Pages

9 listopada 2014

W poszukiwaniu inspiracji

Dziś pogawędkowo i ku pamięci. 
Drepczę w miejscu i intensywnie przebieram nóżkami, bo już chcę coś wrzucić na druty, a decyzji brak. Szukając inspiracji w necie, parokrotnie 'wracał' do mnie obrazek ze strony OutBox . Jest dość popularny, bo szpilkowany na http://pinterest.com, na http://stylowi.pl i na innych portalach. W sumie banalne ubranko i kilka możliwości używania. Wpada w oko. I zaraz przypomina mi się wesoła scena z "Czterdziestolatka", gdy Madzia Karwowska miała dylemat, ubierając bodajże trzyczęściowy niebieski w kwiaty komplet a'la sukienka, czy "góra do dołu, czy dół do góry". :)
Tu trochę podobnie.

Bardzo mi się ubranko podoba, zastanawiam się tylko, jakie powinny być rozmiary tych niby rękawów, by można było swobodnie ruszać rękami Co innego, gdy ubranko jest szyte z metra, czyli z gotowej dzianiny kupowanej na metry, a co innego, gdy dziergane. Gotowa dzianina jest bardzo sprężysta i pewnie dlatego, tak ładnie układa się na modelce na tych dolnych zdjęciach. 
Kusi mnie, by przerobić właśnie uprzędzony niedawno BLF w 3 kolorach na podobną dzianinę.

Tak szwendając się dalej po necie, przypadkowo natrafiłam na kilka zdjęć pokazujących, jak wszyć zamek do dzierganego swetra. Pamiętam, ile czasu trwało ręczne wszywanie w kamizelce ojca, więc ku pamięci, wklejam link. To kilka zdjęć w albumie na https://www.flickr.com/. Niestety, nie potrafię dostać się bezpośrednio do każdego zdjęcia. W sumie jest ich parę i warto zobaczyć. Może i komuś z Was ułatwi pracę.

I na koniec jeszcze mam pytanie do czytających, dziergających, zwłaszcza tych dziergających od dzieciństwa, które uczyły się od mamy, babci, cioci, a nie z publikacji książkowych i netowych. Czy Wy też macie problemy z nazewnictwem 'technicznym' przy dzierganiu. Nie chodzi mi tylko o nazwy wzorów podstawowych, ale i na nazewnictwo czynności ? Np. podwijanie plis brzegowych już w trakcie dziergania, to 'sczepianie warstw'. Gdyby nie przypadek, w życiu bym nie znalazła. :)
Na wszelki wypadek, ku pamięci - wklejam link do strony ABC robótek na drutach .

A, na koniec dla okularnic - też ku pamięci.
Byłam w tym tygodniu u okulisty, udało mi się dostać do 'nowego' w mieście i jak nigdy poczułam się 'zaopiekowana', bo nie tylko pierwszy, bez gadania, dał mi szkła takie, jak faktycznie potrzebuję, (a nie nieco słabsze, bo 'oko się przyzwyczaja i rozleniwia'), ale też dał skierowanie na badanie w kierunku jaskry. Oczywiście nic mi w tej chwili nie jest, w rodzinie jaskry nie ma, ale jako krótkowidz o małej wadzie wzroku, raczej z niższym niż wyższym ciśnieniem tętniczym krwi i z ukończonym (oj ... już trochę czasu temu) 35 rokiem życia, powinnam rutynowo takie badanie raz w roku przeprowadzać. Oczywiście pojęcia o tym nie miałam !
Net twierdzi, że grupa ryzyka jaskry jest bardziej zawężona, ale ja już wolę uważać bo jaskra latami znaku o sobie nie daje. Tak też i Wam uwagę na temat zwracam.


10 komentarzy:

  1. Ja się uczyłam w dzieciństwie od ciotki robić na drutach, a potem (długo potem) pracowałam w Burdzie przez blisko osiem lat, wtedy się nauczyłam, jak się nazywa nawet to, co nie wiedziałam, jak się nazywa i do dziś mnie skręca, jak słyszę o oczkach przekręconych, nie odwróconych od niezwykle "uświadomionych" przez internet. Nie wiem, czy to się nazywa "sczepianie warstw", wg mnie nie ma to żadnej nazwy poza opisem procesu i nie wiem, dlaczego miałabym te warstwy sczepiać, a nie łączyć po prostu. Ale stronka zacna, zaiste!
    A to fajne ubranko to ja bym Ci odradzała, podobne sobie kiedyś kupiłam i chciałam się wystroić na spotkanie z koleżankami. Jak przyszło do nadziewania na siebie kurtki, to się okazało, że d... blada :-( Ale wygląda fajnie na zdjęciach.
    Jak chodzi o jaskrę, jestem przypadek szczególny: każdy okulista u mnie na pierwszy rzut oka do oka stwierdza jaskrę, a ja sie śmieję, bo nie mam, mam tylko taki specyficzny kształt nerwów wzrokowych :-)))) Ale za pierwszym razem było nieśmiesznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo jest ciuchów, które nie dadzą się warstwowo nosić, a u nas nie sposób inaczej. Dodatkowo w czasach, gdzie szyją coraz węższe rękawy w płaszczach i kurtkach, to nic tylko bezrękawniki pod spód. Makabra...
    To Ty u źródeł wiedzę czerpałaś, wow... ! Z góry proszę o zwrócenie uwagi, jak coś walnę durnego. Jest gdzieś może jakiś wzorcowy, 'święty' spis tego, co dziewiarka wiedzieć powinna. Takie credo ?
    Oczami to na razie się nie przejmuję, gorzej, gdy coś wylezie. Póki co, wymiana okularów i kilka stów znowu poleci. A mogły być spożytkowane na coś innego. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi osobiście się wydaje, że to wdzianko dobrze się prezentuje na małobiuściastych kobitka i szczupłych, a przy większych rozmiarach "dziura" pod pachą będzie jeszcze mniej atrakcyjna, teraz też średnio wygląda, ale wraz z powiększeniem modelu, będzie to jeszcze bardziej widoczne. Poza tym model bardzo mi się podoba i chętnie bym se udziergała, może z modyfikacją tychże pach, może jednak jako lekki podkrój? Podejrzewam, że większa dziura=większa wygoda=mniejsza estetyka i na odwrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to zawsze tak jest, że na wieszakach (płaskich i chudych) fałdy tkaniny najłatwiej ułożyć. Dlatego pisałam o szyciu z dzianiny gotowej, a nie o dzierganiu. Faktycznie im bardziej biuściaste osoby, tym gorzej z fałdami w rejonie biustu. No cóż, takie życie. Albo biust, albo sztuczne fałdki. :)
      Mnie też model się podoba, ale mam sporo praktycznych wątpliwości, więc może stanowić dla mnie tylko inspiracje. Tylko i wyłącznie ;-)

