To poszło. W końcu udało się w 2 ply skręcić pierwsze metry brązowej alpaki, o której wspominałam w poprzednim poście. I korzystając z pięknego słońca, wyprałam i wysuszyłam w niecałą godzinę. I to popołudniu !
Podczas prania, bo przędłam niepraną, tylko podczesaną, trochę poluzowała i troszeczkę widać przekręcenia. Nie było tego po zdjęciu z wrzeciona. Jest tego 252 m. Niestety nie wiem jaką ma to masę, bo nie mam tutaj wagi. Przede mną kolejne metry.
Przędzie się fajnie zagryzając ciasteczka owsiane. Niestety, zapasy upieczone przez przyjazdem tutaj się skończyły. Może nie są piękne, ale za to smaczne i w sumie robi się szybko. Polecam. Przepis od Nutinki.
Potrzebujemy:
12,5 dag miękkiego masła
10 dag cukru brązowego 12,5 dag cukru kryształu
1 jajko
aromat waniliowy
1 łyżka mleka
12,5 dag mąki pszennej
po pół łyżeczki sody oczyszczonej, proszku do pieczenia i soli
15 dag płatków owsianych błyskawicznych (daję więcej, dosypuję jak ciasto jest za luźne)
1 łyżeczka suszonej skórki pomarańczowej lub cytrynowej
10 dag rodzynek lub 2-4 łyżki słonecznika albo sezamu
10 dag cukru brązowego 12,5 dag cukru kryształu
1 jajko
aromat waniliowy
1 łyżka mleka
12,5 dag mąki pszennej
po pół łyżeczki sody oczyszczonej, proszku do pieczenia i soli
15 dag płatków owsianych błyskawicznych (daję więcej, dosypuję jak ciasto jest za luźne)
1 łyżeczka suszonej skórki pomarańczowej lub cytrynowej
10 dag rodzynek lub 2-4 łyżki słonecznika albo sezamu
Masło utrzeć z cukrem, dodawać resztę składników. Zgnieść.Żeby ciastka łatwiej było kształtować (trzeba kulać małe kuleczki), latem schłodzić. Kuleczki na blasze lekko spłaszczyć (jak ciasto za luźne, ciastka potrafią się rozlać, więc nie umieszczać zbyt blisko) i piec ok 12-15 minut w ok 180 st C.
Są miękkie !
Na koniec kilka kadrów fauny i flory.
Czekoladowy Pan Kotek i rozkwitające powoli liliowce (specjalnie dla Iris ;-) ).
Szkoda, że nie bardzo nadają się do farbowania. :-( Ale i tak je lubię. :-).
Bardzo ładna ta alpaka. A Pan Kotek to by się nie dał sprząść? Jest w takim ładnym kolorku...
OdpowiedzUsuńPana Kotka się nie da sprząść, bo Pan Kotek nie da się dotknąć. To tutejszy kot, jeden z większej ilości, który łaskawie pozwala się dożywiać. :)
UsuńPoza tym, one są kompletnie nieobyte towarzysko. Nie reagują na wołanie, 'kiciowanie', etc... Próby bliższego kontaktu nie przynoszą rezultatu. Są, bo są.
:)
Pozdrawiam
Oóó! Zase něco, co máme společného. Já miluji denivky (daylilies), mám jich celou sbírku. Právě začínají kvést, tak se moc těším na jejich nádheru, kterou nezničí ani slunce ani déšť.
OdpowiedzUsuńPříze má moc příjemnou barvu, líbily by se mi rukavice, alpaka nádherně hřeje.
Zdravím a přeju hodně rozkvetlých květin v zahradě :-)
O, też lubisz 'daylilies' ?! :-)))
UsuńTrudno nie lubić tych roślin, to prawda.
Też życzę Ci wielu pięknych kwiatów.
Pozdrawiam
Ojej dziękuję :)! A wiesz, że one podobno są jadalne! (tylko w małych ilościach), jak znajdę linkę, to podłączę. Kotka można się przestraszyć na jednym zdjęciu :).
OdpowiedzUsuńCiasteczka chętnie wypróbuję! Żadnego przekręcenia nie widzę. A co u bawełny? Czekamy na post. Serdeczne pozdrowienia :))
Jadalne ?! Woooow, nie wiedziałam.
UsuńZ poprzedniego roku znałam i pamiętałam te na zdjęciach z lewej strony. Jeszcze jeden, pomarańczowo-zółty powinien zakwitnąć. Reszta to nowe rośliny. Szczerze, to podejrzewam, że mi nasiona przywlekły ptaki, bo tych roślin nie kupowałam. :-) Może jeszcze coś nowego zakwitnie, nie wiem. :-))) Ale bawi mnie to teraz.
Ciasteczka polecam, jak ktoś lubi takie z zawartością, to naprawdę są fajne, bo można po swojemu modyfikować.
A, bawełna ! Fakt, następnym razem, będzie coś o bawełnie. :)
Pozdrawiam
A tu obiecany link: http://ziolazodleglychkrain.blogspot.com/2014/07/hemerocallis-liliowce-dziennice.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed:+ZioaZOdlegychKrain+(Zioła+z+Odległych+Krain)&m=1 zaspokój jeszcze moją ciekawość i powiedz jak mierzysz długość wełny
UsuńDziękuję za link. Jest bardzo ciekawy. Nie znałam od tej strony liliowców. :)
UsuńWiększość ludzi mierzy długość przędzy motowidłem. Osobiście się jeszcze nie dorobiłam, więc przewijam z wrzeciona w zwój, mierzę długość zwoju i mnożę przez ilość zwojów. :-)