Jak obiecałam w poprzedniej części opowieści z Festiwalu - tym razem tylko o rękodziele.
Nie mam zdjęć ze wszystkich stoisk, bo przyznam szczerze, o ile raczej bez oporów robię zdjęcia stoiskom z jedzeniem, o tyle już z rękodziełem mam zahamowania. Zwłaszcza z malarstwem, dziewiarstwem, biżuterią,... właściwie z tym, czym sama się zajmuję. Z drugiej strony, zapytać, czy można zrobić zdjęcie - hmm... też dziwnie - nikt nie pyta, wszędzie kręcą się ludzie z aparatami, komórkami i tabletami. A wystawianie się, branie udział w takim wydarzeniu jest przecież związane z publikacją własnych dzieł.
Tak więc pomimo dylematów, jestem w stanie co nie co Wam pokazać.
W tym roku ominęłam stoisko pani z wyrobami z 'wełny', bo niestety kolorystyka dalej zwala mnie z nóg, podobnie, jak jakość wykonania i w ogóle.
I w tym roku podobnie, jak w ubiegłym, byłam pod wrażeniem barwienia bluzki pani malującej obrazki - ten sam rodzaj plam po wycieraniu pędzla ! :-)
Oj, żałuję, że mogę tylko pooglądać. Ale i tak, chociaż to ! :-) Dużo różności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anka
Oj, wierze, że żałujesz. :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Asia