      Usuń
  4. Wdzianko rzeczywiście fajnie wygląda na zdjęciach i na chudej modelce niestety:}Jak się ma niewielki wzrost{158cm} i trochę w biuście ,jednak trzeba uważać na to ,co się zakłada na siebie...Tak myślę.A z określeniem "oczka przekręcone" też się spotkałam i jako osoba niezbyt biegła w sztuce dziewiarskiej,miałam problem ,bo myślałam ,że odwrócone i przekręcone to dwa różne rodzaje oczek.I jeszcze -"oczka przerabiane po heretycku"...nadal nie wiem .o jakie oczka chodzi?Bolesny temat okularów poruszyłaś,strasznie drogie potrafią być !Ja np mam progresywne.Kilka lat temu {chyba 3 lata?} musiałam sobie takie zamówić .Są bardzo wygodne ,jesli się ma je do wszystkiego,bo tak przewiduje ich konstrukcja i cena ,choć wysoka ,wydaje się być uzasadniona.Ale czy na pewno tak wysoka musi być?!Wtedy ,gdy kupowałam te okulary nie dziergałam tak namiętnie ,jak teraz i gdy pomyślę ,że trzeba by znów skonsultować się z okulistą ,bo tak jakby gorzej widzę ,wtedy jestem zła o cenę tych szkieł.Naprawdę umiałabym inaczej rozdysponować tę kwotę:} Np na włóczki...A jak bym była u okulisty ,to będę pamiętać o jaskrze.Nie wiem ,czy problem mnie dotyczy ,ale kto wie?Dzięki ! I fajnie ,że podałaś linki, pewnie skorzystam !Pozdrawiam ,Danka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej błędne nazewnictwo będzie wyskakiwać zewsząd, tym realniej, że się przyjmie jako prawidłowe. Niestety. Sama mam wątpliwości nie raz już, jak się co nazywa.

      A okulary, ehhh, te ceny. Na szczęście moje szkła do specjalnie drogich nie należą. Jak w końcu mi podsumują i wystawią rachunek, to możliwe, że kolana się pode mną ugną. Ale jeszcze chwilę muszę poczekać, bo chcę załatwić wszystko po grudniowym 'przeglądzie' w ramach medycyny pracy. Nie wiem, jak jest w innych miastach, ale u nas, okulista nie zajmuje się pomiarami, szacowaniem wady, etc, ale domaga się informacji od pracownika, by tylko wpisać, jakie szkła są potrzebne, stad chciałabym mieć receptę przy sobie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. ja robótek drutowych to od sąsiadek na ławce pod blikiem się uczyłam :D W rodzinie nikt nie drutował. Podwijanie plisy to słyszałam ale sczepiania to na pewno nie :D
    A wiesz Asiu, że i mnie trafiła sie ostatnio taka okulistka że też mi porobiła badania ? Też byłam zdziwiona, bo ja tylko po okulary poszłam :D A ta jak dorwała się do mnie, to maglowała mnie przez kupę czasu jednego dnia i musiałam przyjść za tydzien ponownie, dopiero dała te okulary

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście u mnie skończyło się na kilku badaniach sprzętem w gabinecie i już wiadomo było, co z okularami. Jednak, co mi się u faceta jeszcze podobało - przestrzeganie godzin rejestracji. Wyprosił faceta, który wszedł przede mną tylko dlatego, że czekał dłużej, ale zarejestrowany był po mnie. Chyba wcześniej, w ramach NFZ-u nigdy się z takim zachowaniem nie spotkałam, Co innego wizyty prywatne, gdzie skrupulatnie przestrzega się godzin. Ale fakt, że bywam w przychodni NFZ-towej raz na 2-3 lata, albo i rzadziej. Póki co. ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. o rany, do jednej klasy chodzili czy co ;) ? U mnie zapisuje na określoną godzinę. I żeby tłum ludzi siedział pod gabinetem to ja o swojej godzinie wchodzę. Byłam bardzo przyjemnie zdziwiona bo ja w ramach NFZ oczywiście . I nie patrzy na zegarek i nie chce się mnie pozbyć z gabinetu. I gada jak z człowiekiem :D A do tego jeszcze jest miła, uprzejma i zna się :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...