęłaś. ;-)
      Dziękuję za wyjaśnienia dotyczące skrzydełka. Faktycznie, nie pomyślałam o tym, jak ono pracuje. Ponieważ kręcę teraz 'moją' cieniznę, to mocniej dokręcam i więcej pedałuję ;-) Temat przekręcenia nitki 'art', to u mnie problem. Właśnie przekręcenie, o czym pisałam wcześniej. Nitkę nie wciągało należycie, a napinanie hamulca, naciągało sprężynę dość mocno, co nie wróżyło nic dobrego. Oj, muszę sporo pokręcić i wyczuć 'diabła'. Przyzwyczajenia z grzecznej nitki niestety nie pomagają. Ale może zatrybię należycie. ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...