Pages

21 sierpnia 2020

Nie zawsze może być eko.

 Bardzo chciałam zminimalizować stosowanie chemii w ogrodzie. Z mszycami udawało się, bo nie były jakoś mocno atakujące. Wiosną bywało, że atakowały młode pędy róż, ale po mechanicznym usunięciu, wszystko kończyło się zazwyczaj dobrze. Niestety, nie udało się z nawozami.

Mam bardzo słabą ziemię. Lata temu było sporo nawiezione, ale gdzieś zniknęła, w otchłani tego, co jest lokalnie, zewsząd wyłazi coś, jak popiół, który szybko traci wodę. Na początku sezonu, trzeba wiele cierpliwości, by sukcesywnie nawadniać, bo początkowo woda w ogóle nie wsiąka. Nie mam grządek warzywnych, większość to trawnik i rośliny ozdobne, więc wcześniej nie bardzo kręcił mnie kompostownik. Odkąd musi być coś takiego na działce (czasami przepisy są niby logiczne, ale czy na pewno ?), mam specjalny plastykowy pojemnik dedykowany do tego celu, trochę tam już jest, ale co dalej z tym zrobić, by można było wykorzystać, jakoś nie bardzo wiem. Wspomagam się przyspieszaczami kompostowania, ale daleko jeszcze, by z tej kupki roślinnego nieszczęścia, było coś dobrego. Ma ktoś pomysł co z tym dalej ? :)

Kilka lat temu kupiłam preparat, który aplikowany po rozpuszczeniu, miał ulepszyć strukturę gleby, ale nijak efektów nie widziałam. Podobnie było z nawozem kurzym. Miał dobre opinie, robiłam wszystko, co trzeba... ale o ile, działał fajnie na pelargonie na domowym balkonie, to z trawnikiem kompletnie mi nie wyszło. A roku na rok gorzej. W tym roku, to wiosną mnie praktycznie powitała żałość, a nie trawniki. Mam trzy różne i tak też różnie każdy wyglądał. Wertykulacja, areacja przeprowadzane w poprzednich sezonach regularnie, a bida z nędzą. Postawiłam na odnowienie, nie na totalne zakładanie od nowa. Wspomagając się ziemią ze sklepów ogrodniczych, nasionami do regeneracji, na słoneczne miejsca (postawiłam na niezagęszczającą) i nawozami mineralnymi, wystartowałam. zatrudniając sztuczne kruki do pomocy. No niestety, poprzednie lata, dosiewanie trawnika zmieniało się w stołówkę. Trochę można ptakom podarować, ale nie wszystko :)

Tak było w lipcu, a teraz... :)

Jeszcze dziś, sypnęłam przeciwko mchom, bo to jedno chętnie rośnie, pomimo słonecznych trawników. Czeka już nawóz jesienny. Kurzy poszedł w odstawkę. Trudno... Nie dało się :( Mam nadzieję, że trawa się na tyle wzmocni, że wiosną wystartuje, a nie uschnie. 


Cieszą kwiaty. Jeszcze nie jest tak fajnie, jakbym chciała, ale powoli, powoli. Marzą mi się wieloletnie, bezproblemowe, bo niestety, nie wierzę w wysiewanie wiosną. Z roku na rok gorzej z kupnymi. Jedynie w miarę pewne, to są te, które same się wsiewają, z roku na rok.


2 komentarze:

  1. Masz bardzo piękny ogród. Jakich nawozów używasz? Ja w swoim staram się używać takich domowej roboty, ale też dość dużo nawozu kupuję. Uważam, że domowe są dobre, ale jednak nie mają takiego stężenia składników mineralnych dla roślin jak te kupne. Co uważasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety jeśli chcemy mieć piękny i zjawiskowy ogród to czasem trzeba użyć środków, które nie do końca są eko. Czasem trzeba dać trochę sztucznych nawozów czy użyć środków ochrony roślin, które mogą zaszkodzić robaczkom. Jednak coś za coś.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...