Nie mogłam się oprzeć, by w Dresówce.pl nie kupić takich owieczek. (Coś mi się wydaje, że często tak ostatnio rozpoczynam posty. :))) ). Ale jak można, przepuściwszy przez palce kilometry przędzy, odpuścić owieczkom ? Jak ??? Spotkałam stadko przypadkowo, szwendając się w poszukiwaniu tkaniny 'w łapki' i już wiedziałam, że będą bluzą. Raczej cieńszą, bo gramatura 210 nie gwarantowała grubej bluzy, no ale ja przecież z założenia chciałam cieńszą. W opisie była co prawda mowa, że to t-shirtowa grubość, jednak pisało też, że na cieńsze bluzy jest dobra. Teoretycznie wszystko było ok. Jednak praktycznie, gdy tkanina była już u mnie, zwątpiłam w tę grubość. Zapadła decyzja - musi mieć cienką spodnią tkaninę, od wewnątrz. Pierwszy kupon z posiadanych, mający być 'podszewką' okazał się być za mały i skończył w tunice. Drugi wybór, materiał fajny, bardzo miły w dotyku, mięciutki i trochę elastyczny mścił się elastycznością podczas pracy.
Szyć zaczęłam w niedziele. I, było identycznie, jak w polskim przysłowiu, niedzielna praca w g... się obraca. Przerwałam, odłożyłam.
Merdało się głównie ze względu na to, że chciałam ukryć szwy. Dodatkowo wymyśliłam sobie różnicę w długościach przodu i tyłu oraz pęknięcia boczne. Pierwszy błąd - pomyliłam, tkaniny (zszyłam dolne łączenie tkanin tak, że ostatecznie przód jest tyłem) - na szczęście dało się opanować podkrój szyi. W efekcie końcowym metka-tasiemka znajduje się z prawej strony. To jeszcze nic. Później zszywając wewnątrz rękawy, oczywiście lewy zszyłam z prawym. :) Ostatecznie i tak później dodatkowo musiałam skrócić (znowu pruć !) rękawy, bo zmiana podkroju szyi spowodowała, że stały się ciut długie.
Natomiast to, czego obawiałam się, jak diabeł święconej wody - czyli zamaskowanie szwu (łączenie 'korpusu' z 'golfem'), dzięki linkowi od BasiU, okazało się banalnie proste. Dzięki Basiu !
W sumie zadowolona jestem bardzo z elementów niewidocznych, czyli właśnie wspomnianych szczegółów wykonania.
Pogoda przy robieniu zdjęć byłą 'taka sobie', stąd różne odcienie bieli na bluzie, ale towarzysz ciągle ten sam, który chwilami miał parcie na obiektyw. To dwa nieoficjalne zdjęcia z sesji bluzy. :)
I chyba sznurek w bluzie muszę wymienić na grubszy i może, jak się uda, na czarny. Jak nie, zostanie biały, ale grubszy będzie lepszy.
Tkaniny zostało, więc pewnie zrobię jeszcze zwykły t-shirt. O! takie ubranko do przędzenia. ;-)
A to Ci te owieczki namieszały!
OdpowiedzUsuńAle one tak mają :)
Tunika bardzo ładna ale NAJpiękniejszy Joszko!!!
Ależ wyrósł!
A widzisz, one winne ! :D
UsuńDziękuję. Wiedziałam, że z Joszkiem wszystko przegra.
Pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że udało Ci się złowić i udomowić owieczki, bluza bardzo fajna. :) Nie widzę łączenia, o którym piszesz, więc pewnie dobrze wyszło, skoro nie widać. :)
OdpowiedzUsuńJoszko boski, co tu pisać.
Idę męczyć moje kredki i ćwiczyć, bo młody chce coś na koszulce, o retttty !
Pozdrawiam
Anka
Dziękuję Aniu. Ćwicz i się pochwal. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Rewelacyjna bluza Ci wyszła, nawet pomimo trudności, jakie miałaś przy szyciu :-) Cieszę się, że mogłam pomóc :-)Joszko jak zwykle uroczy :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu. Jeju, jak ja kombinowałam przy poprzedniej bluzie, by ten szew ukryć, a to tylko dlatego, że domowa bluza, którą podpatrywałam, miała właśnie dość głupio temat rozwiązany.
UsuńPozdrawiam serdecznie.