Tym razem chyba najprostsza z możliwych sukienka. Sobotni uszytek. Szybko i prosto. Miało być ciut inaczej, jednak ponieważ nie jest to dresówka, a lekko elastyczna dzianina, pewne zmiany musiały nastąpić, bo zwyczajnie obawiałam się, czy dzianina się nie powypycha, dlatego jest naprawdę luźna, (chociaż mogłaby być bliżej ciała), a szwy elastyczne nie staną się zbyt sztywne.
I się udało.
Nie ma ściągaczy, bo nie lubię, ale wysokie podłożenie trochę daje wrażenie ściągacza. Dodatki mogą być różne, różniste. Tym razem sukienkę zdobi wełna - luźne zwoje pierwszego jarn-artu.
A tu kilka ujęć.
Na koniec, świeżutka domowa w-z-etka. Sukienka pomieści wiele, więc można jeść bez ograniczeń. ;-)
Po prostu luzzz... czego Wam życzę w tym tygodniu.
Dziś trochę poszalałam z wełną, ale o tym następnym razem.
Świetna jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTakie lubię najbardziej!
OdpowiedzUsuńDzięki. Powiem Ci, że miałam trochę opory przez jej formą. Kusiło mierząc, by trochę taliować zwłaszcza, że mierze na szpilkach, a to powoduje, że tkanina 'stoi'. Jednak teraz widzę, że w noszeniu się fajnie układa.
Usuń:)
bardzo fajna :-), wuzetka też...
OdpowiedzUsuń