Rośnie. Gorąco i podlewać trzeba non stop. Bez wody wszystko pada. Na szczęście u nas nie ma z tym problemu. Doceniam fakt i... podlewam.
Warzywnik się zmienia. Mniej więcej miesiąc temu było tam tak, a dzisiaj popołudniu jest tak.
Patrząc po ogórkach, służy im podwiązanie. Z radością, ale też trochę z niepokojem patrzę na długości pędów. Mam nadzieję, że chwycą się szczebelków płota, bo jak nie, to będzie problem, do czego podwiązać sznureczki.
A to pomidory. Pierwsze to czereśniowe, kolejne to z mej hodowli , a te wybarwiające się, to niestety kupione z ogrodniczego. Miały być dwa różne gatunki, ale patrząc po kształcie owoców, chyba jednak są takie same. :-(
Ze słońca korzystają też lampki solarne. Jakoś na balkonie w domu, to im się nie chciało świecić, a tutaj proszę. :-) Zdjęcia niestety z ręki, więc ostrość pozostawia trochę do życzenia.
Vypadá to u vás na dobrou úrodu. U nás už prší a zalito je velmi vydatně. Tak to snad dojde i k vám. Hezké dny!
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie niesprawiedliwość, u Ciebie pada (na południu kraju u nas też), a u mnie w północnej części, susza.
UsuńSpoko Asia, zapowiadają na czwartek burzę, tylko ja się boję, że to znowu niszczy rośliny...
UsuńCo prawda, to prawda: trzeba podlewać, nawet czasem w ciągu dnia! Też podwiązuję ogórki, choć nie bardzo wiem, jak to najlepiej zrobić... Też masz pomidorki - żółte lampioniki :))) A te co są już czerwone, to jaki gatunek?
OdpowiedzUsuńW związku z pracą podlewam tylko popołudniami i wieczorami.
UsuńMoje ogórki owijam na bawełniany sznurek. Jakoś się specjalnie nie buntują, więc chyba ok.
Pomidorki z własnego wysiewu, to takie http://sieporobilo.blogspot.com/2014_03_01_archive.html w tym też te żółte lampioniki, jak mówisz. Na pierwszym zdjęciu jest czereśniowy (dostałam od sąsiadki), a duże czerwone, to w chwili zakupu miał być krzak Olga i Red Pear, ale z wyglądu owoców, wątpię w w Olgę.