Pages

15 sierpnia 2014

Biało

... i w zasadzie mokro.

Post z założenia miał być tylko o białym, ale tak to jest z planami. 

Przędę w przerwach między BLF polwartha tego samego, co wcześniej w czesance farbowałam. Farbowanie, gmeranie w garze niestety ma wpływ na późniejszą formę czesanki zwłaszcza, jak jest w formie wypranych kawałków, a nie wyczesanej taśmy. Przędza też z myślą o farbowaniu. 
Dziś dokręciłam kolejny mały moteczek. Oczywiście nie jest on śnieżnobiały, a raczej mleczny, waniliowy.
Wolałabym przerobić całą czesankę na przędzę i tak farbować, ale kto wie, jak się to skończy. Czesanki nie wyczesuję idealnie, tzn wydaje mi się, że jest podczesana dość dobrze, ale w trakcie skrętu wychodzi, że jednak miejscami włókna są splatane, co niestety utrudnia skręt. :-(
No i wygląda niespecjalnie ładnie.

Przędę na 'kromskim', bo specjalnie chciałam zmusić się, by nić nie była aż tak cienka. :)

Przy okazji, mam pytanie, jak się nazywa taki przydaś - deseczka (w formie niby tabliczki) z gęstwiną drucików, czy gwoździków, na której rozpościera się czesankę, następnie ściąga zmieszaną na patyku i zostaje piękny rulonik wyczesanej, czy też zmieszanej czesanki. Czy ma go któraś z Was ? 

Kontynuując temat bieli - moje marzenie - biała gloksynia - mam ją dzięki R., której jestem bardzo wdzięczna za udane polowanie. Kwitła tylko jednym kwiatem, ale teraz już pootwierała kolejne. Tu przy okazji wspomnę, bo część osób nie wie, jak gloksynia zaschnie, nie należy jej wyrzucać, a odstawić w ustronne miejsce, odpocznie sobie, nawet kilka miesięcy (lekko co jakiś czas podlać) i ponownie wystartuje.


Już nie całkiem biały temat, bo ... lody z borówką amerykańską. Kupną, póki co - moje 2 krzaczki mają dopiero rok. Wiem, że Aldony nie skuszę (bo pisała poprzednio, że lody to nie bardzo ;-) ), ale chcę pokazać, jak wykorzystuję owoce - nie do barwienia, bo po świdośliwie, jakoś nie bardzo mam pomysł, jak zadziałać, by było coś niebieskiego, czy fioletowego z owoców. Ale jednak kusi... ;-)


Lody oczywiście wg przepisu, który na blogu już jest, więc można znaleźć i dodać w sumie inne jagodowe owoce. A dziś można się właśnie pocieszać lodami. Cały dzień pada. Mniej, czy bardziej, ale pada. :-( I jest chłodno. W dzień ledwie 20 st C.


Podeślijcie mi trochę słońca !
Ładnie proszę. :-)

10 komentarzy:

  1. właśnie sobie grzeję stopy przy kominku....
    świetna jest ta roślina z przedostatniego zdjęcia! w tym roku ją "odkryłam" - wszędzie jej pełno i w różnych kolorach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kominek to jest to w takie mniej fajne letnie dni. :)
      Milina wszędzie pełno ? Hmmm... w większych ilościach widywałam we Francji, u nas pojedyncze i najczęściej jednak w katalogach. I głównie pomarańczowo-czerwone, są też żółte, ale widziałam tylko na zdjęciach.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. To na przedostatnim zdjęciu to milin amerykański czy co innego? Bo to obok to chyba nawłoć?
    Piękne gloksynie! No i piekna niteczka, ma śliczny połysk.
    To ustrojstwo do mieszania chyba nie dorobiło się polskiej nazwy, to się po angielsku nazywa blending board.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, milin amerykański. Fajny kolor do farbowania, nie ? ;-)
      I nawłoć. Mam kilka, kilkanaście gałązek w jednym miejscu - pilnuję rośliny, bo się rozsiewa, jak diabli. Z gloksynii cieszę się, jak dzieciak z super zabawki. :)
      Polwarth podoba mi się, nie wiem, jak w użyciu, ale właśnie ten połysk to jest to, co mi odpowiada, czego mi brak w merynosie.
      Dzięki za pomoc w nazwie ! Nie wiem, czy mi to potrzebne, podejrzewam, że mogłoby mi pomóc, chociaż niekoniecznie, bo bardziej potrzebne mi praktyczne podejście do przetrzymywania wyczesu - robię to bardzo, bardzo nieprofesjonalnie i akurat w tej wełnie bardzo przeszkadza.
      Odwzajemniam uściski. :)

      Usuń
    2. Potrzebne, niepotrzebne, deska na pewno się przyda.
      Miliny uwielbiam, na Węgrzech, tam gdzie jeździmy, rosną jak drzewa, tak są prowadzone (pędy owijane jeden na drugim i drewniejące dają w efekcie coś, co wygląda na potężne drzewo, przepiękne, kiedy kwitnie). Nawet podprowadziłam którejś jesieni nasiona (w takich wielkich strąkach) i nawet mi wzeszły, ale na parapecie dociągnęłam do 30 cm i potem kaputnęły :-(

      Usuń
    3. Nad deską myślę i to kolejna przyszłość - póki co. :-(
      A miliny,.. mówisz, ze miałaś nasiona i Ci wzeszły ! Nieźle !!! Nasion to ja chyba nie doczekam, bo kto by to zapylił.... choooociaż... na kolibra czekać nie muszę ;-)

      Usuń
  3. Chcesz deseczkę z gwożdziami do mieszania? Mam i nie używam. Oddam:) Pozdrawiam Wiola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Naprawdę ?
      Ale to deseczka, czy jakaś większa powierzchnia, jak ta tutaj tabliczka ?
      Bo ja niby mam, tzn mam dosłownie deseczkę z gwoździami domowej roboty, ale coś mi w niej nie leży. Ma chyba z grube gwoździe. No i na niej, bo wąska, nie można tak działać na tej, o której pytam, nie można zwijać w rulonik na końcu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Nitki jak zwykle piękne :)) Polwarth to rasa owiec powstała z merynosów ale z domieszką 1/4 krwi rasy Lincoln - ta niby niewielka zmiana dała tak wiele :))
    Lody uwielbiam i to chyba jedyne słodycze, na które zawsze jest pora, jak smakują tak jak wyglądają to muszę sobie zrobić to borówkę też lubię :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie wiedziałam, że taki mieszaniec. Dobrze ktoś pomyślał. Bardzo dobrze.
      A lody cóż - my lodożercy ! ;-)))
      Smacznego !

      Też ściskam. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...