Tylko korzysta. Korzysta z tego, co akurat ma, co daje niebo, co daje ziemia, co daje otoczenie w tej konkretnej chwili. To nam się ciągle spieszy i mało postrzegamy wkoło. Rejestrujemy czasami zmiany i ze zdziwieniem zauważamy, że Ziemia znowu przyspieszyła.
A natura dobrze wie, że wrześniowe słońce grzeje konkretnie i trzeba naładować nim akumulatorki - kto jakie ma (nawet owoce i nasionka). Bo w szarolistopadowe dni, będzie tego brakowało, wiec... korzysta z tego, co dziś ma.
Winogrono dojrzewa, z dnia na dzień słodsze.
Papryka nabiera ognia. Jest równie czerwona, jak ostra.
Śmiem podejrzewać, ze to jakaś odmiana chili. Jesiennie już na rabatach kwiatowych.
A pasożyty kochane wygrzewają się jeszcze w ciepłym słońcu.
Na swój czas czeka też 300 g akrylu. Niby te same porcje 30 g, jednak moteczki różnią się nieco kolorystycznie, ale też i metrażem. Tym drugim dość konkretnie, bo 120 m - 156 m. A na oko specjalnie nie widać różnic w grubości przędzy.
I, żeby nie było, że tu wszyscy tacy słonecznie leniwi, to zeznam wstępnie, bez szczegółów (o tym będzie później), że przyjechała włóczka z E-dziewiarki i już moteczek Angory De Lux został przerobiony w ... niespodzianke, ;-) Włóczka jest dość wydajna. Nie pomyliłam się w przypuszczeniach. I chyba fajnie sprawdzi się w ... no właśnie. Póki co 'cichosza' ;-)
Zdjecia jak zwykle cudowne! Psiaczki przekochane,a akryl wyszedl ci naprawde bardzo ciekawy,taki cieply i mily,ze chce dotknac ekranu,by poczuc jego miekkosc!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
a ja już nie mogę się doczekać aby zobaczyć tę niespodziankę. Ciiiiiiiiiiiiiii, nic nie mówiłam ;)
OdpowiedzUsuńAkryl ma cudowne kolory
Psiny też widać ładują baterie we wrześniowym słońcu, choć one raczej od tego nie urosną ani nie dojrzeją, no chyba, że staną się słodsze;) Czekam niecierpliwie na tę "niespodziankę".
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się trochę, skąd aż takie różnice w metrażu akrylu. Chyba je w domu naprawdę zważę i ewentualnie skoryguję.
Krysiu, może skusisz się na taki akryl ? ;-)
Czasem tak bywa, że taka sama ilość czesanki "sprzędzie się" na inny metraż. Ja staram się jak już przędę większą ilość, to nie prząść nic innego w międzyczasie, ani też nie robić dużych przerw między jedną a drugą porcją, tak żeby ręka pamiętała grubość.
OdpowiedzUsuńMasz racje z tym przędzeniem ciągiem. Też się tak staram. W ogóle, to ja jakaś durna jestem, bo mam niestety ciągoty do przędzenia cienizn.
OdpowiedzUsuńMoże to wina wrzeciona ? ;-) Zaczarowane w tym kierunku? ;-)