Pages

23 sierpnia 2020

Róże po raz pierwszy

 A później będzie drugi i może trzeci ;-)

Kwitną do mrozów i raczej są mało wymagające. Kiedyś rosło u mnie kilkanaście sztuk, kupionych, jak większość roślin na początku 'działalności ogrodowej', 'bo ładne'. Różne były ich losy. Rabatka różana trochę przeszkadzała i jakoś bez żalu się z nią pożegnała, stawiając na inne rośliny. Nikt specjalnie nie tęsknił. Zostały 2-3 sztuki przy tarasie. Biała i czerwona i coś tam jeszcze. O białej pamiętałam, że miała etykietkę z nazwą - Fryderyk Chopin. Była naprawdę piękna. Taka klasyczna, śnieżnobiała, duże kwiaty. Czerwona, taka krwista trochę, bezimienna, pewnie miała jakąś etykietkę, ale licho wie. Biała jednego roku nie obudziła się po zimie, a ja koniecznie chciałam taką odkupić. Kupiłam jedną, oczywiście po nazwie ale, gdy zakwitła, kwiat miała zdecydowanie inny od oczekiwanego, to kupiłam kolejną. A ta kolejna... gdy zakwitła, wyglądała identycznie, jak poprzedniczka, czyli nieśnieżnobiały, a taki złamany żółcią. Oczywiście byłam wkurzona, że kolejna roślina jest źle oznaczona, zaczęłam przeglądać net i... tu wielkie zdziwienie, że każda Fryderyk Chopin, wyglądała, jak moja obecna, czyli bladożólta. Na żadnym zdjęciu nie było białego kwiatu ! Trwałam w uporze ze 2 lata, zanim dopuściłam myśl, że to moja pierwsza była źle oznaczona, a nie te kolejno kupowane. 

Poniżej, na pierwszym planie tegoroczne zdjęcie. Na pierwszym planie właśnie ów Fryderyk Chopin

 

Róże wyrosły bardzo, dlatego mocno ścięłam i takie ścięte ze 3 tygodnie 'stały', obrażone za mój akt okrucieństwa. 

Odkąd czytałam 'Szaleństwa panny Ewy', to domek, w którym zamieszkała Ewa po ucieczce, w mojej wyobraźni, otoczony był różami angielskimi i też mi się zapragnęło wówczas taki domek mieć. Życie życiem, mieszkanie  bloku, jedyna szansa biały domek na działce. :) Blado różową angielską szukałam już jakiś czas, ale tak dość statecznie, bo przy okazji innych zakupów. Oczywiście lokalnie nic angielskiego nie mogłam znaleźć, padło na net, więc kiedyś tam kupiłam różową pnącą, nie angielską, ale różową, co już było jakimś osiągnięciem, bo w koło cze różę. Okazało się, że ona pnąca i owszem, ale wcale nie bladoróżowa, a czerwona, a może w odpowiednim świetle słońca i czerwonoróżowa. 

 

W związku z remontem tarasu, też mocno ścięta w tym roku, W poprzednich latach pociągnęła w górę, i sięgała balustrady tarasu. Kwitnie obficie, ale tylko raz, więc... Szału więc nie ma.

Mam jeszcze Luxor, która ostatnio też bez szału, rożnie, bo rośnie. I jest jeszcze jedna, nieoznaczona, nabyta jeszcze przez moją mamę, która też taka bardziej nie rośnie, niż rośnie. Ponawoziłam porządnie towarzystwo, wcześniej poprzycinałam i czekam na efekty :) 

I, po tym nudnawym wstępie, można się domyśleć, że mnie w tym roku naszło na róże.

Pierwsza kupiona stacjonarnie oznaczona była tajemniczo GNER.

Szukając informacjo o niej, nawet na rodzimej stronie producenta (Floribunda), nic nie mogłam znaleźć. Dopiero długo później, przypadkowo szukając czegoś zupełnie innego, na Forum Ogrodniczym trafiłam na rozwiązanie zagadki. GNER, czyli Great North Eastern Rose. Uffff.... :)

 Myślałam, że kolejne róże kupię bez problemu, powoli, róża za różą ... i tu się zaczęły dopiero schody. 

O różanych zakupach będzie kolejny post, ale zanim do niego dojdzie, jeszcze 2 słowa o naszyjnikach, które powstały w końcu, po blisko 8 latach od wykonania samych koralików. ;-)

Same koraliki wykonałam z masy ceramicznej, pomalowane zostały farbami i lakierem.




 

 


4 komentarze:

  1. Wszy kie róże które mam są ze zrobionych przeze mnie sadzonek i kwitną pięknie. Mam jeszcze biała I żółtą ale zakwitną w przyszłym roku bo za małe. Ogólnie wszystkie mi się podobają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sadzonek ? Własnych ? To mnie zaintrygowałaś ! :)

      Pozdrawiam z zaciekawieniem

      Usuń
  2. Rozmnożyć róże jest łatwo- wsadzasz długą łodygę róży, bez kwiatu, w dołek zrobiony kijem od szczotki, zostawiając z 5 cm ponad powierzchnią ziemi. Podlewasz porządnie i przykrywasz słoikiem. Musi być ciepło, ponad 22 stopnie. Nie ma siły, żeby się nie ukorzeniła gałązka. Spróbuj kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie trzeba szczepić na podkładki. Fajnie ! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...