Pages

13 maja 2014

Małe osobliwości



Maj się skończył zanim się zaczął. U mnie mniej więcej, ok godziny 14stej 1go maja. Zaczęło wiać lodowatym zimnem. Później były nocne przymrozki. Sławetni 'zimni ogrodnicy i Zośka' przybyli tym razem szybciej. I już prawie była nadzieja, że wszystko wraca do majowej normy, a tu... znowu ochłodzenie, deszcze, nawet mała burza w piątek. Co prawda wieczorami kaloryfery już się nie włączają, ale szału nie ma.

 

Wystawione owego pierwszego maja sadzoneczki ogórków na balkon, chyba trafił szlag. Liście zrobiły się suche i raczej rośliny nie dobiją. :-( Dostała w nos też bawełna. Ale w jej przypadku, bardziej zaszkodziło zbyt ostre słońce i szyby (och ten mój paskudny parapet przy południowym oknie), które grzało ostro w ostatnich dniach kwietnia. Już teraz wyglądają lepiej. Chociaż nie wszystkie sadzonki mają się jednakowo dobrze.
Doniczki zostały przestawione i już kilka dni pobytu od strony wschodniej plus paskudna pogoda za oknem, dało dobre rezultaty. W tle na zdjęciu obok widać co prawda bezlistną roślinkę, ale może będzie żyła. Na razie jest, jak jest. Trudno, stało się.




Sadzonki pomidorów w miarę ładnie  prezentują się w promieniach  sobotniego (chwilowego) słońca.  Ale są zróżnicowane wzrostem. Widać też różnicę pomiędzy gatunkami. Czerwony Szejk jest wyższy, ma większe odległości między węzłami liści. Żółty Yellow Perrshaped jest delikatniejszy. 


Post nazwałam 'małe osobliwości' i póki co, wspomniałam tylko o pogodzie, więc teraz o ... .

narzędziach do pielęgnacji roślin. W sumie co w nich osobliwego ? Rodzaj ? - Nie ! Kształt ? - Nie ! Rozmiar !!! :-))) Są dla krasnoludków ? :-)))


Kosztowały całe 3,99, nabyłam w miejscowym Praktikerze. Zrobione z dość twardego tworzywa, więc powinny się sprawdzić w skrzynkach balkonowych. :-)

A teraz największa osobliwość tego posta, jednakże najtrudniejsza do przedstawienia.


W rogu okna, w bladożółtej osłonce, za firanką rośnie sobie epiphyllum oxypetalum. Dokładnie ten sam, co w postach tu i tutaj. Piękny to on nie był i nie jest - ale te jego kwiaty ! - więc stoi, gdzie stoi. I tak sobie zaczął wypuszczać pęd. A pęd rósł, rósł i .. rośnie dalej. Oparty w fałdkę firany, niepostrzeżenie urósł do... 131 cm ! Wczoraj dokładnie tyle miał. Śmieję się, że trzeba będzie wiercić dziurę w suficie. :-)


Tu wywleczony do zdjęcia. Niestety, musiał być oparty, bo ciężkie liście przeważają i się przewracał. Nie wiem, co planuje.  Ale mógłby pomyśleć o kwitnieniu. ;-)

A tak w ogóle, to skończyłam sweterek z wykorzystaniem wcześniej pokazanego warkocza. Ale nie mam na razie zdjęć na ludziu.



2 komentarze:

  1. No proszę, po cichu, po cichu, po wielkiemu cichu; i sweterek jest.A ja sweterek dla wnuka robię i robię, muszę się w końcu spiąć, bo będzie za mały. Z tego co pamiętam to ten oryginalny kwiatek już kwitł i to bardzo efektownie, prawda? Czy to długie coś to jest pęd? Pogoda niestety nie rozpieszcza. W ubiegłym tygodniu dwukrotnie padał grad, na szczęście drobny tak że obyło się bez większych szkód. Na razie produkuję gnojówkę z pokrzyw. W końcu udało mi się wyprodukować sadzonki pomidorów, są mniejsze od Twoich, ale już wysadziłam je pod folię. Chcą żyć niech się starają. Pozdrawiam serdecznie. Ol-ka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Sweterek się zrobił szybko. Tak jakoś. ;-) Gorzej z jego zdjęciami. Tych nie ma, póki co. A Ty się może faktycznie pospiesz, bo wnuk wyrośnie, albo od razu rób dużo większy. :-)))
      Tak, ten kwiat już kwitł. I to dwa razy. Teraz postawił na życie zielone i na razie wymyślił pęd gigant. Miałam problem ustawić go ponownie na parapecie okna po tej jego sesji wodnej i deszczowej. Nie wiem, co z nim będzie dalej. Dziwna roślina. :-)
      Mniejsze pomidory już wsadziłaś ? Hmm... No fakt, pod folię. To też inne warunki maja niż u mnie. Moje dziś są drugi dzień na balkonie, niby zimno nie jest, ale ciepło też takie sobie. Powoli rozdaję znajomym. W domu ubywa i dobrze.
      Na gnojówkę z pokrzyw nie mam szans z braku takowych. ale kiedyś stosowałam sok z nich zalany octem na włosy. Super sprawa. Dobra ciocia rwała mi takie duuuuże parzące i cięła na kawałki przy okazji przygotowywania jedzenia dla kaczek. Ehhh... to były czasy. ;-)
      Muszę przygotować gnojówką a kurzego nawozu (toż w końcu kupiłam woreczek 25 kg ! :-))) ), tylko nie mam kiedy, gdy taka pogoda, że nie ma po co na działkę pojechać.
      Pozdrawiam serdecznie
      J.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...